Wpisz i kliknij enter

Teebs – Estara

Ocean Spokojny, czyli najświeższe danie z Brainfeeder.

Po ciepło przyjętym debiucie “Ardour” z 2010 roku oraz 30-minutowym zbiorze szkiców, pt. “Collections 01” Teebs wraca z nowym albumem zatytułowanym “Estara” (z hiszpańskiego “będzie”). Mieszkający w Los Angeles producent to również uznany artysta plastyk, także poza sferą muzyczną dba z powodzeniem o stronę graficzną swych płyt, wydawanych pod okiem FlyLo – sąsiada z jednego budynku…

“Estara” przynosi kontynuację charakterystycznej dla Mtendere Mandowa stylistyki przestrzennego, nieco melancholijnego, spalonego Słońcem Kalifornii abstrakcyjnego hip-hopu. Główną techniką tworzenia jaką przyjął pochodzący z Nowego Jorku producent jest mocno przetworzony i zamalowany efektami sampling, zarówno terenowy (drzwiczki mikrofalówki, śpiew ptaków, brzęczenie monet) jak i z nagrań osób trzecich (w lutym zaprezentował pracę „Ante Vos” złożoną z 400 przerobionych okładek płyt vinylowych). Efektem tych zabiegów jest doprowadzenie do zamazania rozpoznawalności źródła dźwięku, a powstałe w ten sposób nieokreślone, ciepłe w brzmieniu plamy dźwiękowe (w odczuciu brzmienia zbiżone do ogranów Rhodesa) stają się główną barwą większości utworów. Teebs posiada swoje korzenie w Malawi i na Barbadosie, gdzie królowało calypso i pomimo, że sam Mandowa odżegnuje się od słuchania tego rodzaju muzyki to potwierdza, że swego rodzaju duch tego zjawiska jest odczuwalny w jego twórczości.


Teebs – „View Point”

Drugi na płycie utwór “View point” określa już od początku afrykańsko osadzone bicie djemb/kong, podlewane nerwowymi falami chilloutowego rezonansu wraz ze strzępami skrzypcowej melodii pod sam koniec. “Shoouss Lullaby” zaś nakreślone jest na wycinku akustycznej gitary, wokół której mienią się przeszkadzajkowe szumy, by w okolicach swej połowy uderzyć konkretną perkusją w stylu DJ Shadowa, a następnie powoli wygaszać się zakneblowanymi arpeggiami oraz szklistymi padami.

Teebs feat. Jonti – „Holiday”

Pośród 12 utworów albumu, możemy odnaleźć 4 kooperacje. W wokalnie rozmytym “Holiday” reprezentant Brainfeeder spotkał się z przedstawicielem Stones Throw Jontim, a w glitchująco-autotematycznym “Hi Hat” z włoskim producentem Populousem. Prefuse 73 pogrzebał swymi genialnymi paluchami w opartym na latinorytmice i klasycznej gitarze utworze “NY Pt.2”, zaś całość albumu kończy “Wavxxes” z gościnnym udziałem Larsa Horntveta (klarnecisty Jaga Jazzist). Ta współpraca wydaje się mieć najlepszy efekt, gdyż charakterystyczne brzmienie klarnetu nie ginie w kaskadzie bijących synthplam oraz mosiężnych bezwerblowych perkusji, nadając tym samym utworowi bardziej wyrazisty charakter.

Zaloopowane kojące sekwencje w połączeniu z niespiesznymi, niebanalnie metrycznymi bitami “Estery” tworzą mocno oniryczną, błogą atmosferę poklatkowego spoglądania na spokojny Ocean. Po przesłuchaniu całości pozostaje jednak wrażenie, że materiał ma właściwości kamfory, bo poza ogólną świadomością obocwania z czymś przyjemnym w głowie brakuje konkretnych wspomnień.

8.04.14 | Brainfeeder

www.twitter.com/teebsio
www.mtendere.tumblr.com/
www.facebook.com/teebsio
www.discogs.com/artist/1566328-Teebs







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

Depeche Mode – Memento Mori

Piętnasta płyta Depeche Mode zaczyna się dźwiękami maszyny perkusyjnej produkowanej pod…Warszawą. A potem zaskakuje jeszcze bardziej.