Holenderski producent Dave Huismans był jednym z pierwszych twórców dubstepu, którzy przerzucili pomost między nowym gatunkiem a jego starszymi krewniakami – techno i housem. Efektem tego okazały się dwa wydane do tej pory albumy artysty wydane pod pseudonimem 2562 – „Aerial” i „Unbalance”. Ich gorące przyjęcie przez krytykę i fanów sprawiło, iż wszyscy z niecierpliwością wyczekiwali premiery trzeciej płyty Huismansa – „Fever”. Po wygaśnięciu kontraktu artysty z Tectonic, krążek wydała własna wytwórnia holenderskiego (ale rezydującego obecnie w Berlinie) producenta – When In Doubt.
Jedenaście nowych nagrań układa się w koncept-album dedykowany… klasyce muzyki disco z przełomu lat 70. i 80. Bez obawy jednak – w warstwie rytmicznej Huismans pozostaje wierny połamanym rytmom. Typowo dubstepowe walce znajdujemy choćby w takich nagraniach, jak „Cheater”, „Intermission” czy „Flavour Park Jam”. I tu nie ma przebacz: masywne bity oplecione toczącymi się basami miażdżą wszystko na swej drodze, nie pozostawiając wątpliwości, że holenderski producent nasiąkł podczas swego pobytu w stolicy Niemiec brzmieniami z Berghain.
W kilku utworach Huismans subtelnie wprowadza oldskulowe ozdobniki, stylizujące podkłady rytmiczne na muzykę taneczną sprzed trzech dekad – choćby dyskotekowy clapping („Cheater” i „This Is Hardcore”) czy hip-hopowe przełamania, typowe dla nagrań wykorzystywanych wtedy do breakdance`u („Juxtaposed”).
Jest tu również miejsce na prostszą rytmikę – „Aquatic Family Affair” i „Brasil Deadwalker” to dwie różne odmiany tanecznych brzmień z Detroit i Chicago, najpierw deep house, a potem hard house, o tak mocno podkręconym tonie, że idealnie wpasowują się w dubstepową resztę. Podobnie można podsumować inny rodzynek z płyty – „Final Frenzy”. To siarczyste techno, które z pewnością trafi do didżejskich setów Bena Klocka czy Marcela Dettmanna.
Gdzie to disco? – zapyta ktoś zdenerwowany. Ano w pozostałych elementach nagrań, ukręconych z wąsko pociętych sampli loopach, momentami o trudno rozpoznawalnej genezie. Tak dzieje się w „Juxtaposed” czy „Flavour Park Jam”, gdzie słychać kotłujące się zbitki szorstkich dźwięków. W „This Is Hardcore” i „Brasil Deadwalker” holenderski producent układa z dyskotekowych sampli… wrzaskliwe akordy rave`owych klawiszy (stąd tytuł pierwszej z kompozycji), a w „Aquatic Family Affair” i tytułowym „Fever” – organiczne pasaże o detroitowym brzmieniu. Jakby tego było mało, Huismans sięga również po przestrzenne zagrywki rodem z cosmic disco („Intermission”) i metaliczne efekty wywiedzione z klasycznego industrialu („Cheater”). Czy one też zostały sklejone z dyskotekowych sampli?
Już „Unbalance” pokazywał, że holenderski producent chętnie wzbogaca swe dubstepowe nagrania o zupełnie niespodziewane dźwięki. Tym razem idzie jeszcze dalej – miesza rytmy, harmonie, melodie, nie tracąc jednak przy tym nic ze swego własnego stylu. A do tego trzeba naprawdę mieć talent.
www.myspace.com/2562dub
When In Doubt 2011
album mniej równy od unbalance (ew. za bardzo mi się 2562 ograł) i może szkoda, że tak nieśmiało poszukujący – podobne sample, rozwiązania jak na poprzednikach, zabrakło trochę wspominanej przez Was świeżości, przynajmniej jeśli chodzi o sam styl Holendra (bo tak nie gra nikt inny obecnie). poza tym niezła rzecz. Full preview jest na soundcloudzie. chłopcy i dziewczęta, jeszcze jedno, Skudge lp na dniach wydał, sprawdźcie to.
to jest właśnie dubstep, i o to chodzi, i o to chodzi
0otwierajacy plyte winamp melodrama nie zachwyca, podobnie kolejny z utworów.Brak takiej kropki nad i.
Płyta fantastyczna, facet dopracował swój styl tworząc na Fever cholernie inteligentne, taneczne petardy. Niezwykle wysokie stężenie, połamanych, basowych dropów. Dla mnie jeden z albumów roku jak na razie 🙂
Poprzednie dwa albumy Huismansa to coś niebywałego pod względem oryginalności i świeżości brzmienia. Tamte albumy wyprzedzały swoją epokę będąc po prostu muzyką przyszłości (i nie, nie uważam, że to dubstep, ponieważ Dave wychodzi poza wszelkie ramy, mieszając wiele stylów – tworząc wreszcie coś oryginalnego i nowego i uważam, że jego muzyki nie można zaszufladkować), ale dopiero na \”Fever\” pokazał ostry pazur i zmysł kompozycyjny. Kiedy przeczytałem, że nowy album będzie sklecony JEDYNIE z sampli, trochę mnie to zmartwiło…byłem przekonany że będzie to jedna wielka porażka. Natomiast po przesłuchaniu próbek…po prostu oniemiałem z zachwytu! Jeden wielki kawał dobrej roboty! Świeżość, oryginalność… i zgadzam się z autorem recenzji, że do tworzenia takiej muzyki koniecznie trzeba mieć talent. Nie ma na płycie ani jednego słabego momentu, ani jednego fillera. Każdy utwór przemyślany i pasuje do całości. Do tego nagrania takie jak \”Cheater\”, \”Juxtapose\”, \”Wasteland\” czy \”Fever\” dosłownie wgniatają w fotel swoją transowością. Ta płyta daje mi nadzieję na to, że da się jeszcze wiele odkryc w muzyce. A must have\” w dyskotece, jeśli chodzi o nową muzykę.