Wpisz i kliknij enter

Shackleton – Three EPs


Artysta na przekór ekonomicznemu racjonalizmowi zaprzestaje na chwilę działalności w ramach przynoszącego profity Skull Disco i manifestuje wolność twórcy, zrywając z siebie łatkę dubstepowego innowatora. Bo w przypadku wydanego dla berlińskiego Perlona albumu trudno mówić o jakimkolwiek stylistycznym kategoryzowaniu.

Nowa przestrzeń życiowa nabiera wymowności w momencie zetknięcia z muzyką zawartą na Three EPs. Shackleton, nie tracąc dotychczasowej konsekwencji własnych poczynań i ich niewątpliwej bezkompromisowości, pcha swoją twórczość w kierunku niemieckiego rozumienia materii dźwiękowej. Ten zestaw z jednej strony przywołuje skojarzenia z najnowszą brytyjską szkołą subbasu, która nie wstydzi się IDM-owej przeszłości i lubi rytmiczne wycieczki w kierunku Bliskiego i Dalekiego Wschodu, z drugiej nietrudno doszukać się tu wpływu filozofii krautrockowców, a opętańcze powtarzanie tribalowych, akustycznych rytmów wprost odsyła do transowych eksperymentów Can, Ash Ra Tempel, nie mówiąc o nieodżałowanym Muslimgauze, który również publikował nakładem dziś na wpół berlińskiego Staalplaat.

Każdy utwór trwa mniej więcej 7-9 minut i stanowi intrygujący, wielowątkowy kolaż złożony z drone ambientowych soundscapeów, charakterystycznych, synkopowanych ethnoperkusjonaliów podbitych masywnym, szaleńczo rozwibrowanym, konsekwetnie narastającym basem. Ten minimalistyczny, umiejętnie kreślony drive każdego kawałka daje w efekcie fascynującą symbiozę przestrzennej lekkości i niskotonowej smoły. W sensie producenckim jest to również pokaz sztuki najwyższej próby, ponieważ mimo wyrafinowanego samplingu, stosowania wielu brzmień żywych, przede wszystkim perkusyjnych instrumentów, hipernowoczesna muzyka Shackletona w dalszym ciągu pozostaje szlachetnie surowa, oszczędna i daleka od efekciarstwa. Tym samym, choć pozbawiona ewidentnie klubowego potencjału, dobrze wpasowuje się w konwencję brzmienia Perlonu, którego jeden z szefów, a prywatnie przyjaciel Shackletona, odświeżył wizerunek wytwórni, tworząc prawdopodobobie podwaliny potencjalnych zmian konwencji innych niemieckich labeli, kiedyś wyznaczających kanon nowych brzmień, dziś nieco okrzepłych. Ale o tym przekonamy się pewnie już wkrótce.

Perlon 2009







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
cukierr
cukierr
14 lat temu

Ja daje 5..dla mnie fajna zabawa

beau bullet
beau bullet
14 lat temu

Jaram się…zwłaszcza po występie na DetroitZdrój. Zastanawia mnie tylko to gatunkowe roztrzepanie Perlona…

mallemma
mallemma
14 lat temu

dotyk muslim gauzowego wariactwa, rytualne loopy; znak firmowy shackletona – specyficzna, niepokojąca atmosfera; puls nasłany przez dinozaury psych-rocka, mnóstwo zaskakujących zwrotów akcji, niuansików, konstrukcja mocno osadzona na przetyranym soundzie, udany album.

Goldfinger
Goldfinger
14 lat temu

Pierwsza czesc plyty jest totalnie wyprana z emocji. Same abstrakcyjne polamance o matematycznej logice. Dopiero pod koniec robi sie ciekawy klimat i muzyka staje sie bardziej czytelna. Dwa przesluchania – i jak na razie brak checi na powrot.

phamm
phamm
14 lat temu

dobrze, że przełamał wiele murów pomiędzy stepami a techno, ale jak mawiają pewne fachury, brzmienie coś przytępione, strasznie kartonowe basy…

k.
k.
14 lat temu

Strasznie dziwna ta płyta… nawet nie wiem jak zdefiniować w jej wypadku słowa „dziwna”… 🙂

Polecamy