Wpisz i kliknij enter

Martyn – Great Lenghts


Prawdziwe nazwisko artysty brzmi Martijn Deykers, a karierę zaczął w roku 2005, kiedy wytwórnia Revolve:r wydała jego pierwszą „dwunastkę”. Ten drumnbassowy singiel został doceniony, co owocowało dalszymi nagraniami. Do tej pory ma na swoim koncie wydawnictwa dla Play:musik, tłoczni Appleblima – Apple Pips oraz niedawne dla Tectonic. Znalazł się również na didżejskim miksie „Dubstep Allstars: Vol. 06” wykonanym przez wspomnianego Appleblima dla labelu Tempa. Można zatem powiedzieć, że kariera Martyna rozwija się w szybkim tempie i, pomimo krótkiego stażu, jest już cenionym artystą. W 2007 roku założył oficynę 3024, której markę regularnie budował swoimi nagraniami.
Inspiracje czerpie zewsząd, od hip-hopu, houseu, reggae, po IDM i dub techno. Duży wpływ, jak sam mówi, mieli na niego artyści związani z Warp Records. Wszystko to słychać, jednocześnie jego muzyka zachowuje charakter dubstepu i garage. Tak właśnie brzmi „Great Lenghts” – silne, szybkie bity, galopująca perkusja rodem z jungle, i potężne klawisze basu. Na tej podstawie dobudowywane są kolejne dźwięki, i wstrząsane – nie zmieszane.
Tak właśnie brzmi „Great Lenghts” – silne, szybkie bity, galopująca perkusja rodem z jungle, i potężne klawisze basu.
Początek płyty nie jest niczym szczególnym, szybka perkusja i wyjące klawisze „Krdl-T-Grv” są raczej irytujące. Gdyby w pierwszej części „Right? Star!” wyłączyć masywną linię basową, to otrzymalibyśmy The Orb z początku kariery. „Seventy Four” zwalnia i uderza w metrum 4×4, ale nie przynosi nic ciekawego, dopóki nie wybrzmią rozmarzone stringi rodem z Ady.
Dynamiczne „Little Things” spowalniane tęsknymi smyczkami zaczyna lepszą część płyty. Dostajemy „Vancouver” powykręcane do granic możliwości, a po nim najbardziej chwytliwy utwór: „These Words”. Jego popowo-piosenkowa nośność pozwala z powodzeniem odnaleźć mu się na liście przebojów. Zaczyna się całkiem spokojnie, od ambientowych plumknięć elektronicznego pianina, zaś po chwili uderza pełną mocą połamanej stopy. Towarzyszący i niekończący się ciężki bas lata po częstotliwości raz dudniąc, raz wrzynając się pod skórę kwaśnym warkotem. Gościnnie występuje tu D-Bridge, wyśpiewując rzewnym głosem (wspaniale, aczkolwiek delikatnie roztańczonym po głośnikowych kanałach) sentymentalną historię, w refrenie wtóruje mu zapętlona melodia pianina i haty wyjęte prosto z detroit techno.


Get your own player at Juno Download

Po takiej petardzie przychodzi czas na krótkie wyciszenie przy chrzęszczącym tle deszczu i trzaskach, gdzie na sam przód wysuwa się zamyślone pianino. Zaraz ponownie zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń, bowiem Martyn funduje nam hauseowy kawałek, który powinien nazywać się Bobby Konders – „Elden St.” jest równie mocnym akcentem płyty, co „These Words”.
Dubstepowy twórca chyba nie uniknie porównań do Buriala. Właśnie taki nastrój panuje w „Far Away”, utworze o szybkich klawiszach basu i rozmytych padach, gdzieniegdzie poprzetykanych zafałszowanymi dubowymi akordami. Od tej pory jest trochę mroczniej. „Is This Insanity?” nawiązuje duchowe braterstwo z produkcjami Shackletona, jednak, mimo zaproszenia do mikrofonu Spaceapea, po chwili zaczyna nużyć.
Znajdziemy u Martna wiele odniesień oraz inspiracji, muzyka jest skomplikowana w szczegółach, a w całości pociągająca. „Great Lenghts” stawia go w pierwszym rzędzie artystów takich, jak Kode9, Appleblim czy 2562; płyta jest dobra, miejscami bardzo dobra, a jednak brakuje jej tyknięcia natchnionej ręki. Martyn jest utalentowanym muzykiem i zadebiutował solidnym longplejem, lecz najlepsze jeszcze przed nami.
3024 2009







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
paide
paide
14 lat temu

no tak, wyraziłem się nieprecyzyjnie. ale moje przeświadczenie wynika z własnego zdania i odsłuchu obu płyt debiutu Martyna i najnowszego LP Boxa. o ile w przypadku Boxa można mówić o standardowym wyspiarskim hajpie na rave, o tyle w przypadku Martyna jego odwołania do tejże estetyki są delikatniejsze, nie aż tak bezpośrednie, co sprawia, że te szczegóły znikają z pierwszego planu tworząc bardziej oryginalną całość.

fffffffffffffffffffffff
fffffffffffffffffffffff
14 lat temu

skąd ta pewność?

paide
paide
14 lat temu

na pewno lepszy od nowego boxcuttera.

eq.
eq.
14 lat temu

naprawdę godny sprawdzenia album.

Polecamy

3 pytania – King Midas Sound

W walentynki ukazał się nowy album projektu Kevina Martina i Rogera Robinsona, a dziś gościmy ich w naszym cyklu mini wywiadów.