Wpisz i kliknij enter

Eomac – Spectre

Erudycyjny popis w pomysłowym dekonstruowaniu klubowych gatunków.

Irlandzki duet Lakker zdobył sobie dobrą renomę na elektronicznej scenie dzięki pionierskiemu w stosunku do obecnych trendów łączeniu techno z bardziej eksperymentalnymi stylistykami. Tworzący go producenci działają jednak nie tylko razem, ale również na własne konto. Zdecydowanie bardziej płodny jest Ian McDonnell nagrywający pod pseudonimem Eomac.

W ciągu ostatnich czterech lat opublikował on kilkanaście nagrań, głównie w cyfrowym formacie. Umieściły je w swych katalogach przede wszystkim wytwórnie znane z awangardowego podejścia do elektroniki, jak The Trilogy Tapes czy Code Is Law. Debiutancki album McDonnella firmuje jednak bardziej zorientowana na klubowe parkiety berlińska tłocznia Killekill, prowadzona przez DJ-a Flusha.

Płytę otwiera „SU Riddim” – wystylizowany na berghainowe brzmienia siarczysty UK garage, w którym jest miejsce zarówno na poszatkowane nawijki grime’owego MC, jak i gwałtowne eksplozje złowrogo warczących przesterów. Brytyjski wątek kontynuuje „Forest”. Tym razem irlandzki producent sięga po zwalisty dubstep, łącząc furkoczące fale rave’owego basu z zabawnie popiskującymi klawiszami o dziecinnym brzmieniu. „Rising 3” eksploduje gęstymi breakami rodem z UK hard core’a – a McDonell uzupełnia je zgodnie z modą sprzed dwóch dekad zdubowanymi wokalizami i kreskówkowymi klawiszami.


Bardziej zwichrowany charakter ma „Mika Riddim” – bo zgodnie z tytułem spotykają się w nim dwa zupełnie przeciwstawne żywioły: wystylizowane na plemienna modłę UK garage’owe połamańce i brutalne wybuchy cyfrowego noise’u, wywiedzione oczywiście z twórczości Miki Vainio. Irlandzki producent nie waha się również sięgnąć po znacznie bardziej prostszą rytmikę. Efektem tego „Deeva” – fantazyjnie zdeformowany deep house, w którym niczym w krzywym zwierciadle odbijają się sample jakiejś soulowe divy (znowu nawiązanie do tytułu), niemal punkowy pochód mrocznego basu i radośnie świergoczące syntezatory.

Lwią część albumu stanowią jednak wycieczki w stronę nowoczesnego techno. Po raz pierwszy otrzymujemy je w utworze „Rainmaker”, gdzie spowolniony puls wnosi strumienie ziarnistego noise’u splecione z huczącym dronem. W tytułowym „Spectre” słychać echa ostatnich dokonań Andy’ego Stotta. Smolisty rytm i zdubowany bas są tu bowiem podstawą dla niepokojącej partii przejmująco zawodzących klawiszy rodem z horrorowego soundtracku. Bardziej bezpośrednie uderzenie wnosi sprężysty „Shall Of Dark”, odwołując się w warstwie rytmicznej do agresywnego hard techno z początku lat 90.

Nie rezygnując z klubowej funkcjonalności, typowej dla tego gatunku, w finalnej części płyty McDonnell modeluje go na wręcz abstrakcyjną modłę. Oto bowiem w „Yon Hun Ye Gui” galopującej kawalkadzie bitów towarzyszy soundtrackowy motyw syntezatorowy, tworzący wręcz upiorny klimat całości. Podobne efekty, choć uzyskane innymi środkami, irlandzki producent otrzymuje w „Crackts”. Tym razem kontrapunktem dla łomoczącego podkładu są skowyczące sprzężenia zatopione w szeleszczących efektach. Płytę kończy króciutki „Squink” – surrealistyczne techno wypełnione dźwiękami sprawiającymi wrażenie powolnego zamierania jakiejś syczącej i dyszącej maszyny.

„Spectre” jawi się w tym kontekście jako erudycyjny popis Iana McDonnella w pomysłowym dekonstruowaniu klubowych gatunków. Irlandzki producent nie patyczkuje się z rządzącymi w nich prawidłami – łamie je świadomie, infekując przy tym obcymi elementami, w efekcie czego powstają wielostylowe hybrydy, niepozbawione jednak tanecznej energii. Techniczna biegłość sprawia, że nagrania Eomaca wyprzedzają o lata świetlne większość domowych produkcji tworzonych przez hipsterską brać z obu stron oceanu. Młodzieży – posłuchaj, jak to się robi w Dublinie.

Killekill 2014

www.killekill.com

www.facebook.com/pages/Killekill

www.eomac.net

www.facebook.com/eomac







Jest nas ponad 16 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy