
Ninja Tune przygarnęło pod swoje skrzydła kolejnego obok Finka barda. Jest nim Anglik Jono McCleery, który pod szyldem wytwórni wydał właśnie swój drugi album. „Thers Is” miało swoją premierę z początkiem września – porze wprost idealnej dla subtelnych, pięknie zaaranżowanych piosenek. Głos Jono ociepla klimat coraz dłuższych jesiennych wieczorów niczym słodzona miodem herbata czy grzane wino.
Na dobry początek „Fears” jako jeden z bardziej rytmicznych numerów albumu. Przyjemne nuty, melodyjne frazy – już po chwili nucę je pod nosem razem z Jono. Jesienne smutki odchodzą na bok. Kolejne piosenki, choć spokojniejsze, są równie przyjemne. Wspomnienie błogiego dzieciństwa przywodzi na myśl cover melancholijnego hitu z 1987 roku „Wonderful Life”. Współczesna wersja brzmi równie wzruszająco – głos Jono przepełniony jest emocjami nie mniej niż wokal Blacka, pierwotnego wykonawcy ballady. Następny utwór to muzycznych wzruszeń ciąg dalszy. Przez pierwsze cztery minuty „Tommorow” hipnotyzuje delikatnymi dźwiękami gitary i smyczków, następnie dołącza głos i kontrabas (Jono, podobnie jak Simon Green, opanował grę na tym wielkim instrumencie) i oto mamy kolejną piękną pieśń. Nie bez przyczyny „Tommorow” został wybrany na singiel promujący cały album.
Wielbicielom fortepianu do gustu przypadnie „Only” – dźwięk klawiszy dodaje tej piosence szczególnego dostojeństwa. W ogóle cały album bogaty jest w dźwięki instrumentów klasycznych – gitary, harfy czy wspomnianego już kontrabasu i fortepianu. Prawdziwe granie wysuwa się tu na pierwszy plan co sprawia, że „There Is” staje się dla Jono wizytówką nie tylko jego umiejętności wokalnych, ale i talentu kompozytorskiego.
Ciekawą piosenką jest „Stand Proud” – nadstawcie uszu by wytropić kto śpiewa w niej razem z Jono. Tak, tak – to wspomniany we wstępie Fink. McCleery zagrał już z nim kilka koncertów. Ci dwaj Panowie razem na scenie – nie mam nic przeciwko temu, zderzenie takich muzycznych talentów może generować tylko dobre dźwięki. Następny kawałek to „Home” – przypomina mi nieco piosenki „Zero 7” w wykonaniu Mozeza. Obydwa utwory nabierają tempa wraz z kolejnymi sekundami – Jono potrafi umiejętnie dawkować emocje!
Cóż, nie dziwi fakt, że Jamie Woon tak niecierpliwie wyczekiwał „There Is”. To dawka wspaniałej, emocjonalnej i emocjonującej muzyki. Świetnie, że taka wytwórnia jak Ninja Tune stawia na różnorodność i obok elektronicznych sensacji Amona Tobina czy Kid Koali wydaje takich artystów jak Andreya Triana i Fink. Nowa muzyka brzmi dobrze także w wersji akustycznej – sprawdźcie Jono McCleery i dajcie mu się oczarować!
Ninja Tune | 2011
5/5

[…] Tune. Jono McCleery na trzech polskich występach będzie promował swój ubiegłoroczny album „There Is”. Jeśli lubicie subtelne, akustyczne granie z wyborowym, męskim wokalem – nie możecie […]