Wpisz i kliknij enter

Ran Slavin – nasza rozmowa

Człowiek – instytucja. Muzyk, performer, artysta video, scenarzysta. Ran Slavin, którego w Polsce mogliśmy słuchać na festiwalu Plateaux, wydał niedawno swój najnowszy krążek nakładem labelu Cronica. To dobra okazaja do rozmowy. Zawsze bardzo interesują mnie początki, które popychają ludzi do artystycznego działania. Spotkałem się z tym, że artyści zaczynają od muzyki nie mającej żadnego związku z ostatecznym efektem ich starań. Jakie są Twoje początki? Inspiracje?

Ponieważ mój styl dotyka wielu różnych form i mediów to inspiracje różnią się w zależności od projektu. W związku z tym, korzystam z takich przekaźników jak film, instalacje video, gitara, słowo pisane… Dzięki temu operuję medium, które wywołuje szerokie spektrum uczuć. Projekty nad którymi pracuję mają różne cele, co wiąże się z tym, że realizując je z osobna, chyba nigdy nie czułbym się do końca spełniony.

Historia z portugalską wytwórnią Cronica rozpoczęła się niespełna 6 lata temu. W tym czasie wydałeś 5 krążków. Współpraca rozpoczęła się tak jak w przypadku Mille plateaux? Czy planujesz w najbliższym czasie znaleźć inne miejsce dla swojej muzyki?

Cronica to bardzo przyjazna oficyna, prowadzona przez moich przyjaciół – artystów. Współpraca z nimi to prawdziwa przyjemność. Natomiast do Mille Plateaux wstąpiłem niemal w ostatnich miesiącach działalności, a „Insomniac City” było w jej dyskografii przedostatnim wydawnictwem w ogóle. To fantastyczne, ze ostatecznie się udało.

Bardzo łatwo zawieram znajomości, adaptuję się do nowych wymiarów muzyki. Dlatego jestem zawsze otwarty na jakąkolwiek współpracę. Mam nadzieje, ze te cechy jeszcze zaprocentują.

Czy możesz w kilku słowach scharakteryzować Twój nowy album „The Mediterranean Drift”? jest to rezultat krótkiej, intensywnej inspiracji czy konsekwentnej pracy? A może jest to swoista kontynuacja „Nocturnal Rainbow Rising”?

Album powstał jako skrzyżowanie obu tych sposobów. Większość kawałków przygotowałem w kilka dni, mniej więcej 4 lata temu. Zawsze je lubiłem, dlatego przez długi czas przed ich wydaniem wisiały na moim myspace.

Starałem się znaleźć tą swoistą nić łączącą kulturę z jej geograficzną lokalizacjąPewnego dnia zadzwonił do mnie Miguel (Miguel Carvalhais – współwłaściciel Cronica) przypominając o zbliżającej się dacie wydania następnego krążka. Wtedy utwory wróciły na tablicę … niektóre z nich znacznie się rozwinęły w stosunku do pierwotnej postaci, przy okazji wydłużając czas trwania.

Czy twoje albumy dla oficyny Cronica stanowią rozbudowany koncept? Czy są ze sobą w jakiś sposób połączone?

Myślę, że tak, ale widzę to jedynie jako retrospekcję. Ostatnie 3 krążki łączy szczególna idea odszukania przeze mnie znaczenia w muzyce – lokalnych obyczajów i co za tym idzie miejsca zamieszkania, głównie na terenach Bliskiego Wschodu oraz Azji. Starałem się w ten sposób poznać ten region, odkrywając go przez kontakt pośredni jak i bezpośredni. Gdyż tylko w ten sposób zderzają się różne klimaty muzyki i sztuki, bardzo często antagonistyczne w stosunku do siebie, jak współczesność i fantastyka, morze i pustynia. Starałem się znaleźć tą swoistą nić łączącą kulturę z jej geograficzną lokalizacją.

Mniej więcej od „Nocturnal Rainbow Rising” Twoja muzyka zaczęła być określana jako Ilbient i dark ambient. Uważam, że na „The Mediterranean Drift” mamy do czynienia z najbardziej mrocznym przekazem w Twojej dyskografii. Skąd ten kierunek?

Tak naprawdę to nie był zabieg świadomy, po prostu czasami tak się zdarza. Dopiero później pytamy dlaczego, tak jak w życiu.

Choć szczerze to nie powiedziałbym z pełnym przekonaniem, że ten materiał jest mroczny. Opisałbym go raczej jako słodko-gorzki. Utwory na płycie opowiadają historię, która powinna być rozpatrywana z różnych perspektyw, rozmaitych punktów odniesienia. Wiem, że są to utwory mające pesymistyczne przesłanie, ale z drugiej strony ich brzmienie charakteryzuje się ciepłem i subtelnością i może właśnie dlatego stymulują tak silną nostalgię? Dla mnie jest to muzyka bardzo relaksująca, muzyka przy której spokojnie mogę się zamknąć w sobie i pomyśleć, dźwięki, które mogą zabrać mnie w podróż i opowiedzieć historię stojącą za ich przekazem.

Nie jestem smutnym facetem, w żadnym wypadku! moja muzyka jest po prostu reakcją na to co dzieje się wokół mnie.

Na „The Mediterranean Drift” słyszymy bogatą różnorodność dźwięków, takich jak: perkusja, gitara akustyczna, field-recording…

Tak, zgadza się. Swoje brzmienie buduję przy udziale wymienionych przez Ciebie narzędzi, choć obecnie dużo lepiej odnajduję się wśród dźwięków gitary elektrycznej, co jest swoistym powrotem do dawnych inspiracji. I właśnie na tych dźwiękach będę starał się stworzyć swój następny album.

Pierwszy raz zobaczyłem Twój koncert na toruńskim festiwalu Plateaux. Jak zapamiętałeś ten występ? I czy wiesz, że z powodu małego zainteresowania poprzednią edycją, tegoroczna została zupełnie odwołana? Czy uważasz, że ta przypadłość może dotknąć więcej festiwali?

To był jeden z moich najlepszych występów w karierze! Gdziekolwiek bym nie wyjeżdżał, razem ze swoim przyjacielem Sebastian”em Meissner”em to jest wyjątkowo, ale w Toruniu bawiłem się naprawdę wspaniale. Fundacja Plateaux świetnie się mną zaopiekowała i jestem prawdziwym szczęściarzem, ze mogłem tam być. Jednak wydarzeniem, które pozwoliło mi naprawdę zapamiętać ten pobyt jest ostatni dzień, kiedy wracałem już do domu. Kontroler lotu, przed wejściem na pokład samolotu rozpoznał mnie, pogratulował świetnej muzyki i przeniósł do klasy biznesowej! Słodkie pożegnanie..

Nie, niestety nie wiedziałem o tym. Pamiętam, że w 2008r. było mnóstwo ludzi, spragnionych kontaktu z muzyka elektroniczną, odbyłem tam wiele rozmów i wiem, że tak było. Klimat, który tam czułem, sprawiał naprawdę wyjątkowe wrażenie. Nie wierzę, że ta publika w rok zwyczajnie zniknęła…to smutne.

Wspominając o koncertach … Jak są one przygotowywane? Są bardziej koncertem czy filmem z na żywo odgrywaną ścieżką dźwiękową?

Moje występy są w 100% spontaniczne i improwizowane. Wybieram różne strumienie video, obrabiam je, mixuje, nakładam na siebie różne warstwy, dokładając do tego pisany na bieżąco text. Większość muzyki tworzona jest na bazie dźwięków towarzyszących tym operacjom. Szczerze mówiąc to nic nie planuje, dzięki czemu koncert opisać można jako spontaniczny wizualno – soundtrackowy miszmasz i vice versa.

Czy znasz jakichś polskich muzyków? W ubiegłym roku dla „Twojej” oficyny Cronica, album o tytule „Lectures” wydał Piotr Kurek.

Nie, niestety nie sprawdziłem tego materiału, ale teraz na pewno to zrobię.

Czego możemy spodziewać się po Tobie w przyszłości? Planujesz trasę prezentującą nowy materiał? A może kontynuację „Insomniac City”?

Ale „Insomniac City” ma już swoją kolejną część! „The Insomniac City Cycles” kręcona była w Szanghaju, i zamyka ona niejako cały projekt. Obecnie krąży po świecie, najbliższe projekcje odbędą się w Brazylii i Hamburgu.

Wiesz, nie jest łatwo promować niezależny film, szczególnie kino eksperymentalne … Dlatego ciągle zmagam się z wieloma problemami formalnymi, które już powoli mnie wykańczają. Co do trasy, to nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji. Nie wiem czy nowy materiał jest wyjątkowo „kontaktowy”.

A z mojej pozostałej działalności to skończyłem niedawno scenariusz do filmu, którego produkcja ma rozpocząć się pod koniec lata tego roku. To kryminał, którego historia rozpoczyna się w Warszawie (sic!) naprawdę mocno zakręcona fabuła. Wydaję mi się, że moja firma odpowiedzialna za dystrybucję szuka polskich współpracowników w tej branży (śmiech)







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
ataxiaa
ataxiaa
14 lat temu

tak jest, mój błąd, który zauważyłem dopiero jak tekst pojawił się na stronie. dzięki za oko. pzdr!

Oru
Oru
14 lat temu

Wydaję mnie się Marcinie, że w przypadku ” Lectures ” chodzi o Piotra Kurka. Poza tym bardzo zgrabnie napisane;)

Polecamy