Wpisz i kliknij enter

Barbara Morgenstern – Poznań, W Starym Kinie, 19.04.2006

Przy takich tłumach, jakie zgromadziły się W Starym Kinie, miałem do wyboru: albo skupić się na potylicach ludzi stojących przede mną, albo na muzyce. Bez zastanowienia uderzyłem w drugą możliwość, by przekonać się, czy królowa avant-popu również nade mną obejmie panowanie.     Przy takich tłumach, jakie zgromadziły się W Starym Kinie, miałem do wyboru: albo skupić się na potylicach ludzi stojących przede mną, albo na muzyce. Bez zastanowienia uderzyłem w drugą możliwość, by przekonać się, czy królowa avant-popu również nade mną obejmie panowanie.

    Koncert rozpoczął się z opóźnieniem w granicach przyzwoitości, ale na sali już był zaduch (aktem niezbędnej litości byłoby otwarcie okna), bo ludzi przybyło całkiem dużo. Barbara grała na klawiszach i wspomagała się laptopem, towarzyszył jej perkusista Arne Ghosh. Ten drugi miał chyba nadać kompozycjom więcej mocy, ale moim zdaniem dysponował dość ograniczonymi środkami, choć z roli wspomagacza wywiązał się całkiem dobrze.























Można by zastanowić się, nad tym jak muzycy działający na polu elektroniki korzystają z pomocy perkusistów. Martin Brandlmayr przy okazji „Distance told me things to be said” już drugi raz współpracuje z Mapstation, Jelinek zaprosił Leichtmanna do Kosmischer Pitch. W każdym z tych projektów efekt osiągnięty jest zupełnie inny, twórcy inaczej widzieli rolę perkusisty. W obliczu tych działań gra Ghosha i zamysł na nią, jak już wspomniałem, wypadają dość blado.

    Może nie jestem dobrym odbiorcą twórczości Morgenstern, mogę wyobrazić sobie dobre życie bez miłych piosenek, tak więc nie odczuwam jakiejś szczególnej magii. Może jeszcze płyta „Nicht Muss” potrafiła mnie momentami ująć ciekawymi aranżami, dbałością o szczegóły. Ale na koncercie brzmienie było, jak dla mnie, zbyt skąpe. Śladowe ilości sampli z laptopa i pojedyncze zabawy ze zwielokrotnianiem partii perkusji nie wystarczyły. Podobny problem (choć w mniejszym wymiarze) miałem z występem Statica, słuchając do na Unsound myślałem sobie – ale to tak nie brzmi, to jest zbyt twarde, na żywo ma zbyt wiele chropowatości.























A tutaj – głos Barbary wcale nie czarował, no a muzyka była taka trochę z gruba ciosana. Rozumiem, że koncert rządzi się swoimi prawami, ale nie poczułem, żeby uwolniła się jakaś energia, która mogłaby porwać i wynagrodzić brak wyszukania brzmieniowego.

    Jakkolwiek występ Niemki nie skłonił mnie do oddania się pod jej panowanie, to chyba większość publiczności była zadowolona i ochoczo wywołała artystkę do bisowania, co też ona bez ociągania się uczyniła, serwując najbardziej wciągający (z lekka transujący przez pasaże klawiszy) moment koncertu.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
yac
yac
18 lat temu

W porównaniu do poprzedniego koncertu promującego nicht muss ten wypadł po prostu kiepsko … nie wystarczył słodki uśmiech Barbarki .. gig wyszedł bez polotu .. poobne mam zdanie o nowej płycie .. cóż ..raz na wozie raz pod wozem..

mauryc
mauryc
18 lat temu

a ja byłem w Poznaniu i uważam że było ok, może ma na to wpływ fakt, że raczkuję we wszelakiej elektronice, ale moje wyobrażenie i oczekiwania związane z małym koncertem w ciasnym miejscu zostały spełnione:)

loli
loli
18 lat temu

też byłam w stolicy. miło…

werk13
werk13
18 lat temu

Ja bylem natomiast w warszawie na koncercie i bylo niesamowicie fantastycznie , moze takze dlatego ze uwielbiam barbare jej mile piosenki !!!

Polecamy

Nowa Tradycja 2018 – relacja

Nowa Tradycja dnia trzeciego – odwiedziliśmy jeden z dni festiwalu, gdzie gwiazdą był zespół 3MA: Ballaké Sissoko, Driss El Maloumi i Rajery.