Wpisz i kliknij enter

Soultek – Dreaming Under A Starlit Sky

Zdubowany tech-house – czyli najbardziej taneczna wersja muzyki z Echospace.

Wbrew temu, co pozornie można by sądzić, mnożenie artystycznych pseudonimów przez elektronicznych twórców ma sens. Przykładem tego może być działalność Stephena Hitchella, którego nie dość, że znamy jako połowę słynnego duetu Echospace, to również jako twórcę autorskiej muzyki pod szyldami cv313, Intrusion i The Variant. Każda z tych nazw firmuje nieco inną muzykę – i podobnie jest w przypadku projektu Soultek, który właśnie podsumowuje swą działalność albumem „Dreaming Under A Starlit Sky”.

To najstarszy z funkcjonujących do dzisiaj tworów amerykańskiego producenta. Zadebiutował on w 2002 roku dla legendarnej już dziś wytwórni z Chicago – Kompute. Potem zrealizował niezliczoną ilość winylowych dwunastocalówek, obdarzając nimi tak mało znane (ale zazwyczaj związane ze znanymi właścicielami) wytwórnie, jak Disco Inc. (sublabel Force Inc. Achima Szepanskiego) czy Fortune8 (label brytyjskiego weterana działającego jako In-Sync).

Ostatecznie wydawało się, że projekt zakończył swe działanie na progu obecnej dekady, realizując dwa albumy w formacie cyfrowym – „Motown Shuffle” i „Reflective”. Po pięcioletniej przerwie Soultek jednak niespodziewanie powraca, serwując tym razem dwupłytowy album. „Dreaming Under A Sunlit Sky” zawiera na pierwszym krążku zestaw nagrań opublikowany w 2007 roku przez wspomniany Fortune8 na winylu, a na drugim – kolekcję niepublikowanych utworów z przepastnego archiwum Stephena Hitchella, które pierwotnie miała opublikować nieistniejąca już wytwórnia Szepanskiego – Force Tracks.

Pierwsza z płyt odsłania najcieplejsze i najlżejsze oblicze muzyki amerykańskiego twórcy. „Dreaming Under A Starlit Sky” i „Forever Feeling” to skoczne dub-techno wypełnione wyjątkowo melodyjnymi partiami basu, zanurzonego w rozmytych tłach o ambientowy tonie. „Lighter Path” zaskakuje zastosowaniem breakowego podkładu rytmicznego, skojarzonego z trance’ową partią klawiszy. „Elektricity” przestawia tory zestawu na bardziej house’owe rytmy – uwodząc oldskulowym podkładem o chicagowskim rodowodzie. „Glacial Blue” to bardziej oniryczna wizja tego typu brzmień – skoncentrowana wokół podwodnych brzmień giętego basu.

„Clouds Overghead” wprowadza na płytę zwiewne tony perlistego piano. Odnajdujemy je również w dwóch następnych kompozycjach – „World Of Dreams” i „Lost In Love”. Pierwsza z nich to zamaszysty dub-house – zestawiający eteryczną wokalizę z metalicznymi perkusjonaliami. W drugiej Hitchell zabiera nas na teren rozmarzonego downtempo, sięgając po hip-hopowe breaki, niosące tęskną partię edytowanej trąbki.

Drugi krążek zatytułowany „My Heart Is In Detroit” uderza nieco mocniejszą energią. To właściwie klasyczny tech-house w swej pierwotnej wersji z początku minionej dekady – tylko, że mocniej podrasowany na dubową modłę. Amerykański producent sporo kombinuje tu z rytmiką – „Groove Control” osadzony jest na suchych uderzeniach automatu perkusyjnego, w „Never Letting Go” bity niespodziewanie się zagęszczają, a „The Dub Star” niosą świetliste stuki i szelesty. Większy ciężar ma „Tints And Shades” – łącząc masywny puls z kanalizacyjnymi efektami. „Back To The D” nadaje muzyce z kolei szybkie tempo – pompując miarowo rześkim basem.

Pod koniec kolekcji nastrój zdecydowanie się jednak uspokaja. „All You Belive” to ujmująca swą naturalną urodą jamajska ballada – z zapożyczonym z estetyki lovers rock wdzięcznym wokalem i o łagodnie toczącym się rytmie. Podobnie wypada „What Dreams Are Made Of” – choć tym razem muzyka nasycona jest bardziej ambientowymi brzmieniami. Na finał Hitchell znowu jednak dosypuje węgla do pieca – w efekcie czego dostajemy efektowny utwór „For Convexion” (jak wskazuje tytuł – dedykowany Gerardowi Hansonowi), w którym w dubowe korozje dźwięku zostają wpisane detroitowe syntezatory rodem z klasycznych dokonań Derricka Maya. Efekt? Znakomity!

Podsumowanie działalności projektu Soultek wskazuje, że było to najbardziej taneczne wcielenie muzyki Stephena Hitchella. Nie brak jednak w nim i tego mistycznego tchnienia, które zdominowało późniejsze dokonania amerykańskiego twórcy. Ponieważ nagrania te powstały, kiedy artysta mieszkał w Detroit, w naturalny sposób nasycone są brzmieniami Motor City. Ostateczny ich sznyt ma jednak europejski ton – ze względu na wytwórnie, które miały je opublikować. Stąd tak sugestywne połączenie dźwiękowe przestrzenności z taneczną funkcjonalnością i wyrazistą melodyką. I choć muzyka ta nie powstała dzisiaj – ciągle brzmi świetnie.

Echospace 2015

www.echospacedetroit.com

www.facebook.com/echospace

www.echospacedetroit.bandcamp.com







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy