Wpisz i kliknij enter

Doves – Kingdom Of Rust


Brytyjskie trio Doves debiutowało w czasach rozkwitu i zarazem zmierzchu dziwnego tworu, ochrzczonego przez prasę jako britpop, a jednak twórczość Jimi’ego Goodwina i braci Andy’ego oraz Jeza Williamsów zawsze wyraźnie odznaczała się na tle obszernej i właściwie trochę sztucznie wykreowanej sceny.

Trzy płyty – „Lost Souls” „The Last Broadcast i „Some Cities” (plus składanka b-side’ów „Lost Sides”) – ugruntowały mocną, choć raczej kultową pozycję grupy. Po czterech latach przerwy Doves powracają z czwartym studyjnym albumem, którym udowadniają swoją klasę.

„Kingdom of Rust” to urozmaicona i jednocześnie spójna całość, którą rozpoczyna „Jetstream”, utrzymana w duchu zelektryfikowanych hymnów New Order i krautrockowej transowości Neu! (piękny flanger!) dynamiczna piosenka, przez członków zespołu określona jako wyobrażone end titles do… “Blade Runnera”. Kawałek tytułowy przynosi zwrot o 180 stopni, bo jest to swego rodzaju ukłon, być może nieświadomy, w stronę Neila Younga – zarówno pod względem tytułu, jak i brzmienia na modłę amerykańskiego rocka z folkowym zacięciem. „The Outsiders” to już rzecz z zupełnie innej, bo Manchesterskiej bajki (rodzinne strony muzyków): przesterowany bas wygrywający melodię, motoryczne bębny, posępna gitara, elektroniczne manipulacje i obłędny wokal. Jest to najmocniejszy punkt zestawu obok „Compulsion”, będącego z kolei kwintesencją pinkfloydowego (sic!) grania z okresu pomiędzy „Dark Side of the Moon” i „Animals”, z cudownie bluesującym basem i przestrzenną gitarą. Rolę rzewnej ballady i jednocześnie wypełniacza spełnia „Birds Flew Backwards”, w której słychać wiolonczelę, violę i skrzypce. W porywającym „House of Mirrors” rozbrzmiewają echa fascynacji score’ami Ennio Morricone, zaś w „10:03” gałkami kręcił Tom Rowlands z Chemical Brothers, ale po utworze nie należy spodziewać się tanecznej petardy, lecz umiejętnie dawkowanej, epickiej opowieści, której – podobnie jak całej płyty – powinno się słuchać głośno.

„Kingdom Of Rust” to ni mniej, ni więcej tylko kolejny solidny album Doves, który zadowoli starych fanów i niekoniecznie przyciągnie nowych. Jedno jest jednak pewne: Gołębie nadal latają wysoko.
Heavenly, 2009







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
b.
b.
14 lat temu

polecam Kingdom Of Rust w remixie Still Going.

Polecamy