Wpisz i kliknij enter

Kangding Ray – OR

David Lettelier, znany miłośnikom nowych brzmień jako Kangding Ray, zadebiutował w roku 2006 płytą „Stabil” – na dodatek od razu w barwach elitarnej oficyny Raster-Noton. Mroczna, pełna szumów, trzasków i zakłóceń, zrytmizowana muzyka francuskiego producenta znakomicie wpasowała się w eksperymentalny profil labelu. Na wydanym dwa lata później albumie „Automne Fold” Letellier pokazał, że jego muzyczne zainteresowania wychodzą daleko poza syntetyczną elektronikę, zahaczając o trip-hop, post-rock i elementy industrialu. Wiosną 2011 roku ukazał się trzeci longplay Francuza – „OR”, kolejny zapis pomostu rzuconego pomiędzy poszukującą inżynierą dźwięku a wnętrzem mrocznego klubu, przy którym miejsca odwiedzane przez bohaterów fincherowskiego „Siedem” jawią się jako świątynie cnoty.

Na stronie artysty czytamy: „OR, czyli po francusku „złoto”, jako jedyny chemiczny element, który zachowuje swą wartość przez wieczność, odnosi się do kultu nieustającej konsumpcji i absurdu fluktuacji walutowej, z kolei po angielsku, jako logiczny operator gramatycznej koniunkcji, OR reprezentuje możliwość wyboru, „dołączonej alternatywy”, która sugeruje, że istnieje inna odpowiedź, inna droga”. Dodatkowo w jednym z utworów za liryki posłużył tekst Hakima Beya, znanego pisarza i historyka kultury. Publicystyka z pogranicza socjologii i filozofii ubrana w muzykę, najczęściej zresztą instrumentalną? Raczej niemy, ale nie bezgłośny komentarz do globalnego kryzysu toczącego świat. Ten kontekst sprawia oczywiście, że muzyka jest niepokojąca, momentami wręcz apokaliptyczna. Zawartością „OR” można się jednak delektować bez jakiejkolwiek wiedzy na temat tego, co autor miał na myśli. Na poziomie muzycznym całość broni się bowiem w stu procentach.

Początek płyty to prawdziwe trzęsienie ziemi, jakiego nie powstydziłby się sam Hitchcock. „Athem” toruje sobie drogę stąpnięciami metalicznego beatu, uderzeniami potężnego basu i całą gamą cyfrowych i analgowych niuansów. Przestrzenne fale przesteru w „Mojave” zdmuchną niejedną grzywkę, która nieostrożnie zbliży się do głośnika. Podniosła atmosfera spiętrzonych zgrzytów w „Mirrors” zachwyci fanów Nine Inch Nails z okresu płyty „The Fragile”. W finalnym „La Belle” ambientowe plamy towarzyszą podskórnemu pulsowi przechodzącemu w miarowy tętent i syntezatorom przesterowanym na podobieństwo gitary (a może to właśnie ten instrument?). Kompozycja stanowi promienie słońca prześwitujące przez spękaną ścianę niepokoju, jaką buduje przed słuchaczem ten album z pogranicza takich gatunków, jak idm, industrial i glitch.

Całość, choć w ogólnym rozrachunku udana i miejscami wręcz porywająca, traci jednak siłę wyrazu w drugiej połowie. Do utworów wkrada się monotonia, prawdopodobnie celowa i wykoncypowana, a jednak zamiast hipnotyzować, nieco nuży. Nie zmienia to jednak faktu, że Kangding Ray pozostaje najbardziej przystępnym i być może najbardziej eklektycznym przedstawicielem Raster-Noton, zaś „OR” ma zapewnione miejsce w czołówce najciekawszych tegorocznych płyt.

Raster-Noton | 2011







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
an2one
an2one
12 lat temu

cytując fragment recenzji:
– „Zawartością „OR” można się jednak delektować bez jakiejkolwiek wiedzy na temat tego, co autor miał na myśli.” – Myśle że jednak jest inaczej oczywiście stylicznycznie pod względem bydowy i kompozycji utworu można określić role krytyki albumu. Ale przecież nie jest to płytki artysta [bądz też pseudoartysta] który buduje jedynie kawałki na bazie samego dźwięku, opowiada nam poprzez nastrój utworu i całą palete dzwięków historie której namiastke znajdujemy na stronie artysty który jedynie ukierunkowuje nas ku ideologowej myśli i poprzez słuchanie dźwięk staje brzmieniem niemych słów określających wartości artysty.

kniaź
kniaź
12 lat temu

„Kompozycja stanowi promienie słońca” do poprawki stylistyczno-gramatycznej.

dadaista
dadaista
12 lat temu

Zupełnie niczego sobie album. Nawet pierwsze przesłuchanie zrobiło na mnie pozytywne wrażenie.

Polecamy