Wpisz i kliknij enter

Rozmawiamy z Jackiem Sienkiewiczem

– Polska elektronika się rozwija, tyle tylko, że bardzo, bardzo powoli – mówi w rozmowie z nami Jacek Sienkiewicz, jeden z najwyżej cenionych polskich producentów. – Nasza elektronika jest odzwierciedleniem dokładnie tego, co dzieje się u nas w sensie politycznym i jak ten nasz kraj się zmienia. Mamy rok 2010, Twoja autorska wytwórnia Recognition obchodzi dziesięciolecie istnienia. Co czujesz? Spełniłeś cel, który postawiłeś sobie na początku?

Na wstępie muszę sprostować, iż wytwórnia owszem, obchodzi jubileusz, tyle że w tym roku będzie już 11 lat, ale to przecież prawie 10. Na początku celem podstawowym było stworzenie platformy, która zajmie się wydawaniem czegokolwiek. Tak więc historia mojej wytwórni rozpoczęła się od płyty „Recognition CD” z utworami z lat 1997-98. Później było marzenie o wydaniu pierwszej płyty winylowej i dotarciu z tym materiałem do djów.

Co reasumując również w znacznym stopniu mi się udało. Nie spełniłem jedynie wizji dynamicznie rozwijającej się firmy, poprzestając na małym undergroundowym labelu, ale biorąc pod uwagę fakt, że wszystko robię praktycznie sam i cały czas działam na innych polach to mogę powiedzieć, że jestem całkiem zadowolony.

A więc co dalej? Nowa dekada, nowe marzenia?

Marzenia są zawsze, a nowa dekada tez juz jest…. Cóż więcej? Nowe wydawnictwa i projekty już w drodze.

Myślę, że underground i niezależni twórcy nigdy nie umrąW perspektywie tych kilkunastu lat obecności na arenie muzyki elektronicznej, uważasz, że scena się rozwija? Oczywiście nie mam zamiaru dłużej się nad tym rozwodzić, ale ogólnie rzecz biorąc prezentuję lekko negatywny pogląd na ten temat. Co Ty o tym sądzisz?

No tak, na ten temat moglibyśmy rozmawiać bardzo długo, choć najlepiej stwierdzić, że scena się rozwija, tyle tylko, że bardzo, bardzo powoli. Czyli jest odzwierciedleniem dokładnie tego co dzieje się u nas w kraju w sensie politycznym i jak ten nasz kraj się zmienia. Brak promotorów oraz klubów z prawdziwego zdarzenia to według mnie główne bolączki tego systemu.

Wydaje mi się, że zachód wciąż szuka nowych rozwiązań, chociaż należy również pamiętać o tym, że poziom komercjalizacji niektórych jego części przekroczył granice absurdu. Wspomniana przez Ciebie nowa dekada musi być ciekawa, inaczej może to być koniec niezależnej muzyki elektronicznej w ogóle. Jednak będąc realistą … myślę, że underground i niezależni twórcy nigdy nie umrą.

Właśnie, czasami mam wrażenie, że sytuacja mainstreamu i undergroundu to jedna para butów. I nie chodzi mi w tym miejscu o naturalną dla wielu drogę rozwoju kariery, ale o to, że nawet małe dziecko wie, że w internecie jest wszystko. Czy nie uważasz, ze te granice są sztucznie utrzymywane?

Kwestia underground vs. mainstream to chyba temat na osobna rozmowę. Musielibyśmy zacząć od tego, że są rożne definicje undergroundu, wszystko zależy od miejsca lub środowiska które reprezentujesz. Osobiście gram i grałem na wielu komercyjnych imprezach, ale za to nigdy nie grałem komercyjnej muzyki i na szczęście nigdy nikt mi nie mówił co mam robić, co wydawać. Od początku kieruje sie tylko własnym gustem i poczuciem humoru, no i jestem tu gdzie jestem.

Czyli jesteś w undergroundzie?

Jedni powiedzą, że nie, bo grałem na Ibizie, a inni że tak, bo od 15 lat niezmiennie idę własną drogą i nie oglądam sie na trendy. Tak wiec faktycznie, pod pewnymi względami ta kwestia może być „jedna para butów” ale dla mnie nie jest. Muzyka z serca i duszy robiona skromnymi środkami zawsze będzie undergroundem, a robienie hitów pod publiczkę, aura „wielkiego dja /gwiazdy” lub granie tego co jest właśnie na topie w mojej opinii dyskwalifikuje i nie ma na to żadnej rady.

Twoim krótkim komentarzem do historii Recognition jest dwunastocalówka „X” na której znajdują się dwa utwory o bardzo oczywistych tytułach „Before X” i „X years later”. Czy to wszystko co przygotowałeś na ten jubileusz?

Choć tytuły sugerowałyby raczej co innego, to szczerze nie myślałem zbytnio nad tym jubileuszem. Oczywiście można interpretować to jako komentarz do tego co było ponad 10-15 lat temu, czyli czystego Detroit techno oraz tego co jest teraz, czyli ultra nowoczesnej, mrocznej muzyki elektronicznej.

Szczególnie interesuje mnie te ten drugi numer. Mniej więcej z tych samych powodów , które wymienione są w jego krótkim opisie na oficjalnej stronie Recognition „… Próbując stworzyć doskonałą fuzję najnowszej elektroniki i czysto ludzkich emocji, Jacek zbliża się tu do ideału” zgodziliśmy się co do nawiązań, ale co ze stylistyką, duszą tej muzyki?

