Wpisz i kliknij enter

Siny – W siną dal


Gdy już trochę osłabł Anticonowy boom, można rzucić okiem na krajowe podwórko, by zorientować się, co też rodzimi twórcy mają do zaoferowania w szeroko pojętym temacie ‘avant hip hop’. Jedną z najciekawszych pozycji jawi mi się „W siną dal” Sinego. Płyta przeszła niemal niezauważona, czego nie mogę do teraz pojąć, gdyż jest wydawnictwem ze wszech miar godnym uwagi.
Tak, jest to hip hop, ale nie taki zwykły, nie ma ani ziomali, ani bibek, ani suczek – niczego z tej żenującej otoczki, jaką zwykli nas raczyć raperzy. Siny świadomie ustawia się w opozycji do większości dokonań polskich hiphopowców. To jednak nie zmienia faktu, że za pole swego działania obrał hip hop – by tworzyć ‘Hip-hopart’ (to tytuł jednego z utworów). W tekstach Sinego wiele miejsca zajmuje problem wolności artystycznej („Praca u podstaw”), ewolucji twórcy jako jednostki („Ćma”), samoświadomości („Aleja Życia”). Szerzej nawet – problem osobowości, której autonomia cierpi, jeśli nie mieści się w schematach, w jakie chce ją wpasować świat (najczęściej gospodarka, ale nie tylko). Raper często posługuje się złożonymi metaforami lub całymi alegorycznymi obrazami.
Siny potrafi zarówno rozbawić ironicznymi aluzjami, jak też zmusić do rozmyślań, gdy swoje poglądy prezentuje z powagą. Teksty najczęściej nie są jednak na siłę przeintelektualizowane, większość z nich nie sprawia dużych trudności w rozszyfrowywaniu. Przynosi natomiast radość i wzbudza zainteresowanie – gdy okazuje się, że opowiadana przez Sinego historia ma też drugie dno. Tak jest na przykład z „Kuchnią dla konesera” – protest przeciw zataczającej coraz szersze kręgi macdonaldyzacji okazuje się być walką nie tylko na polu gastronomicznym. Ale są też utwory gęste od metafor, o tematyce egzystencjalnej („Instytut – Ślepa sowa”, „W siną dal”), które trudno podsumować jednym zdaniem, które z każdym przesłuchaniem ujawniają swoje kolejne sensy.
Rzadko zdarza się twórca tak szczery, bezkompromisowy wręcz, który określa jasno swoje podstawy, nie ucieka przed konfrontacją. Być może to zasługa jego punkowych korzeni (co zbliża go do innych polskich ‘nietypowych’ hiphopowców – Killa Familla), być może po prostu nie umie inaczej – wkłada w to, co robi całe serce. Innym znakiem firmowym Sinego będzie na pewno jego wysoki głos, nieraz z lekka ‘skrzeczący’ oraz zadziorna maniera wokalna.
Jakkolwiek osoba rapera i myśli, które chce on przekazać wysuwają się na plan pierwszy to nie należy zapominać o muzyce, za która w większości odpowiada Magiera. Muzyka jest zbudowana z samplowanych dłuższych fraz instrumentów – smyczki, gitara, pianino, trąbka, jak też oparta na dźwiękach prosto z producenckiej maszynki. Jest o czym mówić, gdyż podkład często genialnie funkcjonuje z tekstem (np. ostre, niemal militarne „Styl wioski/Niszcz nawsizm”), ale też muzyka stanowi dzieło samo w sobie. Podkłady są świetnie zaaranżowane, nie nudzą, producent nie bał się odważnych przejść – jak na przykład w „Hip-hopart”, gdy bez bólu wygasają sample ‘skocznej’ gitarki i wchodzi chłodny motyw syntezatorowy. Jest klasyczny wyluzowany hip hop – tam gdzie rymuje gościnie Roszja („Aleja życia”) i Tymon („Anonimowy Wrocław”), są fascynacje electro, wsparte szybszymi bitami w „Zakładzie frajerskim”. Zdarzają się też pojedyncze wpadki – niezbyt pomysłowe przyswojenie ‘knajpianego’ jazzu w „Ekranizacji”, która wypada raczej plastikowo. Pod koniec płyty wchodzimy za to w bardziej odjechane, niemal awangardowe rejony, zdeformowane partie gitary mieszają się z wyrazistymi dźwiękami tła, szmerami, chrobotami, dominuje zimna aura. Ta część płyty intryguje najbardziej.
„W siną dal” jest dowodem, że można – ale tylko jeśli się naprawdę chce. Można tworzyć muzykę prosto wychodzącą z jednego gatunku i pozostająca z nim w jasnej zależności, ale pomysłową, zaskakującą i bardzo odważną. Pożyczałem tą płytę wielu osobom, najczęściej nie trawiącym w ogóle polskiego hip hopu i reakcje zawsze były pozytywne. Produkcja jaką oferuje nam Siny, mimo czasem męczącej maniery wokalnej i pewnego eklektyzmu (ilości obszarów muzycznych, po których się porusza nie można skwitować tylko jako ‘wielość inspiracji’), który jest chyba jedyną wadą tej płyty, przyciąga. Ma tę moc pięknej opowieści o wolności wywalczonej, ale też nieustającej o nią walki, na wszystkich poziomach.
Ta jedna z ciekawszych polskich płyt wyszła w 2002 roku, jeszcze jej nie znasz? Nie ma na co czekać, trzeba się z nią zapoznać zanim wpadnie do worka ‘odkrycia z przeszłości’.

2002







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
RudaKita
RudaKita
15 lat temu

A mi kaseta sinego wpadła w ręce, jak grzebałam w koszu z wyprzedażą… ehh i co mogę dodać ..?
„POPROSTU G.I.T.” !!! 😀

RudaKita
RudaKita
15 lat temu

P.S. EMPIK WROCŁAW SHOW 🙂
(Najlepsze koszyczki)

alvarezz
alvarezz
15 lat temu

Fakt, Siny swoją płytą wyszedł przed szereg Hip Hopowego środowiska.
Tak jakoś się złożyło, że miałem okazję przyglądać się całej historii powstawania płyty, więc mam do niej jakiś szczególny sentyment.
Szkoda tylko, że znakomita okładka Emila Cegielskiego okazała się bardzo prorocza jeżeli chodzi o karierę Sinego…

Konrado
Konrado
15 lat temu

cyk cyk ciach ciach

dejavelinka
dejavelinka
16 lat temu

miałam chyba 13 lat gdy mój brat przyniósł kasetę SINY… bardzo podobały mi się nagrania…niedawno przypomniało mi sie o tym i postanowiłam poszukać w sklepie płytki… wszystko wróciło plus to że o wiele lepiej rozumiem teksty… troszkę się cieszę że nie wszystkim podoba się siny… jest bardziej mój …

bm
bm
17 lat temu

kaseta sinego wpadła mi w ręce jakieś 2 lata temu, na tyle mi się spodobała ,że postanowiłem kupić płytę. najlepszy utwór zdecydowanie ćma . płyta rzeczywiście zawiera inteligentne teksty, żałuje że nie została dostrzeżona. ale nie było żadnej promocji, tzn teledysku,wywiadów. jedyne co pamietam to udział sinego w teledysku sfondu sqnksa (zabawna zbrodnia) chyba 2001. podrawiam jesli ktos wie czy siny jeszcze nagrywa to prosze o kontakt mail. albo info o jakims koncercie.pozdrawiam

Diabeł
Diabeł
18 lat temu

Znalazłem tą płytę w moim mieszkaniu jakieś 15 minut temu i nadal nie mam pojęcia, jak się u mnie znalazła. Przesłuchałem i zgadzam się w 100% z recenzją!

zezóje
zezóje
18 lat temu

zgadzam sie zgadzam zgadzam!:)

Polecamy