Wpisz i kliknij enter

Donna Regina – More


Słaby album. Właściwie cała recenzja mogłaby zawierać się w tych dwóch słowach. Z dużą oszczędnością energii, czasu i cierpliwości.
Zawsze z wypiekami na twarzy oczekiwałam na świeże wydawnictwa Donny Reginy, ale od chwili zapoznania się ze „Slow Killer” wystudziłam emocje. Obecnie bowiem w twórczości zespołu dominuje nuda i powtarzalność – aż do granic śmieszności. I choć tytułowe „More” wabi ciekawym, niespokojnym intro, nie udaje mu się skupić uwagi na dłuższą chwilę. Do tego dochodzą jeszcze marne, wyprane z charakteru i głębszego sensu teksty. Płyta sunie leniwie jak zdyszany pociąg, ale to przecież właśnie jeszcze kilka lat temu przyciągało w muzyce kolońskiego trio. W tym jednak wypadku nawet subtelny wokal Reginy Janssen staje się drażniący i mdły. „More” nie jest nawet kalką „Slow killer” – to jedynie popowo ubłocony bełkot. Przy większym zaangażowaniu doszukasz się melodyjnych akcentów, ale migiem umykają one z pamięci w wyniku swego żenującego niedopracowania („She’s my friend”, „Dream on”). Ciekawszym zabiegiem jest wokalny pasaż Reginy w wersji francuskojęzycznej („La ou je suis”) – co z tego jednak, skoro wszystko zlewa się szybko w maziowatą papkę bez smaku i zapachu, w smutny obraz twórczej niemocy.
To dziesiąty album niemieckiej grupy, jak się wydaje – zupełnie niepotrzebny. Grupa ustawicznie pogrąża się cierpkim, nadętym i irytująco naiwnym graniem. A pamiętajmy, że monotonia dodać bolesny brak inwencji, równa się pustka. Aż chce się zakrzyknąć – „No More Donna Regina!”
2007







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
F.
F.
16 lat temu

Slowkiller – klasa sama dla siebie, kosmos, a More zwyczajnie nie chce się słuchać zaangażowanie, ale myślę, że z czasem pokaże swoją siłę, trzeba się przyzwyczaić, podobnie jak to było z Late, czy nawet miejscami samym Slowkillerem (np. Melancholy Man – niepozorny kawałek po 10 odsłuchach stał się osobistym singlem).

raskain
raskain
16 lat temu

Troche mocne slowa,album w mojej ocenie jest jednak spojny i choc moze odstaje poziomem od wczesniejszych nadal jest klasą do jakiej pozostaje tylko aspirowac.Z mojej strony takie 3+

Polecamy

3 pytania – King Midas Sound

W walentynki ukazał się nowy album projektu Kevina Martina i Rogera Robinsona, a dziś gościmy ich w naszym cyklu mini wywiadów.