Once upon a night, seven clubs away
Pierwszy wers utworu „Sneaker Fairytale” z poprzedniej płyty „Grizzly Bear With A Million Eyes” to pewnego rodzaju nić przewodnia, która wiedzie nas prosto ku „Nocy”. To właśnie ta pora, niczym w soczewce, skupia emocje, wahania i decyzje, działania i ich konsekwencje, a może wręcz iluzje?
„Noc” to syntezatorowe, gęste, miejskie noir, które opowiada nam historię pewnej nocy. To opowieść nielinearna, oniryczna, stanowiąca bardziej migotliwe flesze przeżyć, zachwytów, rozczarowań. Jej startem jest impuls, który rozbudza naszą zwierzęcą wręcz naturę do tego, by wyjść.
Trzecim krążkiem Baasch konsekwentnie realizuje wypracowaną i opanowaną po mistrzowsku formułę piosenki. Rewolucją jest natomiast fakt, że jest wyśpiewany po raz pierwszy po polsku. Nie znaczy to natomiast, że dostajemy przysłowiową kawę na ławę! Ta liryczna maska została delikatnie odsłonięta, ale nadal mamy do czynienia z brakiem dosłowności i niedopowiedzeniami.
W pulsującym gąszczu bitów, ponurych synthów, przeplatają się nostalgiczne dźwięki skrzypiec (po raz kolejny za zasługą Tomasza Mreńcy), które stanowią silne podłoże dla niebanalnych i wyrazistych melodii. Produkcja od A do Z to autorskie dzieło Baascha, zaś za mix i mastering odpowiedzialny był Agim Dzeljilji, znany jako AGIM.
Zaraz po instrumentalnym intro dostajemy „Brokat”. To pierwszy singiel, który zwiastował „Noc”. Opowiada tak naprawdę, jak noc się kończy, jak zamienia się we „wczoraj”. To jeden z najbardziej wyrazistych momentów na płycie z silnie zarysowanym, chwytliwym refrenem.
Moim faworytem są zdecydowanie „Cienie”. To kawałek wyróżniający się nieco innym kolorytem produkcji, szczególnie w pierwszej połowie. Pewna przeciągana zachowawczość, odejście od klasycznej konstrukcji zwrotka-refren trochę przypomina twórczość Błażeja Króla. Ale jest jeszcze druga połowa utworu, w której tempo przyspiesza i wchodzą rejestry już typowe dla Baascha. Fraza „Już noc, a może to północ” to wyższy bieg nie tylko samego kawałka, ale całej płyty. Zanim ona wybrzmi, mamy dosyć intensywne rozkminy nad tym, czy rzucane cienie były naprawdę, czy zostały stworzone, wymyślone i rzucone na drugą osobę.
„Noc” przede wszystkim jest historią o ludziach, relacjach, emocjach, które intensyfikują się właśnie o tej porze. Mimo silnie zarysowanego tanecznego stempla płyta emanuje nostalgią i chłodem, a wybrzmiewa z niej nawet momentami nieco żalu. Spotykamy się na niej z balansem między walką a poddaniem się, energią a wypaleniem, nocą a dniem.
Czy Baasch zgasił na nowej płycie światło? Otóż nie. Wszak nigdy wcześniej go nie zapalał.
28.08.2020 | PIAS Poland