W Chinach mamy rok Wodnego Smoka, zaś w Polsce rok 2013 bez wątpienia należy do Kuby Ziołka.
Wszystko zaczęło się w marcu tego roku, kiedy to Kuba Ziołek wydał świetny album „Cień Chmury nad Ukrytym Polem” pod nazwą Stara Rzeka (tutaj mój wywiad z Ziołkiem). Muzyk zabrał ze sobą do Borów Tucholskich syntezator, gitary oraz różne czarodziejskie efekty. Powstała niezwykła mieszanka, w której połączono folkowo-słowiańską nostalgię, z elektroniką i psychodelią rodem z lat ’70-tych, dokładając do niej surowe brzmienie gitarowych riffów bliskie stylistyce black metalowej. Następnie jako członek zespołu Hokei, pokazał wraz z kolegami, co znaczy dzisiaj pisanie znakomity rockowych kawałków. Kilka chwil oddechu i pojawił się nowy debiutancki materiał „Późne królestwo” przedsięwzięcia Alameda 3, zbliżony swoją estetyką do Starej Rzeki. Wydawałoby się, że to już koniec w tym roku jakichkolwiek płyt związanych z Ziołkiem. Mamy koniec października i wytwórnia Monotype Records wydała longplay „Da’at” duetu T’ien Lai, w którego skład wchodzi Kuba Ziołek i Łukasz Jędrzejczak (m.in. Tin Pan Alley, Duży Jack i Alameda 3).
Na „Da’at” znajdziemy syntezatorowe brzmienia, wciąż jest mrocznie, muzyka pachnie lasem i po raz kolejny słuchacz ma okazję wejść w zarośla droniastych dźwięków. Sama nazwa projektu oznacza markę papierosów palonych przez głównego bohatera powieści Philipa K. Dicka – w wolnym tłumaczeniu z języka japońskiego znaczy „niebiańska muzyka”. A z kolei słowo „Da’at” tłumaczy się w kabale jako „wiedza”. Jest nazwą jedenastej, „ukrytej” sefiry, która symbolizuje całość stworzenia i jedność dziesięciu sefirot.
W pierwszym nagraniu „Serca miast zatrzymują się” mamy wyśmienitą dawkę brzmień płynących z microkorga, które przywołują lata ’70-te i niemiecką scenę elektroniczną (m.in. Tangerine Dream). Pojawiają się także przebitki z różnych radiowych wypowiedzi, zatopione w elektroniczne szumy i sprzężenia. Przyznam, że jak dla mnie to za mało na „Da’at” znalazło się syntezatorowych pasaży, gdyż muzycy po prostu mają ożywcze i świeże spojrzenie na umiejętne wykorzystanie tego instrumentu. W utworze „Jitron” psychodelia potraktowana została pogłosem, a klimat nagrania balansuje na granicy transu z okolic indyjskich rag. Przypomniał mi się też obuhowy księżyc.
Nie inaczej jest w kolejnych dwóch utworach („Tron” i „Gloria”), ten pierwszy można śmiało umiejscowić obok hipnotycznej aury Popol Vuh, a „Gloria” jest bliższa Amon Düül II. To, co robi T’ien Lai doskonale funkcjonuje w zestawieniu z twórczością amerykańskich duetów Barn Owl oraz Mountains, które bardzo często łączą brzmienia akustycznych gitar z dronową magmą. Płytę zamyka najdłuższa kompozycja „Tzimtzum III”, a w niej mamy potężne i wolno rozwijające się elektroniczne pasma, utopione w absolutnie sennej przestrzeni. „Tzimtzum III” to muzyczna hybryda, wymazująca ze świadomości pojęcie czasu.
T’ien Lai to skupisko świetnych pomysłów dwóch muzyków, a w szczególności Kuby Ziołka. Jego metabolizm twórczy, jaki prezentuje w tym roku, jest zadziwiający. Ziołek, co kilka miesięcy potrafi zaprezentować się w całkiem nowej formie, a na pewno potrafi nagrań album (sam lub z kolegami), którego słucha się z wielką przyjemnością i wywołuje dyskusję wśród słuchaczy. „Da’at” to zbiór znakomitych kompozycji, gdzie słychać zarówno przeszłość (mam na myśli niemiecką elektronikę, psychodelię), która bez wysiłku podaje dłoń współczesnym eksperymentom. T’ien Lai jest jak obłędny stan kontemplacji, a mówiąc całkiem przyziemnie to cholernie dobra muzyka.
30.10.2013 | Monotype Records
Strona MonotypeRec »
Słuchaj na Soundcloud »
Profil T’ien Lai na facebooku »
Profil na BandCamp »