Czy czarnowłosa piękność rzeczywiście zabiera nas w inny wymiar?
O tym, że nowa elektronika prężnie rozwija się w Izraelu wiemy nie od dzisiaj. Czasy, kiedy kraj ten kojarzył się nam jedynie z szaleństwem psy-trance’u wszak dawno już minęły. Energetyczny tech-house nagrywa Chaim, Guy J, Guy Gerber i Shlomi Aber, z brutalnego brostepu zasłynął Borgore, a dub z housem perfekcyjnie łączy duet Deep’a & Biri. Do tego grona dołącza teraz młoda producentka – Magit Cacoon.
Zaczynała niedawno – bo zaledwie trzy lata temu – prowadząc w Tel Avivie własną wytwórnię o wdzięcznej nazwie Girl Scout. Po przeprowadzce do Berlina nawiązała jednak bliższą współpracę z kolektywem Upon.You, który dał się poznać z promowania funkcjonalnego tech-house’u rodem z minionej dekady. Efektem tej współpracy jest debiutancki album izraelskiej artystki, zrealizowany z pomocą weterana niemieckiego techno – Olivera Deutschmanna.
Dziesięć nagrań z „Other Dimension” odsłania Magit Cacoon jako kontynuatorkę przestrzennego grania o minimalowym szycie. Pierwsze utwory robią dobre wrażenie – „Crime (Who’s Afraid Of Berlin?)” i „Love Express” pulsują hipnotycznym rytmem i głębokimi pochodami basu, zanurzonymi w kosmicznych efektach. W tym kontekście zaskakuje „Freedom Is Timeless” – nazbyt oczywiste odwołanie do detroitowego house’u sprzed ćwierć wieku w stylu Inner City.
Tytułowa kompozycja przywraca pion muzyce z „Other Dimension” – bo znów uderza precyzyjny minimal. Tym razem Cacoon nadaje swemu nagraniu bogatsze brzmienie, sięgając nawet po mechaniczne perkusjonalia i dubowe efekty. Więcej melodii wnosi z kolei „Oddity Sound” – wpisując w tech-house’owy podkład łagodnie miauczące klawisze. „No Compromise” już jednak zawodzi, mijając niepostrzeżenie bez zwracania na siebie uwagi.
Najciekawszym nagraniem z zestawu jest bez wątpienia „Light” – w zaskakujący sposób łączący minimalowy bit z rave’owym basem i kosmicznym tłem. Aż chciałoby się, aby Marit pociągnęła te wątki dalej. Niestety – „Ghetto XBerg” i „Summertime Space” nie wnoszą na płytę nic ciekawego, ograniczając się do konwencjonalnego zestawienia warczących basów, dubowych pulsacji i szeptanych wokali.
„Other Dimension” ma swoje mocne i słabe strony. Izraelska producentka sięga po minimalowe brzmienia – i ma do tego pełne prawo. Brakuje jej jednak pomysłów, aby tę zgraną formułę w oryginalny sposób ożywić. Są na płycie dobre momenty – ale jest ich trochę za mało. Dlatego „Other Dimension” robi wrażenie nazbyt wczesnego debiutu. Lepiej byłoby, gdyby jego autorka doszlifowała swe umiejętności w dwunastocalowym formacie – i dopiero zabrała się za nagrywanie albumu.
Upon.You 2015
Jest piękna i ma na prawdę ciekawy głos.