W roku 2010 Russell Haswell towarzyszył Autechre podczas europejskiej trasy promującej „Oversteps”. Zbiór jego improwizowanych setów został wówczas wydany w formie LP z dołączonym DVD ze ścieżką audio, jako kolejny tytuł cyklu „Immersive Live Salvage”. iDEAL Recordings opublikowało właśnie suplement do serii, dokumentujący skandynawskie tournee artysty.
Sean Booth i Rob Brown to muzycy, których wspomagał w ich pobocznym projekcie Gescom, jednak o obecnej twórczości Haswella więcej mówi jego współpraca z Merzbow i Florianem Heckerem. Grając cyfrowy noise wpisuje się doskonale w program Editions Mego – jest jednym z bardziej konsekwentnych reprezentantów austriackiej oficyny, poruszających się w obszarach estetyki komputerowego eksperymentu. W swojej aktywności łączy działania z pogranicza sztuk (zajmuje się multimediami) czego przykładem ubiegłoroczny album „ACID nO!se Synthesis”, na którym częstotliwości muzyczne zostały zaprogramowane w taki sposób, by oglądane na oscyloskopie układały się w wizualne sekwencje.
Acid noise to skądinąd trafne określenie dla nut granych przez Haswella. „Scandinavian Parts” przynosi sporą dawkę żrącej muzyki, siejącej spustoszenie w układzie nerwowym słuchacza. Zafascynowany stochastycznymi kompozycjami Xenakisa, w swoich utworach stosuje procesy losowe, a grając na żywo z pasją wciela idee greckiego mistrza w życie.
Aby oddać atmosferę setu live, nagrań dokonano z sali – właściwie z punktu znajdującego się bezpośrednio na scenie. Jak pisze wydawca w materiałach promocyjnych, na oryginalny wymiar nagrania złożyły się takie czynniki jak architektura i akustyka pomieszczenia, rozmiar sceny, rozmieszczenie sprzętu i odsłuchów, temperatura i wilgotność powietrza a także reakcje publiczności. W rezultacie materiał brzmi jak amatorski bootleg. Uczestnicy koncertów, co słychać wyraźnie, reagują bardzo żywiołowo, wrzeszczą i poddają się sile muzyki. Ich emocje momentami mogą się udzielać, gdy słuchamy płyty z własnych głośników. Mimo to żadna rejestracja w sposób pełny nie odwzoruje bezpośredniego doświadczenia.
Duże wyzwanie stanowi czas trwania albumu – ponad godzina noisu może zmęczyć nawet najwytrwalszych fanów gatunku. Skondensowanie materiału do 20-30 minut pozwoliłoby docenić surową energię, odczuć jej atawistyczny wymiar. Brak umiaru to największa wada nie tylko tej konkretnie płyty, ale i wydawnictw oraz występów twórców operujących hałasem.
iDEAL Recordings | 2012