W tym tygodniu przedstawiamy kolektyw Thieves like us, który swoją muzyką przenosi słuchacza do krainy, gdzie rytm wybijają emocje… Przygoda tego amerykańsko-szwedzkiego trio rozpoczęła się w 2002 roku. Andy, Pontus i Bjorn korzystali wówczas z uroków Berlina wspólnie imprezując. Nie znosili jednak muzyki techno. Postanowili przełamać tą monotonię tworząc własną muzykę, taką którą sami chcieliby słyszeć.
Ich inspiracją było, i jest, syntetyczne brzmienie lat 80. A ich nazwa, odnosi się bezpośrednio do utworu New Order – Thieves like us.
Pierwszy utwór wydali w 2007 wraz z Kitsune. Drugs in my body to hymn, złożony wszystkim imprezowiczom. Chociaż utwór brzmi bardzo pozytywnie, można wyczuć w nim jednak romantyczną tęsknotę.
I w takim właśnie tesknącym tonie zachowany jest ich pierwszy longplay Play Music, wydany nakładem Shelflife oraz SeaRecords w 2008 roku. Play Music można krótko określić jako nostalgiczną podróż po miłosnych wzlotach i upadkach.
W lipcu tego roku wydali minialbum Really want to see you again też w Shelflife, na który składają się trzy remiksy utworów z poprzedniej płyty oraz jeden nowy utwór.
Stylistyka TLU trafia do słuchacza bez przeszkód. Ton wokalu oraz proste dźwięki sekwencera sprawiają, że intuicyjnie wiadomo o co chodzi. Ujmująca prostota dźwięków, pełna emocji, to chyba największy atut ich muzyki.
sooo yesterday
Niestety poza Drugs in my body (video wiadomo z jakiego filmu…) krążek mnie rozczarował. Może jeszcze się przekonam, ale jak na razie z takiego boys-plumkania zdecydowanie wole The Whistest Boy Alive. Jakoś mają a little more pep ;)) imo oczywiście.
Świetna kapelam świetna muzyka, świetne okladki plyt.
ja pierdolę .. super, super