Choć mówiąc dzisiaj o rosyjskiej elektronice myśli się przede wszystkim o Ninie Kraviz, nie można zapominać o ciągle aktywnych weteranach tej sceny. A są nimi Anton Kubikov i Maksim Milutenko, tworzący od ponad dekady pod szyldem SCSI-9.
Już pierwsze ich dokonania z końca lat 90. zwróciły uwagę Achima Szepanskiego – i dlatego znalazł on dla nich miejsce w rozpoczynającej dopiero wówczas działalność wytwórni Force Tracks. Poprzedzony udanymi dwunastocalówkami debiutancki album projektu – „Digital Russian” – zdefiniował w 2003 roku nowe brzmienie minimalowego tech-house`u i otworzył Rosjanom drogę do światowej kariery. Miękkie i melodyjne granie Kubikova i Milutenko spodobało się również Michaelowi Mayerowi – stąd dwie kolejne płyty – „The Line Of Nine” i „Easy As Down” – moskiewscy producenci opublikowali pod opiekuńczymi skrzydłami jego Kompaktu.
Od tamtego czasu minęły jednak aż cztery lata. W tym okresie duet zrealizował oczywiście materiał na następny album. Jego wydawcą została ceniona w Europie ateńska wytwórnia Klik – prowadzona przez dwóch greckich producentów – Georga Kyriakou i Nikosa Barlasa. Było to logiczne posunięcie – ponieważ współpracują oni blisko z Kompaktem i już wcześniej przejęli od kolońskiej firmy Jonasa Beringa, wydając mu w 2008 roku album „Behind The Silence”. Teraz przyszedł więc czas na nowy krążek SCSI-9 – „Metamorhosis”.
Tytuł płyty jest jak najbardziej adekwatny – muzyka rosyjskiego duetu objawia bowiem na płycie nieco odmienione oblicze. Ale spokojnie – w dobrym tego słowa znaczeniu. Całość rozpoczyna bajkowy ambient – natchniony rosyjską melancholią „Introniome”. Dwa następne nagrania – „Schaukel Duo” i „Nostalgia” – również wypełniają tęskne dźwięki onirycznych syntezatorów, lecz tym razem podbite zredukowanymi podkładami rytmicznymi oscylującymi wokół typowej dla tych producentów minimalowej wersji tech-house`u. Dopiero potem robi się bardziej tanecznie – „Had I But Wings Like Thine” to już stylowa wycieczka w stronę detroitowych brzmień o nocnym klimacie.
Dubowe akordy rezonują natomiast w „Songs From The High Tower” i „I`m Lost”. To jednak tylko ozdobniki – bo na pierwszym planie znajdujemy tutaj dwa elementy wprowadzające wyraźny element melodyczny: soulowe wokalizy należące do wiedeńskiego duetu Ogris Debris oraz euforyczne linie basu. W efekcie powstają dwie najbardziej przebojowe kompozycje z zestawu, które z powodzeniem sprawdziłyby się nawet w radiowym formacie.
Jamajski wątek przybiera na sile pod koniec albumu. Zaczyna się od tytułowego „Metamorhosis” – bo to masywne dub-techno o szybkim tempie i gęstym brzmieniu. Podobne wibracje wypełniają finałowe „Alphaville” i „Ellsworth Land” – choć w obu tych przypadkach rytmika jest już lżejsza a syntezatorowe partie – zdecydowanie jaśniejsze. W ostatnim z nagrań pojawiają się również subtelne dźwięki o gitarowym rodowodzie i eteryczny śpiew Stylish Murphn. Segment ten kontrapunktuje umieszczony nieco wcześniej „Moebius” – energetyczny tech-house wprowadzający na krążek szczyptę acidowych brzmień.
„Metamorhosis” spodoba się wszystkim dotychczasowym wielbicielom twórczości SCSI-9. Kubikov i Milutenko nie rezygnują z najważniejszych znaków rozpoznawczych swej muzyki, uzupełniając je jedynie o nieco inne wpływy. W efekcie powstaje nadzwyczaj przyjemna w odsłuchu płyta – zgrabnie wpasowująca się w dotychczasową dyskografię rosyjskiego duetu.
Klik 2012
swietny album….ale i tak najlepszy pozostanie „Digital Russian”!!
tak jest!
zgadzam się z przedmówcą. dla mnie to najlepsza płyta w dorobku SCSI 9.
Świetny album! Dużo lepszy od poprzedniego, mimo że Easy As Down do tej pory był moim faworytem w dyskografii SCSI 9 i brzmi wyśmienicie. Metamorphosis jest bardziej równy i spójny a ambientowe i lekko dubowe melodie i dźwięki dodają klimatu. Super!