Tym razem Peter Van Hoesen rezygnuje z eksperymentów, stawiając przede wszystkim na ognistą energię klasycznego techno.
Od momentu wydania trzy lata temu znakomitego albumu „Entropic City”, belgijski producent nie ustaje w podróżowaniu po świecie ze swymi prezentacjami na żywo. W ciągu tego czasu ich forma radykalnie się zmieniła. O ile początkowo Peter Van Hoesen wykorzystywał jedynie laptopa i automat perkusyjny, tak potem, podczas jego występów zaczęło się pojawiać na scenie coraz więcej analogowych instrumentów.
To dało artyście nowe możliwości – rezygnacji z sampli oraz skoncentrowaniu się na syntezie dźwięków i improwizacjach w czasie rzeczywistym. Podsumowaniem tych doświadczeń jest płyta zawierająca zapis koncertu belgijskiego producenta, który miał miejsce 19 lipca tego roku w berlińskim klubie Tresor – „Life Performance”.
Początek dominuje wyjątkowo łagodny ton – ale z podwodnych pasaży syntezatorów wyłania się z czasem miarowy rytm podszyty warczącym basem („Hyperion”). Kolejne nagrania podporządkowane są już rygorom minimalowego techno – pulsując zredukowanymi bitami, które oplatają wibrujące loopy i przestrzenne efekty („Subjects From The Past” i „Exacting Reward”).
Większej mocy muzyka Van Hoesena nabiera w utworze „Carbon” – bo uderza on rwanymi akordami puentowanymi funkowym basem, niczym dawne realizacje Christiana Vogela. To sygnał, że wracamy do połowy lat 90. – i rzeczywiście, „Challenger” oraz „Aseemby” rozbrzmiewają blaszanymi dźwiękami, zapamiętanymi z najlepszych płyt Tresora z tamtego okresu.
Nie mogło zabraknąć tutaj nawiązania do twórczości Jeffa Millsa i Roberta Hooda. Typowe dla tego pierwsze soniczne klawisze eksplodują w „Azur”, a charakterystyczne dla tego drugiego zgrzytające loopy o minimalowym sznycie – w „Turmoil”. Wolno wijące się strumienie toksycznego szumu, przypominające o dokonaniach Pacou, słychać z kolei w „Deceive/Perform”. „Causal Condition” to już prawie siarczysty schranz ze szkoły Chrisa Liebinga – masakrujący wszystko na swej drodze łupanymi bitami i przesterowanymi efektami.
W „Force Withdrawn” przenosimy się do Chicago – bo mimo podkładu rodem z techno, resztę aranżacji utworu tworzy mroczny głos uzupełniony acidowymi smagnięciami. „Protocol” kojarzy się z kolei z muzyka graną obecnie w Berghain – ze względu na nowoczesne połączenie tektonicznych bitów z industrialnymi sprzęgnięciami.
„Ascending” ma już nieco lżejszy charakter – ponieważ jego podstawą są tribalowe rytmy, zanurzone w odmętach skorodowanych syntezatorów. Finał występu rozpisany zostaje natomiast na ostre kontrasty – o zaskakującym brzmieniu „Arrival” stanowią bowiem z jednej strony wściekłe erupcje ziarnistego noise’u, a z drugiej – oniryczne tło o ambientowym charakterze.
Mimo, że muzyka podczas „Life Performance” rodziła się na żywo, czternaście utworów składających się na występ Petera Van Hoesena w Tresorze ma swą głęboko przemyślaną logikę. Belgijski producent rezygnuje z eksperymentów, stawiając przede wszystkim na ognistą energię klasycznego techno. Aby ją przywołać, sięga po klasyczne chwyty gatunku, uzupełniając je jednak o mocniejszą dynamikę i współczesne brzmienie. W efekcie jego godzinny set zamienia się w kontrolowaną eksplozję dźwiękowej furii – wpisaną w ramy wyrazistego techno.
Tresor 2013
Mega miłe zaskoczenie. Wreszcie wydawnictwo Tresora które ma jakiś charakter, bo niestety ostatnie dokonania tej niegdyś wielkiej wytwórni są totalnie bezpłciowe.
Świetna rzecz.