Wpisz i kliknij enter

Múm – Go Go Smear The Poison Ivy


Nastały czasy wielkich powrotów. Po trwającej trzy lata przerwie i personalnych przetasowaniach reaktywował się – tym razem w 7–osobowym składzie – islandzki band Mum. „Go Go Smear The Poison Ivy” to czwarty w ich dyskografii, wyjątkowo optymistyczny krążek. Taki a nie inny nastrój Muminków wziął się zapewne z samego przebiegu procesu tworzenia – album powstawał w fińskich i islandzkich szkołach muzycznych, gdzie muzycy wyszperali masę instrumentów o przedziwnych kształtach i rozmiarach, jak choćby hohnerowską claviolę.
Mum konsekwentnie przyzwyczajał słuchacza do rozbudowanych i zagadkowych tytułów utworów, obecnie zaś usiłuje przekonać do nowego, stricte folkowego oblicza. Prym wiodą tym razem żywe instrumenty, takie jak akordeon, gitara, harfa, pianino, trąbka czy harmonijka ustna, zaś elektronice przypisana została rola klamry spinającej dwubiegunowe wpływy. Ciekawa ekologiczna wkładka (podlegająca w całości recyclingowi) stworzona została ze sprasowanego ziemniaka i wody. Można ją zjeść bez szkody dla żołądka. Dodano jeszcze 7 zabawnych ilustracji autorstwa Ingibjorgi Birgisdottir, dzięki którym można do woli modyfikować całość.
Długie, dopieszczone intro daje bajeczne złudzenie. Już prawie słyszę harmonijkę Włóczykija i pianinko Małej Mi, przełamane dźwiękiem złotej bransoletki Panny Migotki. Powietrze niesie echo regulowanego radia („Blessed Brambles”). Wsłuchuję się w akordeonową suitę, ubarwioną brudnym elektronicznym tarciem. Do tej melodii najchętniej tańczą maskotki w bawialni („A Little Bit Sometimes”). Gdy znudzi im się taniec, wybierają się wozem strażackim do wesołego miasteczka („They Made Frogs Smoke Till They Explode”) albo urządzają sesje orkiestrowe – ociekające brzmieniem mroźnego trójkąta, dryfującej trąbki i zsamplowanych melodii z kreskówek („These Eyes Are Berries”). Zasypiają przy głębokim, rozmarzonym dźwięku pianina („Moon Pools”), malowniczej grze dzwonków („Marmalade Fires”) i leśnych chichotach („Rhuubarbidoo”). Na tej baśniowej płycie znajdziemy całe mnóstwo ciepłych gitarowych wojaży, podrasowanych brzmieniem romantycznej fujarki („Dancing Behind My Elyelids”); dźwiękiem katarynki i tunelu strachów („School Song Misfortune”) albo nostalgicznym zapachem Paryża po zmroku i tupotem przebiegającej przez ulicę Amelii („I Was Her Horse”).
Całość zamyka na cztery spusty „Guilty Rocks”, będąca przejmującą, instrumentalną wycieczką. Słychać trzask zamarzających bram i obrastających w lód furtek. Oto rozciąga się spowita śniegiem kraina dojmującego chłodu, emanująca klasztorną pustką na miarę niepojętej Grenlandii, a może scenerii dramatu Doktora Żywago („Winter”). Ostatecznie „Go Go Smear The Poison Ivy” to szalenie barwna, bezpretensjonalna, bezczelnie afirmująca życie płyta. Wnosi tak wiele spontanicznej radości jak przechowane na strychu, cudem odnalezione skarby z dzieciństwa. Smakuje jak oranżada w proszku i kompot z rabarbaru.
2007







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Castorp
Castorp
16 lat temu

Islandzkość ma wiele wymiarów,ale na pewno fascynujące jest to,że w tym 300 tysięcznym społeczeństwie 1/3 zajmuje się muzyką na poważnie cz dla zabawy.Z tego właśnie klimatu powstają właśnie takie cudeńka jak Mum.P.S:na koncercie brzmieli jeszcze lepiej…i ta melancholia zmieszana z afirmacją życia.Zachwycające.

autorka
autorka
16 lat temu

mum to muzyka zmysłowa, choć odbiega stylem od poprzednich wydawnictw i tak ma wiele do zaoferowania. cieszy ucho i pozytywnie nastraja.

midas the king
midas the king
16 lat temu

z recenzji wnioskuje, ze mamy do czynienia z niezlym kiczem. i slusznie – mum to w koncu krolowie emotroniki. od lat zastanawiam sie nad ich fenomenem w polsce. babranie sie w islandzkosci to jedyne wytlumaczenie.

kubuszek
kubuszek
16 lat temu

z tego ci mi sie wydaje to piata plyta
1.Yesterday was dramatic today is ok
2.Plise smile my noise bleed
3.Finally we are no one
4.Summer make good
5.Go Go smear …….

K
K
16 lat temu

heh, znów się rozpędzasz w rejony literackie, zamiast stricte recenzji. chociaż w zasadzie, przy tej płycie nie dziwię się, bo jest iście bajkowa :>

Polecamy

3 pytania – [O]

Dziś w naszym cyklu gościmy electropopowy zespół z Ukrainy.