Trudno mi o tym mówić, bo tak jak ustaliliśmy, główną ideą była przyszłość i teraźniejszość. Głównym moim zamysłem było marzenie, żeby tak wyglądała przyszłość tej muzyki : freestyleowe improwizacje, a jednocześnie głębokie, złożone brzmienie… trudno ten utwór porównać do jakiegokolwiek innego i to właśnie w nim lubię. Nie jest to łatwy numer, ale pod zawiłą skorupą, znajduje się jego rzeczywiste piękno. Można go słuchać wielokrotnie, znajdując coraz to nowe, drobne warstwy i dźwięki. Jest to technika, którą staram się doskonalić z każdym moim kolejnym wydawnictwem.

Wracając do Twojej wytwórni. Nie myślałeś, żeby zająć się promocją młodych artystów? Na palcach jednej ręki można policzyć „obce” wydawnictwa w katalogu Recognition. Daleki jestem od sugerowania czegokolwiek, ale jestem przekonany, że przez te 11-letni okres istnienia Twojej wytwórni, nieustannie zalewany byłeś listami od anonimowych twórców.

Pamiętam jak wiele lat temu dostawałem demówki znanych już dziś wszędzie 3channels czy SLG. Początkowo chciałem stworzyć nowa platformę do wydawanie młodych, zdolnych i nieznanych szerzej polskich artystów, ale nie starczyło mi niestety sił i pieniędzy.

Teraz, czyli od września będę starał się nadrabiać te zaległości na cyfrowej platformie Recognition – ukaże się między innymi: Jackname Trouble – świeży, nieodkryty jeszcze talent z Olsztyna oraz Jakub Sojka, Etiop, i później regularnie inni moi znajomi i nie znajomi pewnie również. Zawsze jestem otwarty na nowa muzykę i nowych artystów, to oczywiste, ale niestety niekiedy ciężko trafić w mój wybredny gust.

Zawsze staram się kreować moja własna wizje muzyki technoKilka miesięcy temu na Warszawę (ale chyba i również na całą Polskę) spadła informacja o zamknięciu niemal kultowego klubu 55. Dla niezorientowanych dodam, że ładnych parę lat temu to Ty powołałeś to miejsce do życia. Znasz jakieś szczegóły decyzji PKiN?

Nie, niestety. Ostatni raz w tym klubie byłem kilka dobrych lat temu. Wraz z dj.Motylem rozpocząłem jego działalność, która plus/minus trwała ponad rok. Później zajmował się nim już kto inny, a ja sam całkowicie odciąłem się od tego typu działalności. Gdy zaczynałem nie wiedziałem jeszcze, że nie jestem typem biznesmena. Wybrałem, więc spokój i wolny czas, a nie ciągłe napięcia i wewnętrzne walki.

Na początku tego roku miałeś przyjemność brać udział w nowojorskiej edycji festiwalu Unsound, a dokładniej byłeś jednym z głównych przedstawicieli panelu „eastern promise” prezentującego zdobycze muzyki elektronicznej bloku wschodniego. Całkiem niedawno rozmawiałem z Kylem Hallem i wspomniał, że bardzo żałuje, ze nie mógł widzieć Twojego występu w Stanach. Ja również nie miałem tej przyjemności, więc opowiedz jak tam było, czy przygotowałeś coś specjalnego?

Z uwagi, że był to mój pierwszy, pionierski występ w NY postanowiłem przekrojowo zaprezentować siebie i moja wytwornie Recognition. Były między innymi wspomniane przez Ciebie kawałki „x years later” i „before x”. Jak na pierwszą wizytę przystało nie było zbyt eksperymentalnie, ale mam nadzieję wrócić tam jeszcze w tym roku i zaprezentować zgoła inny materiał.

Co kilka lat wydajesz album dla oficyny Cocoon Recordings, prowadzonej przez Svena Vatha. Modern Dance to ostatni długogrający owoc tej współpracy. Wielu dziennikarzy twierdziło, że to kwintesencja Twojej kariery. Wybierasz się już na emeryturę?

Trudno powiedzieć. Nowy album już jest w drodze, może powiecie to samo i o tej płycie? Zawsze staram się kreować moja własna wizje muzyki techno, czy ogólnie rzecz biorąc, muzyki elektronicznej. Nadchodzący album/mix będzie pewnie kolejnym tego dowodem. Mam nadzieję, że pod koniec roku sami to ocenicie.

To opowiedz o tym krążku, co przygotowałeś?

Materiał ten jest mixem nowych i nigdzie nieopublikowanych wcześniej moich starych kawałków. Można powiedzieć, że jest to muzyka częściowo do tańca, a momentami mocno eksperymentalna. Po tym wydawnictwie mam w planach kilka projektów z trudniejszą muzyka, zarówno klasyczną jak i filmową, więc materiał ten można uznać za pewien wstęp do tego nowego dla mnie etapu. Chciałbym na chwilę odpocząć od imprezowego klimatu , ale na pewno nie znaczy to, że porzucam go na zawsze.
Przyszły rok będzie bardzo interesujący.

Dziękuje za rozmowę







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Marcin Sieradzki
Marcin Sieradzki
13 lat temu

Podobało mi się jak Jacek Sienkiewicz grał po Generze 2009. Szkoda, że nie wszyscy to (po)czuli. Było fajnie, choć ja byłem strasznie wymęczony podróżą i wyczerpany wieczorem. Nie wytrwałem zbyt długo.
I przez chwilę pomyślałem, że tak jak po kolejnych Generach w Szczecinie chodziło się do piwnicy Kana, tak po Generach warszawskich będą „afterki” w stylu „Jacek Sienkiewicz” na deser. No niestety nie wyszło. Szkoda.
Ciepło też wspominam 1955 i… (bogowie, jak to się nazywało…). Festiwal z 2005 roku. Wyleciało mi to z głowy. Świetne, dwudniowe wydarzenie.
Pozdrawiam

Polecamy