Wpisz i kliknij enter

Consumer Waste

Londyn to od lat miasto z silną reprezentacją sceny EAI, tworzoną przez miejscowych, jak i przyjezdnych (por.: artykuł o Organized Music From Thessaloniki). Jeszcze kilka lat temu głośno było o tamtejszej szkole, nazwanej przez Clive’a Bella z „The Wire” New London Silence, prezentującej redukcjonistyczne podejście do organizacji dźwięku. Dziś muzycy z tamtego środowiska skupiają się w dużej mierze wokół klubu Cafe OTO i takich wydawnictw jak Another Timbre, Entr’acte, Cathnor. Przybywa także nowych wykonawców, próbujących odnaleźć swój głos w ramach pewnej konwencji.

Consumer Waste to inicjatywa dwójki artystów dźwiękowych młodszego pokolenia: Stephena Cornforda oraz Samuela Rodgersa. Nagranie duetu zapoczątkowało serię płyt wydawanych własnym sumptem, w limicie 100 egzemplarzy, w kartonowych okładkach z recyklingu. Jak twierdzą założyciele, firma z założenia nie ma przynosić dochodów – zaakceptowali oni fakt internetowego piractwa, dlatego materiały nie są objęte oficjalnie prawami autorskimi. Niewielki nakład i prosty design to również część strategii wobec kryzysu fizycznego nośnika. Kupią ci, którym najbardziej zależy, reszta może ściągnąć z sieci. Tego typu realistyczne podejście nie jest dziś aż tak upowszechnione, dlatego należą się obu panom gratulacje.

Do tej pory londyńska oficyna wydała osiem płyt – posłuchajmy trzech ostatnich.

Cremaster ‎– Live At Audiograft

Nagranie pochodzące z marca tego roku zostało wydane zaledwie dwa miesiące później. Fakt ten potwierdza zdyscyplinowanie autorów. Duet Cremaster, tworzony przez Alfredo Costa Monteiro i Ferrana Fagesa, został dedykowany elektronice – artyści korzystają z amplifikowanych obiektów, przetwarzając ich sygnał za pomocą miksera. Muzykę Cremaster określono kiedyś jako „hardcore free improv noise”, co podkreśla jej radykalny charakter, objawiający się zorientowaniem na hałas. Na szczęście „Live At Audiograft” to album nie tylko dla słuchacza poszukującego dźwiękowego ekstremum. Set stopniowo zapełniają metaliczne brzmienia pobudzonych sprężyn, drgania falujących blach. Prąd płynie wartkim nurtem. Dochodzi do licznych sprzężeń. Nad całością czuwają Fages i Costa Monteiro, kontrolując kapryśne fenomeny, dyscyplinując rozbuchaną formę.

Matt Earle, Jason Kahn, Adam Süssman ‎– Draught

Takich płyt ukazało się już wiele. Swego czasu oficyna Erstwhile przodowała w wydawaniu tego rodzaju muzyki – elektroakustycznej improwizacji, zafiksowanej na pewnej brzmieniowej abstrakcji, która po pewnym czasie uległa silnej kodyfikacji. Analogowe szumy i piski, dźwięki przestrajanego radia, do tego nagłe zdarzenia, takie jak cyfrowe erupcje – muzyczny język EAI stał się dla niektórych obowiązujący. Reguły jego gramatyki i składni opanowali twórcy ze Stasis Duo (Süssman i Earle), którzy spotkali się na scenie z weteranem elektronicznego eksperymentu Jasonem Kahnem. „Draught” dokumentuje pierwszy set w takim składzie i jak z tego typu przedsięwzięciami bywa, tyle tu momentów frapujących, co dłużyzn. Narracja jest tu konsekwentna, jakość wykonania satysfakcjonująca, jednak od pierwszego słuchania odczuwałem w muzyce tria brak pomysłu na przełamanie konwencji EAI.

Sarah Hughes & Kostis Kilymis – The Good Life

Choć nie zawiera muzyki spektakularnej, to najciekawszy album z omawianej trójki. Powstał w trakcie domowych sesji, w czasie gdy Sarah Hughes i Kostis Kilymis wynajmowali wspólnie mieszkanie. Intymność nagrania daje się tu wyraźnie odczuć – dźwięki nie przekraczają pewnego poziomu głośności, zapewne z uwagi na obecność za ścianą sąsiadów. Duet improwizuje na elektronikę (Kilymis) oraz cytrę (Hughes). Najistotniejszym elementem jest jednak „Mosquito Alarm”, czyli rodzaj dźwiękowej broni, stosowanej w niektórych europejskich krajach, w USA i Kanadzie. Emitujący bardzo wysokie częstotliwości, słyszane w pewnych wypadkach tylko przez osoby młode (przy ustawieniu na 17.4 kHz), ma za zadanie odciągnąć od pewnych miejsc bezdomnych, grafficiarzy i innych niepożądanych osób. Sarah Hughes manipuluje urządzeniem w taki sposób, iż częstotliwości zamiast budzić irytację i niepokój – hipnotyzują i wciągają. Wysoki dron zdobią partie grane na strunach cytry. Rezonans mózgu osoby słuchającej „The Good Life” musi wyglądać zdumiewająco!

http://consumerwaste.org.uk/







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy