Wpisz i kliknij enter

Pangaea – Release

Bez rewolucji.

Ten londyński didżej i producent należy do reprezentantów drugiej fali dubstepu, która pojawiła się w Wielkiej Brytanii pod koniec minionej dekady. Tworzyli ją w większości już biali artyści, zainspirowani brzmieniem stworzonym przez ich starszych (i czarnych) kolegów kilka lat wcześniej. Pangaea od początku publikuje nakładem wytwórni Hessle Audio, którą prowadzi wspólnie ze swymi dwoma rówieśnikami – ukrywającymi się pod pseudonimami Ramadanman i Ben UFO. Jego muzyka była zawsze pozbawiona wszelkich ozdobników – wpisując się zgrabnie w główny nurt brytyjskiego dubstepu.

Debiutancki album młodego producenta jest w tym kontekście pewnym zaskoczeniem. Z jednej strony sięga on bowiem na nim po mniej typowe dla siebie gatunki, a z drugiej – znane z jego wcześniejszych krążków dźwięki nabierają tutaj dodatkowej mocy. A wszystko to dzięki wyjściu poza ramy dotychczas penetrowanej estetyki.

Zaczyna się od dynamicznego UK garage`u, lekko podrasowanego na house`ową modłę. „Game” uderza bowiem połamanymi bitami, pomysłowo łącząc raperską nawijkę z psychodelicznie brzmiącymi klawiszami. W podobnym tonie utrzymany jest też tytułowy utwór – „Release”. Tym razem Pangaea modeluje go na nieco oldskulową modłę – wpisując weń rave`owy pochód zawodzącego basu.

Nowoczesną wizję klasycznego house`u otrzymujemy natomiast w „Majestic 12”. Brytyjski twórca stawia w tym przypadku na szybką rytmikę uzupełnioną jazzowymi samplami splecionymi w oniryczne tło. Mamy tu również techno – rozpostarte między zwalistymi falami basu a mrocznymi pasażami syntezatorów, w które Panagaea wpisuje zapętloną wokalizę jakiegoś jamajskiego toastera („Trouble”).

Druga odsłona płyty dedykowana jest już klasycznemu dubstepowi. Zaczyna się jednak dosyć niekonwencjonalnie – bo „Time Bomb” osadzony jest na nerwowym pulsie, oplecionym ćwierkającymi efektami przypominającymi przetworzone skrecze. Bardziej rozbudowaną konstrukcję ma „Middleman”. Brytyjski producent zaczyna skromnie – i powoli buduje gęste brzmienie nagrania, zestawiając ze sobą rozjeżdżone syntezatory i chrzęszczące efekty, brzęczący bas i wokalne sample rodem z UK hard core`a. Na finał tego zestawu Panagaea serwuje „Aware” – tribalową wersję dubstepu, w której jest miejsce zarówno na plemienne conga, jak i industrialne tło.

Płytę kończy zwrot w stronę ambientu – statyczne plamy onirycznego dźwięku przerywają jednak co chwilę niespodziewane wejścia rave`owego refrenu niosącego wyśpiewaną przez jakąś dziewczynę nieśmiertelną frazę: „Take Me Higher!” I brzmi to świetnie – takiej wersji oldskulowego chill-outu nie powstydziłby się nawet jego weteran – sam Mixmaster Morris.

„Release” nie wywoła jakiejś rewolucji w brytyjskiej bass music. To jednak solidny album, który ucieszy wszystkich wielbicieli współczesnej wersji tego gatunku – otwartej na flirt z innymi stylistami.

Hessle Audio 2012

www.hessleaudio.com

www.facebook.com/hessleaudio

www.facebook.com/journeytopangaea







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Jjv
Jjv
11 lat temu

Troche pojechales z tymi czarnymi/bialymi kolegami.
El-B, Loefah, Skream, Kode9 – pionierzy gatunku – sa biali. A zreszta czy kolor skory ma tu jakiekolwiek znaczenie?

Polecamy