Tokijska oficyna wypuściła trzy albumy. Sprawdźcie koniecznie!
0 – „Umarete Wa Mita Keredo” (23.10.2015 | flau)
Główną postacią projektu 0 jest francuski artysta Sylvain Chauveau. Znamy go doskonale z wielu wyśmienitych płyt, które różnią się od siebie w diametralny sposób pod względem formy i stylistyki. Przypomnę choćby album z coverami Depeche Mode (w tym roku doczekał się wznowienia). Grupa 0 powstała w 2004 roku. Obecnie zespół tworzy czterech muzyków: Stéphane Garin, Julia Gallego, Joël Merah, Sylvain Chauveau.
Pierwszy ich materiał, pt. „Soñando” ukazał się w 2013 roku. Tegoroczny longplay „Umarete Wa Mita Keredo” to ścieżka dźwiękowa do filmu niemego z 1932 roku w reżyserii Yasujirô Ozu (polskie tłumaczenie to „Urodziłem się, ale…”). Europejscy artyści komponując ten materiał nie zapomnieli o japońskiej tradycji muzycznej nierozerwalnie związanej z takimi instrumentami jak shakuhachi, koto i shamisen. Słyszmy także gitary akustyczne i wibrafon. Płytę „Umarete Wa Mita Keredo” wypełniły niezwykle nastrojowe, delikatne i minimalistyczne kompozycje. Da się w nich odnaleźć inspiracje twórczością Mortona Feldmana, Steve’a Reicha czy Town and Country.
Madegg – „NEW” (20.11.2015 | flau)
Kazumichi Komatsu (aka Madegg) pochodzi z Kioto. Potrzebował zaledwie kilku lat, żeby uzyskać status jednej z najważniejszych postaci na japońskiej scenie muzyki elektronicznej. Do tej pory wydał trzy albumy. Najnowszy to „NEW”. Artysta głównie korzysta z brzmień analogowych syntezatorów. Komatsu w nieszablonowy sposób porusza się pomiędzy techno, house’em, body music, industrialem, drone music, ambientem, noise’em i dubstepem. Nad całością unosi się też swoisty rodzaj psychodelii. Kompozycje z „NEW” są szorstkie, surowe oraz wielowymiarowe, ale nie pozbawione intymności, dzikości i autentyczności. Krążek „NEW” to lektura obowiązkowa dla miłośników finezyjnie skonstruowanej muzyki tanecznej.
Profil na Facebooku »Cicada – „Ocean” (18.12.2015 | flau)
Cicada to pięcioosobowy zespół z Tajwanu. Grupa powstała w 2009 roku. Artyści tworzą instrumentalne kompozycje na skrzypce, wiolonczelę, gitarę akustyczną i fortepian. Doklejono do nich łatkę, iż jest to formacja z nurtu „modern classical”. Zdecydowanie wolę umiejscowić twórczość Tajwańczyków tuż obok dokonań Ólafura Arnaldsa, Sigur Rós, Balmorhea czy Rachel Grimes.
Profil na Facebooku »