Możecie przewałkować ten album kilkunastokrotnie i dalej nie będziecie wiedzieć czy to jakaś straszna pomyłka, czy świadomy zabieg. Niezaprzeczalny jest jednak fakt, że w czasie kontemplacji, wciąż będziecie się zastanawiać „ej, oni tak na poważnie?” A więc tak. Autor tekstów Wojtek Bąkowski oraz Dawid Szczęsny odpowiedzialny za muzykę, widzą w bezpruderyjnej formule jedyny możliwy sposób dotarcia do odbiorców. Ja to kupuję i dzięki temu stawiam ten duet gdzieś obok psychodelicznych wycieczek grupy Kaliber 44.
Słowa Bąkowskiego wymykają się jednoznacznej ocenie, nie wspominając już o pewności co do przekazu(„Koty, ciężarne, toksoplazmozy”/”Taki jakiś głębinowy – konar, żywy, w ogóle bez buzi”). Miron Białoszewski w wersji hard to najlepsza definicja jego sztuki. Teksty są trudne, jednak dzięki pracy interpretacyjnej wielokrotnie podczas odsłuchu udało mi się wejść w jego świat.
Kontrowersyjne opisy rzeczywistości(„Łyse dziecko, spermy jeszcze nie masz?”)wpisują się w obraz potocznych, banalnych obserwacji, o których tylko Bąkowski ma odwagę deklamować. Krajobraz, który go otacza mimo wszystko wydaje się bardziej zepsuty niż nasza Rzeczpospolita. Daleki Trzeci Świat? Czy to wszystko tuż obok?
Ta płyta ma naprawdę wiele do zaoferowania, ale tylko od Was zależy czy postanowicie się zwyczajnie ewakuować i zapluć „to brzydkie”, czy zrobić groźną minę i się jej postawić. Zabawne, że to Bąkowski podczas produkcji tego albumu, musiał być odwodzony od zrobienia 100-procentowego popowego krążka (jak na ich możliwości). Skąd więc taki sukces? To wszystko dzięki muzyce Dawida Szczęsnego, której zaletą jest nie tylko to, że stanowi sprawną miksturę stylów. W latach 90. dominowała fascynacja latami 70., więc teraz przyszła kolej na 80. To w sumie nic dziwnego. Niezwykła jest natomiast chwytliwość tej muzyki, mająca swe źródło w hip-hopie, pod wpływem którego znajduje się Szczęsny, wcale tego nie ukrywając. I to nie tego współczesnego, eksperymentalnego, ale prostego, opartego na powtarzających się loopach. Tyle tylko, że zamiast rymów mamy tu liryczny strumień świadomości nastawionej na działanie wulgarnej, obscenicznej rzeczywistości brudnych dzielnic. Czyli nie rapujemy, ale podejmujemy te same tematy?
Doskonałym przykładem jest chyba najlepszy na krążku numer „Późno na wyświetlaczu”, gdzie zwolniony, ale dynamiczny bas idealnie funkcjonuje na tle nieokreślonej pretensji Bąkowskiego do niedopasowanego do jego trybu życia świata. Hipnotyzujący i podający w wątpliwość każdy element codzienności to definicja ‘Dafnie”, chyba najmniej kontrowersyjnego numeru na płycie. Podkład kojarzący się ze ścieżką dźwiękową do kultowego serialu Alternatywy 4 na kwasie i momentami czuły, choć niezdecydowany ton wokalisty („taki jakiś nie wiem.. kwiat, nawet ładny, chyba w przeprosiny”) stanowią idealny materiał na singiel promujący płytę w mediach.
Na 02 widać znaczny progres. Chłopaki rozumieją się coraz lepiej, dzięki czemu otrzymaliśmy dawkę zróżnicowanych bodźców, odziałujących na każdą składową naszej świadomości. I właśnie dlatego cały ten album to gotowy szablon, który można przyłożyć do swoich osobistych przemyśleń i doświadczeń. Dla własnego dobra, zaufajcie Niwei, bo za kilkanaście lat to będzie legendarne i kultowe. No.
Qulturap 2011

Wesołych !!!! indeeeeed ! :)))
🙂 Wesołych Świąt
BRTK: a Ty to niby jakis lepszy jeste i wolny od polaczkowatosci? swoim komentarzem udowodniasz, ze niekoniecznie. talk to my hand, obwiesiu!
Do ryba16. Brak Ci kultury, a pouczasz innych. Nie szanujesz opinii rozmówców i nic nie wnosisz do dyskusji, oprócz swojego żałosnego ujadania! Typowy przykład kultury polskiego internauty. Twoją zasługą jest, że zamiast rozmawiać o płycie zajmujemy się teraz przerzucaniem gnoju! Zabieraj się z tego forum awanturniku!
Kolejni artyści z cyklu: >zero estetyki, nikt ich nie rozumie, ale są tak beznadziejnie ekscentryczni że aż wybitni, a kto tego nie pojmuje niech wraca do Lady Gagi.< w takim ja idę posłuchać Gagi
„ad meritum”, hahahah… uslyszal madrze brzmiace slowo i powtarza bezmyslnie. ja z toba nie bede dyskutowal, bo sprowadzisz mnie do swojego niskiego jak muzyka niwei poziomu i pokonasz doswiadczeniem. idz uprawiac swoje wesole slowotworstwo.
całkiem prymitywnie, niczego innego jednak nie oczekiwałem. ad meritum już zabrakło…houk !
zabawne, ze agresje zarzuca mi najwiekszy pieniacz i agresor na tej stronie. i jeszcze pisze, ze to dla mnie typowe! naprawde dobre. 😀 jak mawia stare powiedzenie: widzisz drzazge w oku moim, a nie widzisz kutasa w ustach swych.
ryba jak tata nauczyciel – zaraz każe fokusowi, rahimowi, LUC-owi, Grubsonowi i innym trzymać się słownika, przecież jakieś 60% ich twórczości to słowotwórstwo, nieuki jedne.
słowa trip-hop oraz shoegaze też kiedyś nie istniały. Na tym polega słowotwórstwo.
ryba16… ty agresywny muminku… Portishead założył Geoff Barrow, który był związany z Massive Attack. źle to ująłem – ale to nie powód żeby się tak spinać i warczeć, choć to dla Ciebie typowe. słowo „melorymodeklamacje” w słowniku nie istnieje, ale w terminologii psycho-rapu jak najbardziej, więc zamiast czepiać się definicji jak smerf ważniak, idź pobiegaj albo odrób lekcje, bo sam ze słownika też nie korzystasz. jako niedoszły „producent” rapowy amator powinieneś mieć więcej dystansu, a tak tylko popsułeś się od głowy, jak ryba zresztą. PS. słowa takie jak „slownik”, „zart” „zrodla” również nie istnieją. może czasem zastanów się nad sobą zanim zaczniesz się wymądrzać.
oddycham, spokojna glowa.
@ryba16, rybko – misiu malinowy, oddychaj ! nie panikuj ! :)))
portishead projektem panów z massive attack? to jakis zart? radze sprawdzic zrodla, zanim zaczniemy sie wymadrzac, a takze zajrzec czasem do slownika – slowo „melorymodeklamacje” nie istnieje. jesli zas chodzi o projekt niwea, to szkoda slow. nie wiem za co te piec gwiazdek, ludzie ktorzy zachwycaja sie tym albumem robia to chyba ze snobizmu, albo naprawde maja taki marny gust (nie, nie uwazam, jakoby o gustach sie nie dyskutowalo – gdyby bylo inaczej, nie byloby tego portalu).
temu się nie dziwię bo portishead to projekt panów z MA właśnie 🙂 więc jakieś powiązanie być musi. nie ma nic złego w inspiracji, mi się ten minimalizm podoba ale ciężko mi określić target kapeli – ani nie będzie to fan rapu, nawet tego psycho bo goście od psychorapu dziś z LUCem i grubsonem robią melorymodeklamacje i zaginają języki zamiast oszczędzać słowa, a fani elektroniki wolą pewnie gęstsze podkłady. no ale brzmi zacnie – trzeba parę razy posłuchać żeby się przebić a to tylko dobrze wróży.
@ microtonal man: a inspiracją dla Portishead był być może kawałek „Reflection” Massive Attack 😉
pierwsze co przychodzi do głowy to „machine gun” z ostatniej płyty portishead. nie wiem na ile była to inspiracja, ten cały minimalizm….