Co dwie głowy, to nie jedna – poznajcie młodych geniuszy z Zenker Brothers.
Historia zaczyna się wręcz nieprawdopodobnie: kiedy Dario miał szesnaście lat, a jego młodszy brat Marco dziesięć, po ich domu w Monachium zaczęli się kręcić nowi znajomi ojca. Czarnoskórzy goście rozmawiali o muzyce i wypoczywali po występach w miejscowym klubie Ultrashall. Dziś obaj bracia wiedzą, że byli to Anthony Shakir i Jay Denham, didżeje i producenci, którzy akurat grali w Monachium i odwiedzali swego przyjaciela.
Pewnego wieczora „Shake” ofiarował Dario swój ulubiony winyl – dwunastocalówkę Akufena wydaną wtedy przez Perlon. Od tego momentu nastolatek zaczął powoli oddalać się od swego ulubionego psy-trance’u, kierując swe zainteresowania ku minimalowi. Niebawem jego śladem poszedł Marco, który porzuciwszy fascynację hip-hopem, zaczął gromadzić sprzęt, aby móc nagrywać utwory wpisane w formułę dubowego techno.
Początkowo bracia działali osobno, publikując swą muzykę nakładem własnej tłoczni Ilian Tape. W ciągu ośmiu lat jej działalności wydali nie tylko mnóstwo swoich utworów, ale i zaprzyjaźnionych producentów – choćby Simian Mobile Disco czy Jonasa Koppa. Ich działalność nabrała nowego rozpędu, kiedy w 2011 roku zaczęli wspólnie tworzyć pod szyldem Zenker Brothers. Introspekcyjna wizja techno w ich wykonaniu szybko trafiła do katalogu Tresora.
Debiutancki album braci ukazuje się jednak nakładem ich własnej firmy. I od razu trzeba zaznaczyć, że to starannie przemyślana całość o inteligentnie poprowadzonej narracji. Płytę otwiera ilustracyjne „Mintro” – łączące psychodeliczne efekty z kosmiczną elektroniką. „Aisel” uderza jednak już skłębionymi bitami, wzniecając dzikie tornado blaszanych akordów, zamieniających się z czasem w zredukowane modulacje. To nieoczywista muzyka – pozornie eksplodująca klubową energią, ale zdecydowanie wyjęta z tanecznego kontekstu.
„Phing” wprowadza na płytę brytyjskie reminiscencje – bo to ekspresyjny UK hard core, w którym wściekłe breaki zostają skontrastowane klawiszową partią o fortepianowej subtelności. „Innef Runs” zaskakuje tribalowym rytmem – również znajdującym kontrapunkt w monochromatycznej elektronice. „TCV WB” to właściwie rebeliancki jungle, za sprawą którego połamane synkopy i rave’owe basy napotykają ambientowe wyziewy.
Po eksperymentalnej preparacji o tektonicznym tonie w „Erbquake” wreszcie rozbrzmiewa czyste techno. „High Club” to wymarzona muzyka do Berghain – rezonująca industrialnymi blachami, dudniąca morderczym bitem, ale też… uwodząca niemal jazzowym pasażem klawiszy. Gęsta bombardierka rodem ze schizofrenicznego techno pojawia się w utworze „Ebbman”, który poddany jest dziwacznej obróbce dźwięku, nadającej mu zdeformowane, falujące brzmienie.
Na finał jeszcze mniej oczywiste granie – podszyty klaskanym motywem „Cornel”, który ze względu na rwany puls można by skategoryzować jako UK garage, a ze względu na niepokojącą elektronikę – jako soundtrackowy horror w stylu Demdike Stare. Album kończy wspomnienie lat 90. przefiltrowane przez współczesne eksperymenty: hipnotyczny „Outark”, łączący industrialną rytmikę z IDM-ową nostalgią.
„Immersion” to porywająca wizja współczesnego techno, łączącą wściekłość spod znaku Perca z upodobaniem do skorodowanych przestrzeni w stylu Stroboscopic Artefacts. Jest tu również otwartość na rewitalizację rave’owej tradycji zza kanału La Manche – typowe dla Sheda czy Answer Code Request. Wszystko to składa się na wielce oryginalną muzykę, która śmiało wykracza poza wszelkie te porównania.
Ilian Tape 2015
No cóż rok sie dopiero zaczął a już mamy wysyp albumów, które będą się znajdować w nie jednym podsumowaniu roku. Anthony Naples, Vril , Levon Vincent, Samuel Kerridge no i teraz Zenker Brothers. Podoba mi się struktura rytmiczna tego albumu. Nawiązanie do wczesnych produkcji Shed słychać wyraźnie ale zdecydowanie bardziej atmosferyczny. Ilian tape wydał ciekawe ep w 2014 jak np Stenny & Andrea . Ten album jest przewodnikiem ich brzmienia.
Dziwny ten album
Poki co jak narazie najlepszym albumem tego roku jest LP Levona Vincenta
Faktycznie – Levon Vincent jest świetny.
Zenker Brothers to jednak zupełnie inna muzyka.
W końcu jakaś wymiana poglądów – osobiście – dla mnie levon jest słaby może się nie wsłuchałem itp itd , wolę go w wykonaniu singlowym lub na splitach jeśli już, natomiast w tych wypowiedziach jest najwspanialsze jest to że ludzie w różny sposób reagują na muzykę – tak było i niech tak zostanie – amen
Jędrek – posłuchaj uważnie Vincenta. Na pewno Ci się spodoba. Toż to muzyka w Twoim stylu. 🙂
Dobre!
Mimo że nie jestem ostatnio fanem ciężkiego grania – ci panowie pokazali o co tu chodzi.
Anegdotka na początku – super. Coś w tym jest – w tym pokoleniowym przekazie.