Wpisz i kliknij enter

Hybryds – Music For Rituals

Wspomnienie sprzed ponad dwóch dekad – czyli reedycja płyty wyznaczającej kanon rytualnego industrialu i ambientu.

Kiedy twórcy skupieni w ruchu industrialnym końca lat 70. odrzucili całą współczesną cywilizację z jej metafizycznym zapleczem, w poszukiwaniu pozytywnych wartości zwrócili się  w stronę przed- i antychrześcijańskiej duchowości. To w naturalny sposób doprowadziło ich do fascynacji okultyzmem i pogaństwem.

Ślady pierwszych prób odtwarzania pradawnych rytuałów można znaleźć już w najwcześniejszych dokonaniach grupy Psychic TV. Opublikowany przez nią w 1982 roku krążek „Themes” (dodany do debiutanckiego „Force The Hand Of Chance”) przyniósł transowe eksperymenty, czerpiące garściami z tradycji muzyki etnicznej Tybetu, Nowej Gwinei czy Afryki, ale też uzupełnione awangardową elektroniką. Nagrania te stały się wyznacznikiem nowego brzmienia, które szczególnym wzięciem zaczęło się cieszyć pod koniec tamtej dekady.

Jednym z projektów specjalizujących się w rytualnym industrial był w tamtym czasie projekt Hybryds. Powołał go do życia belgijski muzyk Sandy Nijs, znany wcześniej z działalności pod pseudonimem Magthea (od „Magische Theater” z książki „Wilk stepowy” Hermana Hesse). Mając za sobą elektroniczne eksperymenty we wczesnej inkarnacji projektu The Klinik, jak również autorskie realizacje, w drugiej połowie dekady zaczął szerszą działalność pod szyldem Hybryds, współpracując z innymi artystami ze sceny industrialnej.

Najważniejszą postacią w projekcie okazała się Leen Smets, która przyjęła pseudonim Yasnaia. Nijs usłyszał ją w kościelnym chórze – i szybko wciągnął do współpracy. W przeciwieństwie do swego starszego kolegi, który zawsze deklarował się jako ateista, młoda dziewczyna mocno weszła w okultystyczne praktyki. Ponieważ nie tylko śpiewała, ale grała również na wiolonczeli, odcisnęła wyraźne piętno na muzyce Hybryds. W pracach duetu brał udział również belgijski spec od mrocznego ambientu, Vidna Obmana, Pier Luigi Andreoni z włoskiej grupy nowofalowej A.T.R.O.X. oraz Mark Burghgraeve z minimalowego projektu Somnambulist. W ten sposób powstała kolekcja nagrań, opublikowana na krążku „Music For Rituals” w 1992 roku.

To modelowy wręcz przykład typowej dla tamtych czasów syntezy etnicznych wpływów, ambientowej elektroniki i industrialnych preparacji. Większość kompozycji skoncentrowana jest wokół plemiennej rytmiki, którą uzupełniają oniryczne pasaże syntezatorów, wsparte przemysłowymi efektami. Tak dzieje się chociażby w „Aquahypno”, „La Voix Qui Prononce Mon Nom Propre” czy „Vayu”. Kiedy do tego zestawu brzmień dołącza eteryczny głos wokalistki, robi się bardziej melodyjnie i nastrojowo – jak w „The Garden At The Sea”, „Dark Ages” czy „Drifting Moon”. Momentami muzyka zostaje jednak zdominowana przez industrialne odgłosy, w efekcie czego nabiera cech horrorowego soundtracku („A Door To Perception” czy „The Man With No Shadow”). Stąd blisko do utworów odwołujących się do wczesnych dokonań duetu Coil – wpisujących marszowe rytmy w ambientowe pejzaże („Ritual For Quetzal Coatl” czy „Agape”).

W chwili swej premiery muzyka z płyty Hybryds stanowiła nowoczesną kodyfikację rytualnej wizji industrialu i ambientu. Nic więc dziwnego, że tropem wyznaczonym przez ten krążek poszło wielu młodszych wykonawców. Z czasem estetyka ta została jednak strywializowana, kojarząc się obecnie bardziej z mdłym new age niż z kontrkulturowym industrialem. Niestety – w tę stronę poszła również dalsza twórczość Hybryds, osuwając się z czasem w kierunku wizualnego i muzycznego kiczu.

Być może dlatego również „Music For Rituals” nie robi już teraz zbyt dużego wrażenia. Spora w tym wina wykorzystanych instrumentów. Syntezatory stosowane przez elektronicznych twórców w drugiej połowie lat 80. miały irytująco plastikowe brzmienie. Dlatego czas obszedł się z nagraniami powstałymi z ich wykorzystaniem niezbyt łaskawie. W tym kontekście lepiej wypadają bonusowe nagrania z drugiego krążka, pochodzące z wcześniejszego okresu. Tutaj zamiast etnicznych odwołań czy zawodzących wokaliz mamy prosty syntezator, automat perkusyjny oraz saksofon. Takie zestawienia wypadają mniej konwencjonalnie – i bronią się do teraz.

Najciekawszy jest jednak epilog, jaki dopisało do działalności tego projektu samo życie. Zaangażowana w okultystyczne praktyki Yasnaia przeżyła w 1999 roku poważne załamanie nerwowe i została poddana leczeniu w zakładzie zamkniętym. „Nie miałem z nią kontaktu od tamtego czasu” – powiedział z rozbrajającą szczerością Magthea w jednym z ostatnich wywiadów.

Zoharum 2014

www.zoharum.com

www.facebook.com/zoharum

www.hybryds.com







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy