Wpisz i kliknij enter

Africa Hitech – 93 Million Miles


Oczywiście o podobieństwach nie może być mowy, ale pewnym jest, że „93 Million Miles” to pierwszy od czasu debiutu Stevena Ellisona w barwach Warp Records w pełni satysfakcjonujący mnie album. Tak więc wytwórnia przeżywa renesans czy tylko na chwilę wychyliła nos z przeciętności?

Proszę mi wierzyć, nie jestem ultrasem działań duetu. Przed ich najnowszym albumem szanowałem i rozpoznawałem w ich twórczości naprawdę niewiele. Tym większe było moje zaskoczenie, gdy dałem Africa Hitech ostatnią szansę, a w zamian otrzymałem 11 całkiem równych utworów.


Africa Hitech to niezwykła para. Na Marku Pritchardzie postawiłem krzyżyk w momencie jego zagubienia się w czasoprzestrzeni z projektem Harmonic 313, a Steve’a Spaceka pamiętam z numeru „Slave”, który równie dobrze mógłby znaleźć się na składance „Największe hity R&B tego lata”. Czyli co? Future/R&B?

Odpowiedź wydaje się dużo bardziej złożona i tylko dlatego porażka tej prostej reguły przekuta została w sukces. Komputerowe wkręty i hipnotyzujący klimat są jedynie dodatkiem, który znajduje swoje skromne miejsce obok nieprzekombinowanych(Cyclic Sun, Don’t Fight It), dancehallowych (Footstep, Out in the Streets) i czerpiących z dokonań Actressa (Glangslap) utworów, które kreślą charakterystykę Africa Hitech jako zdecydowanie odrzucającą modne inspiracje.

Numerem będącym wypadkową wspomnianych na wstępie zamiłowań jest natomiast subtelne „Light the Way” oparte na utworze Sun Ra o podobnym tytule. Tyle tylko, że dźwięki pianina i saksofonu zastąpione zostały przez wybijane miotełką bębny i miarowy, leniwy bas. Jednak mimo to kompozycja wciąż utrzymuje podobny klimat, choć logicznie rzecz biorąc totalnie niewytłumaczalny, jeżeli porównamy środki użyte do jego osiągnięcia. Ta atmosfera, płynąca gdzieś podskórnie warta jest bezpośredniego skonfrontowania z oryginałem, choćby w ramach wspierania idei wolnego wykorzystywania sampli, jako pogłębiającej wartość kultury współczesnej.

Czy ten krążek ma jasny i wyraźny przekaz? Nie. Czy stanowi próbę podjęcia rękawicy w walce o zdefiniowane współczesnej sceny muzyki elektronicznej? Nie sądzę. I najprostsze. Czy ten krążek zapadnie mi w pamięć na dłużej? W takim razie co myślał sobie duet wypuszczając ten album? Jak mówi mój znajomy „ujdzie w tłumie” czy może „Yes, you can kiss my arse” jak rapuje Trim na podkładzie Marka Pritcharda?
2011 Warp Records







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
ataxiaa
ataxiaa
12 lat temu

chodzi mi tylko o wymienione wcześniej utwory, które nie są według mnie zbyt „trendy”. A co do ogólnego hajpowania takich artystów to nie jest to niestety tylko problem Warpu i wydaje mi się, że to temat na dłuższą dyskusję.

phamm
phamm
12 lat temu

„…które kreślą charakterystykę Africa Hitech jako zdecydowanie odrzucającą modne inspiracje.” – khm, chyba zupełnie inaczej, jak dla mnie Warp świadomie wydaje tego typu hajpowane rzeczy, by nie być labelem li-tylko przykrytym patyną czasu, no i znaleźli: Africa HiTech, Rustie, Hudson Mohawke, powiedz mi, że żaden z tych wykonawców nie jest modny 😀

Polecamy