Wpisz i kliknij enter

Notic Nastic – Fullscreen

Electroclash miał krótki, ale bujny żywot – jako wyjątkowo ekspresyjna estetyka po prostu musiał się szybko wypalić. Jego kontynuacją okazał się nu-rave. Ale oczywiście i tu zadziałał podobny mechanizm. Dzisiaj to już praktycznie martwy gatunek, którego ostatnimi królami są karykaturalni Włosi z Bloody Beetroots. Co zatem zostaje zespołom, które debiutowały na fali powodzenia obu nurtów w minionych latach?

Eksperymentować – czyli znaleźć własną drogą rozwoju, pomagającą im wymknąć się z zaklętego kręgu tych samych chwytów dźwiękowych. Przykładem takiej postawy jest nowy album duetu Notic Nastic, dzielącego swój czas między Berlin a Nowy Jork. „Fullscreen” to jednak wypowiedź ukazująca formację w… rozkroku – bo z jednej strony tworzącym je muzykom trudno rozstać się z dawnymi przyzwyczajeniami, a z drugiej – stać ich jednak na odrobinę odwagi, by podjąć nowe wyzwania.

Ci, którzy z nostalgią wspominają płyty Fisherspoonera, ucieszą się już na pierwsze dźwięki „Both Eyes Open” czy „Sunsetboys”. Notic Nastic stawiają tu na dobrze znane połączenie mocnej rytmiki z wyrazistą melodyką, dodając od siebie trochę cyfrowego noise`u. Bliżej motorycznego nu-rave`u lokują się z kolei utwory w rodzaju „Eye On You” i „Witch”. Całe szczęście duet nie poprzestaje na pompowaniu warczących basów i rockowych bębnów – i dopełnia je w pierwszym przypadku mrocznymi brzmieniami w stylu EBM, a w drugim – soczystymi syntezatorami rodem z… komercyjnego euro-trance`u.

[embeded: src=”http://www.junostatic.com/ultraplayer/07/MicroPlayer.swf” width=”400″ height=”130″ FlashVars=”branding=records&playlist_url=http://www.juno.co.uk/playlists/builder/437547-01.xspf&start_playing=0&change_player_url=&volume=80&insert_type=insert&play_now=false&isRe lease=false&product_key=437547-01″ allowscriptaccess=”always”]

W większości nagrań Notic Nastic zrywają z prostą rytmiką typową dla obu wymienionych wcześniej nurtów. I zamiast do techno sięgają do breakbeatu – tak dzieje się w podrasowanym na gotycką modłę „Cyanide” czy znacznie bardziej surowym „Higher Higher”. W skrajnych przypadkach przypomina to niezapomnianą bombardierkę Atari Teenage Riot – jak choćby w najbardziej agresywnym na płycie „Watch Dogs”.

Najciekawsze efekty Notic Nastic osiągają w jednym utworze – „Good Luck Ghost”. Tym razem za podkład rytmiczny służą tu spowolnione bity rodem z… dubstepu. A do tego przyspieszony wokal przełamany anielskimi chórami – i nisko zawieszony pasaż morderczego basu. Jednym słowem – killer!

Sporo jednak na płycie słabych nagrań. „Illuminati Bitch” ma niby zgrabna melodię, ale rozczarowuje cytowaniem 8-bitowych brzmień z Crystal Castles. Z kolei finałowy „Creepy Baby” to nieudana podróbka The Knife – zarówno w warstwie wokalnej, jak również instrumentalnej. Zdecydowanie lepiej wypada „I Don`t Wanna Do It Right” – zabawny cytat z ejtisowego disco w rodzaju kokieteryjnego „I`m Not Scared”, które w 1988 roku Patsy Kensit zrealizowała z Pet Shop Boys.

Pozycja w rozkroku nie należy do najwygodniejszych – wszystko wskazuje więc na to, że Notic Nastic będą musieli się szybko się zdecydować: czy nadal przetwarzać charakterystyczne wątki z minionej dekady, czy zdecydowanie śmielej sięgnąć po zupełnie inne dźwięki.

Shitkatapult 2011

www.shitkatapult.com

www.myspace.com/shitkatapult

www.noticnastic.com

www.myspace.com/noticnastic







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
keisuke
keisuke
12 lat temu

Ponoć za mastering płyty odpowiedzialny jest sam Stefan „Pole” Betke.

nemo
nemo
12 lat temu

„Good Luck Ghost” faktycznie daje rade. Mam tylko pytanie skąd autor się dowiedział o płycie jak na stronie Shitkatapult’u nie ma żadnej o niej wzmianki?

Polecamy