Wpisz i kliknij enter

Urbanski – Selected Works

Kilka dni temu, a dokładnie 28 lipca, ukazała się solowa płyta Wojtka Urbańskiego, występującego tym razem po prostu jako Urbanski, zatytułowana „Selected Works”. Nad drugim zdaniem recenzji myślałam dość długo. A to dlatego, że „Selected Works” to świetna płyta i w związku z tym ostatnią rzeczą jakiej bym chciała to „nawiązywać” (celowo nie używam słowa „porównywać”) do… tak, tak, tego co Wojtek nagrywał z Łukaszem Stachurko jako Rysy. Z drugiej jednak strony, doszłam do wniosku, że muszę spojrzeć na to inaczej. Otóż skoro Rysy do dziś uważam (i nie tylko ja) za jeden z lepszych projektów polskiej elektroniki, to nawiązanie do nich, w kontekście solowej płyty jednego z dwóch liderów tego sukcesu, nie jest w sumie żadnym nietaktem. Dlatego drugie i kolejne zdania mojej recenzji brzmią:

Urbanski odsłania głębsze warstwy stylu muzyki, której odkrywkę Rysy zapoczątkowały. Zabiera słuchaczy w elektroniczną podróż, na którą bilety w pierwszej klasie zarezerwowane są dla pasażerów o wyjątkowej wrażliwości. Tej, z którą w dzisiejszym świecie czasem ciężko żyć, i która – co fakt to fakt – momentami boli, także fizycznie, a to na skutek krwawiących paznokci i skórek dłoni, rozdrapanych z nerwów*, ale której żaden z tych pasażerów nigdy by nie oddał. Bo tylko dzięki niej można naprawdę przeżywać ową podróż (stanowiącą w istocie metaforę życia). Ze wszystkim co jej właściwe – nie tylko podziwiać piękne widoki, ale też wpadać i wyjeżdżać z kolein, czasem znacznie głębszych niż się wydają z daleka.

Naturalnym symbolem tego jest dla mnie okładka płyty, przedstawiająca zimowy, mroźny krajobraz otwartej drogi. O ile Rysy (odnosząc nazwę do szczytu) miały określony cel (zobacz) to wierzę, że „Selected Works” stanowi nowe otwarcie solowej kariery Wojtka Urbańskiego. Nawet jeśli następne wydawnictwo miałby opublikować pod pseudonimem (a te chyba lubi zmieniać – vide: wcześniejsze Frodo, V/O). „Selected Works” potwierdza, że artysta ma potencjał (pasję i talent), by tworzyć oryginalną elektronikę. Bez jakichkolwiek zawężeń do polskiej sceny czy porównań do zagranicznych artystów. Tego życzę nie tylko Wojtkowi, ale przede wszystkim nam, słuchaczom. Sukcesy rodaków cieszą bowiem znacznie bardziej i zamykają usta wiecznym malkontentom na stan polskiej muzyki. I o ile w wielu przypadkach jest to uzasadnione (odpuszczam wymienianie konkretnych nazwisk, bo nie czas i miejsce), to jeśli chodzi o elektronikę, Urbanski dowodzi, że można ją robić na najwyższym poziomie. Poruszającą, dobrze wyprodukowaną, wręcz „perłową”. A geograficzna lokalizacja nie ma tu znaczenia.

„Selected Works” składa się z 7 utworów, wybranych z kompozycji stworzonych lub zmiskowanych przez Wojtka Urbańskiego w latach 2011-2017. I choć wszystkie są bardzo dobre, to powiem szczerze, że w muzyczny kosmos wystrzeliła mnie otwierająca trójka: „Hello”, „Widmo” i „Ćmy”. Jak niektórzy czytelnicy NM być może już zauważyli, mam taką dziwaczną słabość do konfiguracji „trójek” utworów (mam nawet swój osobisty ranking „The Best Of”).

„Hello”, „Widmo” i „Ćmy” są o przykładem „trójkowej” doskonałości. „Hello”, subtelnym wstępem, „Widmo”, delikatną nostalgią, i wreszcie „Ćmy”, swoista kulminacja dwóch poprzednich, o szybszym beacie i rytmiczności, tworzących mocniejszy wstęp do pozostałej części płyty, na której w kolejności czekają: „Orle”, coś jakby sequel kultowego Rysowego „The Fib”, utrzymany w konwencji eksplodującego techno „Drive Me Home”, z niskim zmiskowanym wokalem, potem remiks utworu „Wracam” Sorry Boys i wreszcie sugestywne, transowe „Void” na zamknięcie. Ale to zamknięcie, z którego płynie jasny komunikat: to nie koniec. I na to liczę, bo „Void” ma świetną linię i energię. Urbanski zdecydowanie powinien eksplorować ten nurt. Najnowsze wydawnictwa z gatunku inteligentnego techno, boom na elektro festiwale i świetne wyniki sprzedażowe winyli utrzymanych w tej stylistyce (na które artyści decydują się coraz częściej obok wersji digital a rezygnując już czasem z formatu CD)** pokazują jasno, że to wciąż ocean możliwości. Słuchając „Void” (ale i w ogóle całej „Selected Works”) czuć, że Wojtek Urbański świetnie „pływa” w tym oceanie. I na pewno warto go obserwować. W tym wypadku najlepszą formą obserwacji będzie odsłuchiwanie. Z kolei kilka słów od Wojtka możecie przeczytać w ramach wywiadu, jaki Emilia Stachowska przeprowadziła z nim w ramach naszego cyklu 3 pytania.

2017 | U Know Me Records

* Tu pozwalam sobie na luźne nawiązanie do słów Łukasza Stachurko, które padły w jednym z wywiadów, jakiego udzielili razem z Wojtkiem, jeszcze jako Rysy.

** Do sprzedaży trafiła limitowana edycja 100 sztuk CD „Selected Works”, każda z inną oryginalną grafiką stworzoną przez Wojtka. Nakład ten oczywiście już się wyczerpał, do zakupu pozostaje wersja digital.

Profil na BandCamp »
Strona U Know Me Records »
Profil na Facebooku »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy