Nie znam się na nowej muzyce. Będę improwizował.
To żadna kokieteria. Przy moich redakcyjnych koleżankach i kolegach wychodzę na zgreda. Nie z racji wieku, bo są tu starsi ode mnie (których jednak o zgredostwo nie śmiałbym podejrzewać), a z powodu moich muzycznych upodobań. Jako wychowany na Trójce entuzjasta syntezatorowego brzmienia A.D. 1980 oraz kolekcjoner reedycji uparcie powtarzający za inż. Mamoniem: „mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem” produkcje opatrzone etykietą „nowa muzyka” traktuję z rezerwą. Tym niemniej, w ramach walki z własną neofobią, raz na jakiś czas po takie pozycje sięgam.
Oto 10 zeszłorocznych premier, które powinny usatysfakcjonować zarówno mentalnego starucha (czyli wyżej podpisanego), jak i fanów nieco bardziej współczesnych dźwięków. Kolejność alfabetyczna, wg artystów.
Agent Side Grinder – Alkimia [Progress Productions]
Popowa płyta post-punkowego zespołu. Alchemia to osiem surowych i drapieżnych, a przy tym niezwykle chwytliwych i przyjaznych radiu kompozycji.
Atomine Elektrine – Laniakea [Wrotycz Records]
Siódma studyjna płyta projektu Petera Anderssona. Hołd dla odkrywców supergromady galaktyk Laniakea oraz zmarłego w roku 2014, Edgara Froese, lidera Tangerine Dream i weterana kosmische musik.
Pełna recenzja tutaj.
Pierre Bastien – Blue As Orange [Morphine Records]
Mechaniczna orkiestra Pierre’a Bastiena zbudowana z elementów zestawu młodego konstruktora to doskonały dowód na to, że dobry muzyk jest w stanie zagrać na wszystkim. Słabemu nawet stradivarius nie pomoże.
The Deathless – Loud & Numb [InClub Records]
Nieśmiertelny pochodzi z Memphis w Tennessee, ale nie gra bluesa ani country. Jego czwarty album, Loud & Numb wydany przez InClub Records to idealna propozycja dla miłośników post-punkowej elektroniki.
Magic Carpathians Project – Biotop [World Flag Records]
Karpaty nadal magiczne, wciąż urzekające i nie do sklasyfikowania.
Prurient – Frozen Niagara Falls [Profound Lore Records]
50 twarzy noise’u.
Red Painted Red – Hey Dum Dum [Wrotycz Records]
Niecodzienny alians poezji z oryginalnymi, bogato zaaranżowanymi podkładami, w których mroczna fala przenika się z folkiem, avant-popem i eterycznym trip hopem. Jednym słowem – awangarda.
Pełna recenzja tutaj.
Rimbaud – Rimbaud [Gusstaff Records]
Zespół poezji wykrzyczanej. Trzej muszkieterowie polskiej sceny muzycznej – Budzyński, Trzaska i Jacaszek na nowo odkrywają twórczość kontrowersyjnego Francuza.
Pełna recenzja (autorstwa Łukasz Komły) tutaj.
Throbbing Wafle – Ultra Greatest Hits [Requiem Records]
Prawdopodobnie pierwszy i jedyny w historii cover band grupy industrialnej. Wafle nie tylko wzięły na warsztat utwory z wczesnego repertuaru Throbbing Gristle i przerobiły je na własną modłę wykorzystując współczesne instrumentarium, ale również wcieliły się w postaci członków tej najbardziej awangardowej i radykalnej formacji lat 70.
Touching the Void – Love, Longing and Loss [Sub Culture Records]
Klasyczny synth-pop. Nawet jeśli minął czas na takie granie, panowie Andy Oppenheimer (ex-Oppenheimer Analysis, a także Major Impact i Oppenheimer MkII) oraz Mark Warner (ex-Sudeten Creche, Rossetti’s Compass) zdają się tego nie dostrzegać. I chwała im za to.
Reedycje 2015 (skoro o starociach była mowa)
Die Form – Die Puppe [Dark Entries]
Zwarty manifest wolności artystycznej, na który w równym stopniu składają się: ezoteryczna muzyka, utrzymane w specyficznej dekadenckiej poetyce teksty oraz oryginalny perwersyjny koncept graficzny.
Pełna recenzja tutaj.
Flash Cero – 1988 [Mecanica Records]
Debiutancki krążek hiszpańskiej legendy techno-popu.
Liaisons Dangereuses – Liaisons Dangereuses [Soulsheriff Records]
Oryginalna mieszanka punkowej buty, industrialnego zgiełku, nowofalowego chłodu
i twardego beatu. Jeden z najbardziej inspirujących albumów w historii muzyki elektronicznej.
Pełna recenzja tutaj.
Portion Control – I Staggered Mentally [Dark Entries]
Wznowienie pierwszego winylowego albumu gigantów brytyjskiej sceny industrialnej. Szorstkie i brutalne oblicze eksperymentalnej elektroniki.
Second Layer – World in Rubber [Dark Entries]
Twórczość sygnowaną nazwą Second Layer cechowały: elektyzm, nieprzewidywalność i duszny, turpistyczny klimat. Warstwa muzyczna „gumowego świata” to mieszanka odhumanizowanych syntezatorowych szumów, mechanicznych rytmów, hałaśliwych partii przesterowanej gitary i grobowych pochodów basu. Oryginalnie brzmiąca hybryda zimnej fali, industrialu, noise’u oraz electro-punku spod znaku wczesnych albumów Suicide.
Pełna recenzja tutaj.
Nowa nadzieja – Emma Zunz
Ja tu to tylko zostawię. Na razie jedynie sygnalizuję zaistnienie obiektu pod nazwą Emma Zunz. Na recenzje, ochy, achy i ciosy pod żebro przyjdzie jeszcze pora. A tymczasem Państwo posłuchają, co się wyprawia we Wrocławiu.
Super te Wafle i Emma!
Też tak myślę. O Emmie więcej już wkrótce.