Wpisz i kliknij enter

Daddy G – Dj Kicks


Seria albumów pod wspólną nazwą „DJ Kicks” od laty cieszy się dużą popularnością wśród fanów szeroko pojętych nowych brzmień. Idea jest prosta: mniej lub bardziej znane twarze sceny elektronicznej prezentują sety didżejskie, w których wykorzystują ulubione nagrania innych artystów (a także, rzecz jasna, swoje autorskie produkcje) i na własną modłę tworzą z nich logiczną – przynajmniej teoretycznie – całość. Krążki spod znaku „DJ Kicks” mają już na swoim koncie m.in. DJ Cam, Thievery Corporation, Stereo MC’S i Kruder & Dorfmeister. Jednym z najciekawszych wydawnictw tego typu jest propozycja niejakiego Granta Marshalla alias Daddy G – producenta i kompozytora, który zdobył sławę jako współzałożyciel Massive Attack.
Marshall rozpoczął przygodę z muzyką w wieku 10 lat od zabawy na starym magnetofonie taśmowym. Jako nastolatek był związany z jamajskimi soundsystemami grającymi dub i reggae. Nie powinno zatem dziwić, że na swoim „DJ Kicks” Daddy G najwięcej miejsca poświęcił właśnie dźwiękom z ojczyzny Boba Marleya. To, że „regałowe” bujanie jest Tatusiowi najbliższe, przekonuje już pierwszy kawałek w tym zestawie, „Armagideon Time” Willie Williamsa. Pogodne reagge’owe nuty płynnie przechodzą w dostojną pieśń „Non Non Non” kolektywu Melaaz, którą z kolei połączono z mrocznym „Aftermath” Tricky’ego. Duszny, dubowy klimat powtarza się tu jeszcze kilka razy, chociażby w „Mustt Mustt” Nustrat Fateh Ali Khana i „Face A La Mer” Les Negresses Vertes. Obie piosenki zostały zresztą zremiksowane przez Massive Attack. Rodzima formacja Granta powraca jeszcze trzy razy: najpierw w postaci narkotycznej „Karmacomy” (tu w wersji „Napoli Trip”, ozdobionej arabską wokalizą i takąż melodią), później w zadziornym „I Against I” z gościnnym udziałem Mos Defa, zaś na zakończenie setu słyszymy przesławną „Unfinished Sympathy”, poddaną subtelnemu szlifowi przez Paula Oakenfolda. Jest też ukłon w stronę klasyki – czy to funku („Just Kissed My Baby” The Meters) czy żywiołowego soulu okraszonego house’ową rytmiką („Rock Steady” Arethy Franklin w interpretacji Danny’ego Krivita). Moim faworytem jest reggea’owy standard, soczysty „Here I Come” Barringtona Levy’ego z tekstem wartym milion dolarów („I’m broader than Broadway”).
„DJ Kicks” w wydaniu Daddy’ego G to pozycja skierowana nie tylko do miłośników Massive Attack, ale również do wszystkich, którzy cenią sobie muzykę z pogranicza reggae, dubu, trip-hopu i subtelnej elektroniki. Gatunkowy eklektyzm nie zaszkodził płycie, przeciwnie: wyszedł z tego spójny i przyjemny dla ucha kolaż. Trudno się zresztą dziwić, skoro gałkami kręcił współautor albumów, które swego czasu kształtowały oblicze muzyki. Swoją drogą, ciekawe kiedy label !K7 zgłosi się do jego bandkolegi Roberta Del Naja vel 3D z podobną propozycją? Mógłby z tego wyjść równie znakomity materiał.
2006







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy