Wpisz i kliknij enter

Polecamy na OFF-ie

Nadrabiamy zaległości – oto kolejni wykonawcy, których występy na tegorocznym festiwalu w Katowiach powinny szczególnie zainteresować naszych Czytelników.

John Talabot to producent i didżej z Barcelony, który nie szukał rozgłosu – niechętnie udziela wywiadów, twarz na zdjęciach ukrywa pod maską z folii aluminiowej, debiutancką płytę wydał w niewielkim niemieckim labelu Permanent Vacation. Ale okazało się, że „fin” jest materiałem tak znakomitym, że o Talabota zaczęły się natychmiast zabijać najmodniejsze kluby Londynu i Nowego Jorku, a The xx zaprosili go na wspólną trasę. Na żywo ponoć dowodzi, że zamieszanie wokół jego muzyki jest jak najbardziej uzasadnione.

Shackleton to jedna z najbardziej oryginalnych i poszukujących postaci na brytyjskiej scenie basowej, współzałożyciel kultowej, nieistniejącej już wytwórni Skull Disco, autor znakomitego albumu „Music of the Quiet Hour”, penetrującego ziemię niczyją pomiędzy minimal techno a dubstepem. Aż trudno uwierzyć, że muzyka taneczna (?) może być tak mroczna.  No, ale skoro artysta wśród swoich największych inspiracji wymienia Can czy Throbbing Gristle, a tworzenie muzyki zaczął od grania w kapeli punkowej, to wszystko jest możliwe.

Julia Holter nagrywa głównie w sypialni, inspiruje się starogreckimi tragediami, współpracuje z Nite Jewel, a przez recenzentów i fanów stawiana jest w jednym rzędzie z Laurie Anderson, Joanną Newsom czy Kate Bush. Trzecia płyta pochodzącej z Los Angeles artystki, zatytułowana „Gigi”, która prawdopodobnie ukaże się jeszcze przed festiwalem, ma przynieść sporo niespodzianek.

Solange Knowles to artystka dojrzała i w pełni samodzielna. Po dwóch niezłych płytach dla Interscope, w ubiegłym roku zachwyciła krytyków i fanów mini-albumem „True”, nagranym we współpracy z Devem Hynesem (współautorem repertuaru m.in. Florence and the Machine i The Chemical Brotheres) i wydanym w labelu Terrible Records, należącym do Chrisa Taylora z Grizzly Bear. To muzyka pop, wyraźnie nawiązująca do amerykańskich produkcji z lat 80., ale z charakterem i znakiem jakości.

Stephen O’ Malley został kuratorem sceny eksperymentalnej i pojawi się w Katowicach z projektem KTL, w ramach którego współpracuje z wiedeńczykiem Peterem Rehbergiem, znanym jako Pita szefem wytwórni Mego. Duet już od sześciu lat i pięciu płyt poszukuje dysharmonii doskonałej wśród dźwięków, które godzą wielbicieli Fennesza, Merzbow i Sunn O))). Drone, dark ambient i noise spajają się w KTL w nową, nieprzyjemnie majestatyczną i niepokojąco przyswajalną całość.

Niemiecka grupa Bohren & Der Club Of Gore, założona niemal dwie dekady temu przez czterech muzyków uwielbiających ekstremalny metal, po to by grać… jazz. Precyzyjniej rzecz ujmując, chcieli grać coś pomiędzy Black Sabbath a Sade. Jeszcze bardziej precyzyjnie? „Chcieliśmy, żeby nasza publiczność czuła, że znajduje się w grobie”. Brzmi to jak głupi dowcip, ale z Bohren & Der Club Of Gore żartów nie ma.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
303
303
10 lat temu

Jak głupi dowcip to brzmi Zbigniew Wodecki… to na serio, czy takie niby lustrzane odbicie tj. alternatywa w alternatywie?

Grzesiek Bojanek
10 lat temu
Reply to  303

mam wrażenie, że ten Wodecki z Mitch & Mitch to będzie HIT tegorocznego OFFa

Polecamy