Intrygujące połączenie nowoczesnej technologii rodem z Zachodu z „czarną” tradycją muzyczną.
Z wyglądu przypomina nieco Jamala Mossa – zapewne przez te potężne dready. Urodził się i wychował bowiem w Agboville leżącym w Republice Południowej Afryki. W 1992 roku wylądował w Hamburgu i dostał się w samo centrum klubowej subkultury. Choć szybko stanął za deckami, nie zaniechał jednak zdobycia solidnego fachu, kształcąc się na profesjonalnego cieślę. W związku z tym zawodem dwa lata później przeprowadził się do miasta Lübeck na północy Niemiec. Nie zrezygnował jednak z działalności muzycznej.
Początkowo był tylko didżejem, dopiero w 2008 roku zadebiutował jako producent. Jego specjalnością szybko stał się korzenny deep house, z płyty na płytę coraz mocniej nasycony afrykańskimi wpływami. Jego krążki publikują właściwie tylko dwie wytwórnie. Ponieważ zdobył sporą popularność w Japonii, na tamtejszym rynku współpracuje z cenioną Mule Musiq, a w Europie wydaje nakładem własnej tłoczni – Baobab Music. I to właśnie ona opublikowała jego nowy album zatytułowany „Still Living In Slavery”.
Materiał, który nań trafił powstawał w dosyć niezwykły sposób. Najpierw niemiecki producent nagrał szkice rytmiczne kilku kompozycji, a potem wysłał je swemu przyjacielowi do Afryki. Tamten dotarł z nimi do wielu lokalnych muzyków i poprosił ich o uzupełnienie własnymi wokalami lub partiami instrumentalnymi. Potem wszystkie ścieżki wróciły do Raoula, który dokonał ich ostatecznej edycji i miksu. „Współczesne niewolnictwo nie polega na tym, że jedni zakuwają drugich w kajdany, ale na tym, że ludzie zakuwają się w nie sami” – wyjaśnia artysta.
Choć album składa się z jedenastu kompozycji, wszystkie są ze sobą połączone w jedną suitę. Zaczyna się od ambientowego wstępu, który z czasem uzupełniają egzotyczne zaśpiewy. Dopiero po dłuższej chwili dołączają do nich „żywe” bębny, uzupełnione jazzowym piano i subtelną gitarą wywiedzioną z afro-beatu. Wszystko to znajduje zwieńczenie w ekstatycznym finale, rozegranym w stylu psychodelicznego jamu. Co ciekawe – te poszczególne elementy składają się na jeden utwór – czteroczęściowy „Dounougnan Magni”.
„Break Your Chains And Return To Botswana” jest skoncentrowane na plemiennych dźwiękach. Rytmiczne klaskanie wsparte dzikimi okrzykami i miarowymi odgłosami bębenków zostaje w pewnym momencie podszyte miarowym pulsem syntetycznego bitu – w ten sposób niemiecki producent wkracza na teren przestrzennego deep house’u. Podobnie brzmi kolejne nagranie. „Intelligent Revolution” również otwierają tribalowe efekty – tym razem zostają one jednak otoczone egotycznymi partiami fletu. House’owy bit rozlega się dopiero w ósmej minucie utworu – wnosząc ze sobą rozwibrowane arpeggia rodem z kosmische musik.
Ten ostatni wątek znajduje swe rozwinięcie w trzyczęściowej kompozycji „Enchained Tribe”. Pierwszy jej segment rozegrany zostaje bowiem takt transowego pulsu, łączącego afrykańską plemienność z reichowskim minimalizmem. Z czasem nagranie nabiera jednak klubowego formatu – pozostając jednak w sferze nastroju na terenie Czarnego Lądu. W trzeciej części na pierwszym plan przedostają się wibrafonowe wariacje, tworzące wraz z tanecznym podkładem porywającą wersję detroitowego deep house’u.
Jeszcze bardziej emocjonalny ton ma „Djeli”. Tym razem niemiecki producent włącza do swej muzyki echa jamajskiego dubu – zestawiające je z ciepłymi dźwiękami afrykańskiej Cory i tęskną wokalizą śpiewającego griota. Efekt jest niesamowity – jakby wszystkie dawne pokolenia czarnych muzyków tchnęły swego ducha w tę łączącą klubową rytmikę z etniczną melodią przejmującą pieśń. Kiedy milkną jej ostatnie dźwięki pojawia się bonusowy utwór. „Sene Kela” pokazuje, jak afrykańskie eksperymenty Raoula zabrzmią, gdy wpisze się je w mocniejszy kontekst elektroniczny. Syntetyczna rytmika nie niweluje jednak tajemnicy tkwiącej w akustycznych samplach z Afryki – nadając im jedynie futurystyczny sznyt, jak to bywało w najlepszych dokonaniach Sandoza.
„Still Living In Slavery” wykracza poza ramy muzyki tanecznej. To zaskakująco wizjonerskie połączenie nowoczesnej technologii rodem z Zachodu z „czarną” tradycją muzyczną, wiodące do samych jej źródeł, bijących oczywiście na Czarnym Lądzie. Nie bez znaczenia jest też przekaz zawarty w myśli przewodniej artysty, towarzyszącej mu podczas realizacji tej płyty. Czy fakt, iż żyjemy w demokratycznym ustroju i możemy raz na cztery lata głosować w wyborach sprawia, że jesteśmy naprawdę wolni?
Baobab Music 2014
www.facebook.com/pages/Baobab-Music-Baobab-Secret/215689791806333