Ann Aimee – sublabel Delsin, skonstruował właśnie dla swoich słuchaczy armatę śnieżną pokaźnych gabarytów. Yan Cook, to kolejny przedstawiciel niesłychanie silnej ukraińskiej sceny, który swoim najnowszym wydawnictwem, nader wysoko podnosi poprzeczkę. Przeczytajcie jakie jest „Morse EP”.
„Morse” srogi jak zima na Syberii i geometryczny jak płatek śniegu. Subtelna, ale zdecydowana linia basowa, brzmi jak kroki stawiane w lepkim, białym puchu. Przerdzewiałe synthy przewalają się przez track jak gąsienice czołgu po twardej nawierzchni. Jedna z bardziej wyrafinowanych parkietowych broni, bez dwóch zdań.
„Nylon” także jest lodowato zimny. Jest jak szron, który maluje na szybach abstrakcyjne wzory – szybkie, głęboko brzmiące bębny, biją w narastającym tempie w tle tego utworu. Kompozycja w genialny sposób narasta, tężeje i dokłada kolejną grubą krę lodu w postaci wściekłej perkusji, która towarzyszy nam już do końca. Najpiękniejsze jednak są rozlane gdzieś hen w oddali odgłosy tajemniczych szemrzących dzwonków.
Ja osobiście biję pokłony dla „Suspense” – dla jego atonalnych sampli, pędzących przez łamy utworu, dla tej rozchybotanej, ale wciąż mocarnej stopy, dla zabawy napięciem i emocjonalnych huśtawek, które wprawiają w odrętwienie i przyjemnie otępiają. Yan Cook zaklina jadowite dźwięki jak najwyborniejszy fakir. Doskonałe!
„Lighthouse” z szumiącymi perkusjonaliami i głębokim akordem, który jest jak dzwon kościelny, który zaciął się i bez końca wzywa na mszę świętą. Do tego efekty – niemal organicznie brzmiące grzechotki i bicze, które swoimi uderzeniami zaostrzają krawędzie utworu.
„Morse EP” to Zimna Wojna , a raczej wypowiedzenie wojny na najchłodniejsze dźwięki, sample i akordy. Mnie to wydawnictwo zmroziło do szpiku kości – także, jeśli planujecie hibernację na czas tej zimy, to Cook na pewno wam to umożliwi.