Minicromusic – warszawska oficyna, skupiająca wokół siebie młode talenty związane z muzyką techno, znowu uderza w nas swoimi dubowymi brzmieniami. Niedawno swój debiutancki album wydał tam Michał Jabłoński (nasza recenzja), teraz zza kulis wyłania się Michał Wolski ze swoją trzecią solową płytą – ‚Model One’.
Wolski to jeden z tych stołecznych aktywistów, który współtworzy, wzmacnia i buduje wciąż rozwijającą się polską scenę. Wraz z Błażejem Malinowskim prowadzi audycję Funfte Strasse, poświęconą muzyce techno w warszawskim Radio Kampus na 97,1 fm w każdą niedzielę o godzinie 11. Należą im się słowa uznania za wyjście z taką inicjatywą, bo to pierwsza (i miejmy nadzieję nie ostatnia) audycja, która bez ogródek opowiada o czystym techno.
A co znajdujemy na plycie? ‚Just This Just This’ to podwodne dub-techno, w którym niewiele jest miejsca na ‚żywe’ dźwięki. Trące o siebie blachy, krótkie ukłucia wysokich tonów podobnych do cymbałków i słodkie przeciągłe muśnięcia synthów, które przebijają się przez warstwy utworu, jak słońce przez morską głębinę. Całość rozbudza nas i sprawia, że dajemy się ponieść na fali tych brzmień.
‚Magnetism’ to kompozycja, która zatopiona jest jeszcze głębiej w morskiej toni od poprzedniego kawałka. Słońca jest mniej, ciśnienie jest wyższe, a atmosfera gęstsza. Matowe akordy przykrywają przejrzystość i wyrazistość rytmu, który wyznacza mocna linia basowa. Występują tu też rozciągłe pogłosy przypominające uderzenia gongów, dzięki którym utwór nabiera nieco walecznego charakteru.
Tytułowe ‚Model One’ jest rozchybotane i bardzo przestrzenne. Wypłynęliśmy na szerokie wody, szum dźwięcznych akordów wydyma żagle, płyniemy szybko zdani na kaprysy żywiołów. Rufą uderzamy o fale chłodnych dubów, dzwoneczek na szczycie masztu bije na alarm.
‚Waking Up’ ostatecznie nas otrzeźwia, zmysły są wyostrzone do granic możliwości. Silna stopa, której później zaczynają towarzyszyć głuche uderzenia talerzy, kopie nas bezlitośnie. Do tego dochodzą dzwoneczki, szumy, senne akordy, które stanowią zwodnicze tło dla wyrazistego pierwszego planu.
‚What Was Your Face Before’ zaczyna się od dźwięku poszarpanych, arytmicznych akordów. Na jego rozwinięcie przypada kaskada subtelnych, odbijających się echem odgłosów – tak brzmi port przy wietrznej pogodzie, gdy sznurki i linki biją o metalowe maszty. Utwór jest nostalgiczny i melancholijny, a przy tym nieco niepokojący.
‚Untold Story’ zamyka naszą morską przygodę masą wymyślnych i mechanicznych dźwięków. Oniryczny klimat tego utworu przymyka nam oczy i pozwala zatracić się w otchłani piękna muzyki elektronicznej.
Album Wolskiego jest, przede wszystkim, kolejnym krokiem naprzód w klarowaniu ludziom w Polsce istoty muzyki z gatunku techno. Poza tym nie sposób ująć mu jego walorów estetycznych – bo od pierwszego przesłuchania urzeka i oczarowuje. Wciąż trudno uwierzyć, że ktoś w końcu wziął u nas tak skutecznie sprawy tej muzyki w swoje ręce. Oby tak dalej!
https://www.facebook.com/minicromusic
Moi drodzy! (Szczególnie Paweł Gzyl – spec od Techno!) Sądzę, że nikt rzeczywiście nie docenił płyty Błażeja Malinowskiego „Factors” dla Silent Season – http://shop.silentseason.com/album/factors-ss18 | a okazuje się, że płyta jak i artysta są nominowani do niemieckiej nagrody Schallwelle Awards 2013
– Artist 2013 international
– Album 2013 international
Może jeszcze nie jest zbyt późno na recenzję?
Oj, Grzegorzu, coś słabo u Ciebie z uważnym czytaniem Nowej Muzyki. 😉
Spec od techno docenił ten album już kilka tygodni temu:
https://nowamuzyka.pl/2013/08/12/blazej-malinowski-factor/
TAK! Przegapiłem – choć słabo nie jest, bo jestem tu codziennie – w natłoku prądów informacyjnych uleciało! Ale i tak – warto wiedzieć i zagłosować! TUTAJ można – http://voting.schallwelle-preis.de/
HEHE – nawet skomentowałem to wtedy – niezły numer ze mnie!
:)))
Drogi Grzegorzu, świadomie pominąłem Silent Season wyrózniając polskich producentów ponieważ uważam, że podobnie jak niejaki Fingers In the noise ten label robi wielką krzywdę dub techno rozmiękczając je i rozmieniając na drobne. Nie tędy droga.
Możesz proszę napisać coś więcej jak to rozumiesz? Ja, powiem szczerze, dopiero wchodzę powoli w techno, dub techno, więc napisz proszę, bo nie wiem wcale o co chodzi z tym rozmiękczaniem i rozmienianiem na drobne???
Otóż powstają rzewne i przesłodzone produkcje, które niewiele mają wspólnego z surowym i analogowym brzmieniem. Silent Season gustuje w takich dub ambientowych plamach.
Ale rozumiem, że to jakoś niszczy ten gatunek, tak? Powiedz proszę, czy to jest tylko Twoje zdanie, czy spece od techno tak twierdzą? Chciałbym się w tym jakoś odnaleźć, bo moja wiedza na temat techno jest praktycznie zerowa.
w jakimś sensie degeneruje gatunek na pewno : ] myślę że nie trzeba być techno specjalistą, żeby w szybkim czasie wyrobić sobie opinię co jest ok a co nie.
Cieszy mnie, że pojawiają się recenzje polskich producentów, a w szczególności tych zorientowanych na dub techno. Od jakiegoś czasu coraz ciekawsze rzeczy się pojawiają od techno dubowców z Polski. Fischerle, Wolski, Docetism, Session View, dot-dot, Yac, nn sprawiają, że można mówić o swoistym renesansie dub’u w naszym kraju.
Pełna zgoda – wydaje się, że te tęskne brzmienia jakoś współgrają ze słowiańską duszą (bo i chociażby w Rosji sporo takich twórców).
Dodalbym jeszcze dwa polskie albumy (Michalak, Malinowski) wydane pod szyldem kanadyjskiego Silent Season.