Wpisz i kliknij enter

Organized Music From Thessaloniki

Kostis Kilymis to artysta zainteresowany wieloma mediami – tworzy muzykę, instalacje dźwiękowe oraz prace wideo. To on powołał wydawnictwo Organized Music From Thessaloniki, promujące europejskich twórców z kręgu elektroakustycznej improwizacji (EAI). Założona w rodzimej Grecji wytwórnia zmieniła swą lokalizację z powodu przeprowadzki jej właściciela z Salonik do Londynu. Jak widać, ogólnoeuropejski kryzys nie oszczędza sztuki dźwięku, wymuszając na jej twórcach emigrację. Potwierdza to również rodowód artystów tu wydających – poza Grecją najciekawsi autorzy pochodzą z Hiszpanii bądź Portugalii. Miejsce urodzenia nie jest oczywiście obowiązującą cezurą, lecz Thessaloniki w nazwie zwracają uwagę na lokalność przedsięwzięcia.

Na czym może polegać europejska specyfika muzycznego eksperymentu? Aby się przekonać posłuchajmy trzech ostatnich tytułów z katalogu, wydanych w formie CD.

Dimitra Lazaridou-Chatzigoga – Stroke By Stroke

Dimitra Lazaridou-Chatzigoga urodziła się w Salonikach, jednak obecnie mieszka w Londynie, gdzie na tamtejszym uniwersytecie rozwija swoją działalność naukową jako doktor na wydziale lingwistyki. Muzyką zajmuje się od roku 2006, kiedy rozpoczęła eksperymentować z brzmieniem cytry. Ludowy instrument w jej rękach staje się narzędziem emitującym nietypowe brzmienia, uzyskiwane dzięki preparacji oraz stosowaniu niestandardowych sposobów gry. Zgromadzone obiekty, w tym gitarowy E-bow, umożliwiają rozszerzenie palety barw.

„Stroke By Stroke” to dotąd jedyny solowy album artystki, nagrany w Atenach. Informacja o miejscu rejestracji nie jest przypadkowa – we wkładce płyty celowo podkreślono, iż zapisu dokonano w warunkach domowych pomiędzy czerwcem 2010 a kwietniem 2011 roku. Umieszczona została również adnotacja o pozostawieniu na ścieżce odgłosów otoczenia, śladów po toczących się w tym czasie w stolicy Grecji zdarzeń. Oddanie głosu ulicy to gest solidarności z mieszkańcami kraju, który znalazł się w trudnej sytuacji społeczno-gospodarczej. Zwrócenie uwagi na problem. Podobny zabieg zastosował ongiś Mazen Kerbaj – trębacz-improwizator z Libanu – nagrywając solo na balkonie podczas nocnych bombardowań Bejrutu. Na „Stroke By Stroke” nie słychać aż tak dramatycznych odgłosów, dominują dźwięki codziennego życia toczącego się za oknem. Lazaridou-Chatzigoga zestawia z nimi intymne poszukiwania muzyczne, brzmienia pobudzanych strun cytry, rezonowania z jej wnętrza.
http://thesorg.bandcamp.com/album/stroke-by-stroke
Pięćdziesiąt minut przynosi wiele zmysłowej przyjemności, dostarczanej poprzez wprowadzanie kolejnych tekstur. Cytra brzmi jak gamelan („Woody Woodpecker”), preparowany gramofon („Parasite”), elektronika („Each and Every”), gitara Dereka Bailey’a („Gargaretta”). Artystkę cechuje wrażliwość na niuans, umiejętność dynamicznego łączenia kolejnych wątków, ogromna inwencja. Solowy album pozwala uczestniczyć w domowym rytuale, podczas którego powstają osobiste szkice-impresje z greckiego miasta.


Pascal Battus, Alfredo Costa Monteiro ‎– Fêlure

To już druga płyta duetu, po „Ductile” sprzed czterech lat, na której twórcy ograniczyli do minimum zestaw użytych obiektów dźwiękowych. Alfredo Costa Monteiro to doświadczony improwizator urodzony w Portugalii, który stosuje rozszerzone techniki artykulacji grając na akordeonie, gramofonie, gitarze oraz obsługując rozmaite przedmioty. Co roku wydaje kilka albumów (w 2012 już osiem!), jednak w tym przypadku ilość idzie w parze z jakością. Jego muzyczny partner, francuski artysta Pascal Battus, swój zestaw buduje z rozmaitych obiektów, takich jak styropianowe tacki. Do wzbudzenia drgań stosuje prostych mechanicznych urządzeń: silniczków, wiatraków na baterie, membrany głośnika. Kluczowe w strategii obu twórców jest używanie mikrofonów kontaktowych, potrafiących przekształcić drobne szmery w zdarzenie o sile tektonicznej.

„Fêlure” to album nieprzejrzysty, trudny do odczytania. Słowo użyte w tytule w języku francuskim oznacza rysę bądź pęknięcie. Tym tropem można się posłużyć przy odbiorze czterech kompozycji bez tytułu, w których wykorzystano między innymi papier poddany amplifikacji oraz obiekty. Narracja muzyczna obfituje w rozdarcia, trudno tu mówić o klasycznie pojętej linearności. Zjawiska akustyczne pojawiają się jak chmury, by po chwili ulec rozproszeniu. Jest gęsto i momentami głośno, choć nagranie nie należy do kategorii noise.

W pierwszych minutach odgłosy do złudzenia przypominają szepty i zawodzenie kobiecej zjawy. W późniejszych partiach dźwięki odrywają się od znaczeń, niczego nie imitują, lecz demonstrują cały swój abstrakcyjny potencjał. Szorstki, mechaniczny, molekularny – słuchacz sam musi znaleźć dla nich odpowiednie określenie.

Album wydany w minimalistyczny sposób, w tekturowym opakowaniu, z obwolutą z papieru pakowego, kryje krążek do uważnego, wielokrotnego słuchania.


Ferran Fages – For Pau Torres

Ferran Fages jest łącznikiem pomiędzy autorami omawianych powyżej albumów. Z Costa Monteiro tworzy duet Cremaster, z którego szorstką poetyką można zapoznać się choćby dzięki albumowi z polskiego Monotype Records. Lazaridou-Chatzigoga towarzyszy mu w składzie ap’strophe na cytrę, akustyczną gitarę i generator fal sinusoidalnych. Poza gitarą Fages najczęściej w swych eksperymentach sięga po elektronikę, gramofon (bez płyt), radioodbiorniki i amplifikowane obiekty.

„For Pau Torres” to solowe nagranie na elektryczną gitarę i walkie-talkie. Krótkofalówka służy tu najprawdopodobniej do kontrolowania sprzężeń. Choć gitara wydaje się najbardziej „zużytym” ze wszystkich instrumentów, wyeksploatowanym przez rock i inne gatunki, to pod palcami Hiszpana cały ten balast znika. Zaskakujące, tym bardziej, że Fages odwołuje się w swej kompozycji do… bluesa.
http://thesorg.bandcamp.com/album/for-pau-torres
Czterdziestominutowy utwór, choć nie został podzielony na osobne tracki, składa się z trzech nierównych części. Pierwsze osiem minut należy do łagodnego sprzężenia. Na koncertach rockowych, gdy gitarzysta zbliża swój instrument do wzmacniacza i wywołuje rezonujące piski, jest to często oznaka zbliżającego się finału występu. Fages osiąga ten sam efekt, lecz pozbawia go ładunku agresji. Do tego przewrotnie umieszcza partię na początku albumu.

Od ósmej minuty rozpoczyna się drugi segment. Bluesowa melodia zostaje tu zredukowana do kilku akordów – istotna jest cisza, w której wybrzmiewają. Momenty zawahania, coraz dłuższe pauzy to już domena ostatniej części. Autor dokonuje systematycznej dekonstrukcji wcześniej granych akordów. Muzyka nabiera drapieżności, wyczuwa się narastające napięcie. Dźwięki coraz dłużej wybrzmiewają, zamieniają się w dron. Bliżej końca ponownie pojawiają się zręby bluesowej melodii. Jako coda tego znakomitego w swej prostocie albumu, powraca sprzężenie użyte na początku, ucięte w dość niespodziewanym momencie.

Organized Music From Thessaloniki
Sklep online

Fotografia w nagłówku: Corinna Triantafyllidis







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] silną reprezentacją sceny EAI, tworzoną przez miejscowych, jak i przyjezdnych (por.: artykuł o Organized Music From Thessaloniki). Jeszcze kilka lat temu głośno było o tamtejszej szkole, nazwanej przez Clive’a Bella z […]

robert
robert
11 lat temu

Piszesz o bardzo fajnych rzeczach! Fajnie!

Polecamy