Wpisz i kliknij enter

Terrence Dixon – From The Far Future Pt. 3

Tour de force detroitowego producenta.

Kiedy w 1994 roku ukazał się album „Minimal Nation” Roberta Hooda, techno zwróciło się w nowym kierunku. W tym samym czasie pojawiła się jednak również inna płyta, która prezentowała podobnie oszczędną wersję detroitowego brzmienia – „Unknown Black Shapes” projektu Population One. Krążek wydany przez wytwórnię Utensil, prowadzą przez Claude’a Younga, zrealizował Terrence Dixon. Jego wizja techno była jeszcze bardziej radykalna niż Hooda – tutaj minimalizm był posunięty do granic możliwości, a przy tym zaskakująco surowy i szorstki.

Początkowo Dixon nagrywał wyłącznie dla detroitowych wytwórni. Jednak na progu minionej dekady o jego muzykę upomniały się europejskie tłocznie – przede wszystkim berliński Tresor. To dla niej amerykański producent zrealizował już pod własnym imieniem i nazwiskiem znakomity album „From The Far Future”. Był on podsumowaniem dotychczasowych poszukiwań brzmieniowych artysty: zgodnie z teorią afrofuturyzmu przenosił muzykę lubianych przezeń wykonawców w rodzaju Jimiego Hendrixa czy Teddy’ego Pendergrassa w świat nowoczesnej elektroniki.

Tak naprawdę twórczość Dixona została doceniona dopiero w mijającej dekadzie. Nic dziwnego: detroitowy producent przeżywa od kilku lat prawdziwą erupcję swego talentu. Choć niewiele o nim wiadomo, bo świadomie nie udziela wywiadów i trzyma się z dala od medialnego zgiełku, rok w rok wydaje zaskakująco udane płyty, zarówno pod własnym imieniem i nazwiskiem, jak i pod wspomnianym szyldem Population One. W 2012 roku Tresor opublikował drugą część „From The Far Future”, a teraz – trzecią.

W ciągu 25 lat działalności Dixon doszlifował minimalową wersję techno na najwyższy połysk. Nie brak tu na to przykładów – to choćby hipnotyczne „Unconditional Love”,  „Program Weight” i „Victory”. Amerykański producent nie wzbrania się jednak przed wpuszczeniem do swej muzyki melodii czy nastroju. Wtedy otrzymujemy typowo detroitową wizję gatunku, jak w pogłębionych „Earth Station” i „Framework”. Zdarza się, że Dixon sięga również po dubową obróbkę dźwięku – choć oczywiście mocno wycofaną i zdystansowaną, jak w „Spectrum Of Light”.

Największe wrażenie robią jednak mocno rozbudowane utwory. To „We Can Rebuild Him”, który w fascynujący sposób rozwija sę od industrialnych efektów w stronę minimalowego techno o rozwibrowanym brzmieniu czy „I’m Away In Detroit”, gdzie zredukowany puls i syntezatorowe modulacje wyłaniają się z zawiesistego dronu. Ta skłonność do eksperymentu jeszcze mocniej objawia się w kompozycjach pozbawionych rytmu. Dixon kreuje w nich własną wersję ambientu – równie minimalistyczną i hipnotyczną, co jego techno. Tak dzieje się choćby w „By Land” czy „The Horizont Project”.

Wszystko to składa się na fascynującą całość – być może najlepszy album w całej dotychczasowej twórczości Terrence’a Dixona. Mając do dyspozycji niemal półtorej godziny trwania kompaktowego krążka, detroitowy producent pozwala sobie na dźwiękowe eksperymenty, które zachwycają niezwykłym połączeniem nieposkromionej fantazji z producencką dyscypliną i wyczuciem konwencji. W tym roku Axis wydał już jedną płytę artysty – „Galactic Halo”. To dobry zestaw, ale całą stawkę zgarnia jednak „From The Far Future Pt. 2”. Tak brzmi detroitowa elektronika na mistrzowskim poziomie.

Tresor 2020

www.tresorberlin.com

www.facebook.com/tresorberlin

www.facebook.com/terrencedixon95







Jest nas ponad 16 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy