Wpisz i kliknij enter

Spacetravel – Dancing Therapy

Włosi robią to inaczej.

Chociaż mody na klubowej scenie zmieniają się jak w kalejdoskopie, nadal najbardziej doceniane są wytwórnie, które niegdyś wypracowały własną estetykę i nieustannie ją penetrują, dostarczając co jakiś czas wysokiej klasy muzyki. Do tego wąskiego a zasłużonego grona należy berliński Perlon. Działając już niemal dwadzieścia lat, robi to całkowicie na własnych prawach – choćby w ogóle nie wydając swego materiału w formacie cyfrowym. Mimo to ma wielkie grono wielbicieli, którzy cenią nie tylko publikowaną przez tłocznię Markusa Nikolaia i Thomasa Franzmanna (alias Zip) minimalistyczną muzykę, ale równie abstrakcyjną oprawę graficzną wydawanych przezeń płyt.

Tego lata Perlon zaprasza nas na spotkanie z debiutujących w jego barwach włoskim producentem rezydującym oczywiście w stolicy Niemiec, a działającym pod szyldem Spacetravel. Naprawdę nazywa się Luca Cara – i w przeciwieństwie do większości swoich krajan, którzy obecnie specjalizują się w mrocznym i ciężkim techno, on upodobał sobie znaczniej lżejsze odmiany muzyki tanecznej. Dowodem tego były już dwie EP-ki, które w tym i zeszłym roku opublikowały mu dwie blisko kojarzone z Perlonem butikowe wytwórnie – Time Passages i Melliflow. „Galactic” i „Time To Wake Up” przygotowały idealnie grunt pod większy zestaw nagrań Włocha, który właśnie trafił na rynek muzyczny pod tytułem „Dancing Therapy”.

To oczywiście przede wszystkim minimal house – osadzony na matematycznie odmierzanym rytmie, ale podszyty funkowym pulsem basu, ozdobiony plątaniną przetworzonych głosów i dyskretnie dozowanymi partiami przestrzennych klawiszy. Taka muzyka ma zarówno taneczny, jak i abstrakcyjny ton – choćby w „Kill Divas” czy „Random Bass”. Potem włoski producent lekko skręca w stronę minimalowej wersji nowojorskiego garage’u. Wtedy rytm staje się bardziej połamany, uzupełniają go klaskane efekty, a bas nabiera dubowej mocy, nurzając się w onirycznej elektronice („Run Away” czy „Ice Man”). Na koniec zaskoczenie: najpierw dostajemy zwiewne electro wypełnione popiskującymi klawiszami („Strange City”), a potem – sugestywne techno o twardym bicie i ćwierkających efektach („Abduction 130”).

Mimo tej różnorodności brzmień z katalogu tanecznej elektroniki, wszystkie kompozycje z zestawu mają jednolite i klarowne brzmienie: czyste i ciepłe, dalekie od tego całego brudu, który niesie ze sobą obecne techno o industrialnym tonie. I brzmi to świetnie, uwodząc hipnotyczną rytmiką, organicznym tchnieniem i zegarmistrzowską precyzją. Takie zresztą są wszystkie płyty z Perlona – a ta najnowsza dodatkowo potwierdza, że ciągle pojawiają się młode talenty specjalizujące się w tego rodzaju efektownym, choć lokującym się w poprzek obecnych mód, brzmieniu.

Perlon 2016

www.perlon.net

www.facebook.com/pages/Perlon/27597802331

www.facebook.com/Spacetravel-746607358766135/timeline







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy