Arcydzieło gatunku w jubileuszowej wersji i z polskim wątkiem.
Pod koniec lat 80. ambient był niszowym nurtem, wymyślonym dekadę wcześniej jako dźwiękowa fanaberia chorego Briana Eno. Wydawało się, że gatunek ten ma już najlepsze lata za sobą i niebezpiecznie zaczyna oscylować w stronę użytkowego new age. Nową energię tchnęli w ambient brytyjscy artyści z klubowej sceny: The KLF i The Orb. Okazało się, że muzykę tę można tworzyć podobnie jak house, sklejając powycinane tu i ówdzie klimatyczne sample. Tak spreparowane nagrania okazały się idealnym soundtrackiem do chillout roomów, w których podczas rave’ów odpoczywali tancerze po podkręcanych przez ecstasy parkietowych szaleństwach.
Ambient nagle stał się modny wśród młodych ludzi – i to właśnie oni nadali mu nowe oblicze. W 1992 roku nakładem belgijskiej wytwórni Apollo ukazał się debiutancki album brytyjskiego producenta Richarda D. Jamesa pod pseudonimem Aphex Twin – „Selected Ambient Works 85-92”. Zrealizowane chałupniczą metodą nagrania, okazały się rewelacją. Brytyjski producent podrasował bowiem zapożyczone od Eno oniryczne melodie elementami detroitowego techno, chicagowskiego house’u i angielskiego rave’u. W ten sposób ambient nabrał współczesnego brzmienia – został przykrojony do krótkich kompozycji, nabrał klubowej dynamiki i narkotycznego klimatu.
Krytycy głowili się jak nazwać tworzoną przez Aphex Twina muzykę, wychwalając kornwalskiego artystę za perfekcyjne uchwycenie ducha czasu. James miał w szufladzie mnóstwo kompozycji, więc rok później objawił się jako Polygon Window, prezentując na wydanym przez Warp albumie „Surfing On Sine Waves” bardziej zimną i metaliczną wersję swej muzyki. Rewolucyjne spojrzenie na techno i ambient sprawiło, że jego tropem ruszyła cała armia zafascynowanych tego rodzaju elektroniką artystów. Z czasem za sprawą raczkującego internetu pojawił się fikuśny termin, określający to brzmienie: IDM, czyli Intelligence Dance Music.
Rok po przełomowym debiucie, James zaserwował drugą część „Selected Ambient Works”. Zestaw, wydany w 1994 roku przez Warp w formacie podwójnego albumu CD, obchodzi w tym roku swe trzydziestolecie. Z tej okazji powraca jako trzypłytowy kompakt, zawierający ponad trzy godziny muzyki. Nagrania zostały podzielone inaczej niż w oryginale i uzupełnione dwoma premierowymi utworami. Jak po trzech dekadach brzmi ta muzyka?
„Selected Ambient Works Vol. II” był w 1994 roku wielkim zaskoczeniem. Brytyjski producent radykalnie ograniczył bowiem w swych kompozycjach rytmikę. Wydawało się to wręcz samobójczym posunięciem, bo wszak właśnie klubowe bity stanowiły w dużej mierze o sukcesie pierwszej części kolekcji. Tylko w kilku utworach uderzają tu rave’owe breaki („#20” czy „#10”). Częściej James wycofuje rytm do dalekiego tła, redukując go do lekko szeleszczących pulsacji („Blue Calx”). W efekcie muzyka brzmi jakby ambient w chillout roomie uzupełniały dochodzące zza ściany rytmiczne dudnienia techno z danceflooru.
Rozmarzony ton z pierwszej części „Selected Ambient Works” też jest tutaj rzadkością. To przede wszystkim oniryczny „#1”, w którym ciepła elektronika zostaje uzupełniona dziecięcą wokalizą, ale też skromny „#3” czy psychodeliczny „#14”. W większości nagrań z zestawu ambient nabiera mrocznego i ciężkiego tonu, tworząc zaskakujący klimat niepokoju i zagrożenia. Tak dzieje się choćby w „#23”, splatającym pulsujące syntezatory z przetworzonymi głosami i fabrycznym szumem czy w „#25”, brzmiącym niby soundtrack do jakiegoś horroru. „#24” to już niemal klasyczny industrial, skoncentrowany na modulacji radiowych fal.
Takiego ambientu nikt się po Aphex Twinie nie spodziewał. Okazało się, że ta muzyka może budzić zgoła inne emocje niż zakładał Eno: lęk, poczucie osaczenia, nastrój złego snu. Nie było to jednak wówczas nowością: już pod koniec lat 80. podobną muzykę robili twórcy wywodzący się z industrialu: Lustmord, Vidna Obmana, Zoviet France czy Cranioclast. Z czasem krytyka ochrzciła ten nurt terminem dark ambient – kiedy jednak „Selected Ambient Works Vol. II” trafił na rynek w 1994 roku, stylistyka ta nie była jeszcze szerzej znana. Stąd to Aphex Twin stał się siłą rzeczy jej niespodziewanym promotorem.
Jubileuszowa wersja albumu przynosi dwa niepublikowane wcześniej nagrania. „Th1 [Evnslower]” to trwający jedenaście minut dark ambient w pełnej glorii – skoncentrowany na powoli wijących się dronach chmurny trip. Drugi utwór jest prawdziwą ciekawostką. Oto bowiem stanowi on fragment materiału przygotowanego przez Aphex Twina w 2011 roku wraz z tyską orkiestrą Aukso i krakowskim chórem OCTAVA Ensemble na ówczesny Europejski Kongres Kultury we Wrocławiu. Kompozycja nosi tytuł „Rhubarb Orc. 19.53 Rev” i jest to wzorcowa neoklasyka, łącząca smyczki i chór z wycofaną elektroniką.
Już dwa lata po wydaniu „Selected Ambient Works Vol. II”, prestiżowy portal Pitchfork umieścił ten album na drugim miejscu listy ambientowych płyt wszech czasów – oczywiście po „Ambient 1: Music for Airports” Briana Eno. O ile więc tuż po wydaniu materiał ten wzbudzał skrajnie odmienne reakcje, szybko został uznany za żelazną klasykę gatunku. Nic więc dziwnego, że powraca po 30 latach w nowym wydaniu. Jubileuszowy kompakt jest starannie wydaną książeczką w postaci digipacku, zawierającą trzy krążki plus reprodukcje oryginalnych ilustracji Paula Nicholsona. Warto mieć ten album na półce.
Warp 2024