Wpisz i kliknij enter

Xavier Charles / Robert Piotrowicz – Poznań 16 03 2006

Kolejny odcinek programu muzyki improwizowanej w Starym Browarze – tym razem Robert Piotrowicz i Xavier Charles. Ten drugi to klarnecista, improwizator z Francji, teraz grał na urządzeniu własnego chyba pomysłu.     Kolejny odcinek programu muzyki improwizowanej w Starym Browarze – tym razem Robert Piotrowicz i Xavier Charles. Ten drugi to klarnecista, improwizator z Francji, teraz grał na urządzeniu własnego chyba pomysłu. Były to dwie membrany głośników, wprawianych w drganie za pomocą dźwięków o niskich częstotliwości. Ustawione niczym misy, służyły Francuzowi jako pole do różnych operacji – wrzucał w nie szklane kulki, sprężyny, ziarenka, metalowe pręty, miseczki. Wszystko to drżało, podskakiwało, wibrowało..

    Z racji tego, że ze zaraz nad nimi znajdowały się mikrofony – każdy dźwięk był dobrze słyszalny. Poza efektem dźwiękowym był to też interesujący widok – na przykład ziarenka oświetlone na czerwono, wyglądały jak miniaturowe wybuchy wulkanu i wylewy lawy. Robert Piotrowicz obsługiwał syntezator analogowy, na stole miał też położoną gitarę, którą sporadycznie drażnił mechanicznym wiatraczkiem [tak, wiem, jak to brzmi…].

    Znów była to gra otwarta na przypadek, Charles na przykład nie mógł przecież przewidzieć brzmienia jakie osiągnie wrzucając kilka przedmiotów naraz.























Pomimo tego panował nad swoją partią, umiał stopniować napięcie, nie spiętrzał hałasu w nieskończoność. Piotrowicz pozostawał raczej w cieniu, jego zasługą były ostre, mroczne motywy, plamy w tle, które raz po raz wchodziły w coś w miarę rytmicznego.

    W większości był to jednak dźwiękowy strumień świadomości, hałaśliwy, bez skrawka melodii, za to stworzony w skupieniu, momentami z polotem. Na pewno byłem już świadkiem ciekawszych muzycznych spotkań, jednak to mimo, że pozostawiało pewien niedosyt [zresztą, wedle słów Piotrowicza, pożądany i zamierzony] było kolejną intrygującą podróżą w strefę niepokojących dźwiękowych brudów, z których obaj improwizatorzy powoli i przekonująco budują swój osobny świat.








Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
pt
pt
18 lat temu

dzialania piotrowicza wylapywalem bardziej na czuja, bo siedzialem za plecami charlesa, tak wiec czasem mialem wrazenie ze jego wyczyny slysze bezposrednio a nie przez naglosnienie i moze one mi troche przyslonily.
nie wiem o co chodzi z sugerowaniem sie nazwiskami, ale mniejsza o to.
poza tym dziekuje za rade, bede sie cwiczyl w coraz lepszym sluchaniu.

adam
adam
18 lat temu

dziekuje, za relacje nieco inaczej to odebralem, bylo bardzo duzo plaszczyzn z gitary, byc moze nie wylapajes, przetwarzanych i czystych, mysle ze to byl raczej bardzo spojny i dwustronny koncert, nie bylo cienia, ale moze trzeba lepiej sluchac, i nie sugerowac sie nazwiskami

piotr tkacz
piotr tkacz
18 lat temu

no wlasnie, zastanawialismy sie, czy to byl jakis groch, czy opilki zelaza, czy cos jeszcze innego.a stroiku bozonarodzeniowego tez u was uzywal?

Artur Nowak
Artur Nowak
18 lat temu

Koncert wŁodzi był rewelacyjny, Xavier z Robertem są na prawdę zgranym, dojrzałym duetem, potrafiącym stworzyć niezwykłe brzmienia, struktury, wręcz spektakl – tak, bo wizualna strona koncertu jest równie interesująca, za sprawą Xaviera i jego wibrujących głośników, podskakujących w nich kamyków, muszelek, blaszek i… kaszy!

Polecamy