Nowa wizja bass music – przekraczająca wszelkie możliwe granice gatunkowe.
Trzecie spotkanie z muzycznymi nowościami, wybranymi przez członków duetu Modeselektor zostało podzielone na dwa krążki i zawiera aż dziewiętnaście nagrań reprezentujących ulubione gatunki Gernota Bronserta oraz Sebastiana Szarego. I tym razem nie obywa się bez stylistycznych zaskoczeń.
Oto bowiem pierwszy dysk rozpoczyna się od ambientowych dźwięków – i to w dodatku emitowanych przez pastelową brzmiącą gitarę Fennesza („Tom”). Nosaj Thing przenosi nas jednak już na terytorium bardziej kojarzące się z upodobaniami niemieckiego duetu – bo to efektowna synteza dubstepu i IDM, uwodząca bajkowymi klawiszami.
Podobnie rzecz się ma z „Way” fińskiego projektu Solar Year – ponieważ kompozycja przywodzi na myśl ostatnie dokonania Moderata, łączące indie-popową melodykę z basową elektroniką. A potem największa bomba na płycie – manchesterscy weterani z The Fall w post-punkowym „Fibre Book Troll”, łączącym zawadiackie melorecytacje Marka E. Smithsa ze zgrzytliwymi gitarami.
Echa klasycznego kraut-rocka słychać w hipnotycznej motoryce utworu „Miles An Hour” grupy To Rococo Rot – ale zostają one podrasowane na dubową modłę. Wątki te kontynuuje „Pastis” brytyjskiego producenta ukrywającego się za szyldem Cim Rim – uderzając monumentalną ścianą epickich klawiszy o niemal prog-rockowym tonie. Angielski projekt Akkord z szalenie modnej wytwórni Houndstooth odsłania korzenie nowoczesnego dubstepu – łącząc w kompozycji „Gradient” surowe breaki z rave’owymi basami.
Niemal trip-hopową wersję tego gatunku serwuje z kolei Robot Koch – bo jego „Sun” ma wolny puls zanurzony w nostalgicznej elektronice. Jeszcze bardziej z bristolskimi klasykami z Portishead czy Lamb kojarzy się „Time Hurtz” młodego producenta działającego jako Born In Flamez. Tej emocjonalnej intensywności nie brakuje także w „Signs” The Howling – ale tym razem skrajną melancholię utworu ożywiają motoryczne rytmy w stylu tech-house.
Drugi krążek z zestawu wydaje się być bardziej jednolity w brzmieniu i nastroju. Zaczyna się od finezyjnego funku wymodelowanego na dubstepową modłę – to L-Vis 1999 ze swoim „Funk 4D”. Jeszcze gorętszy klimat tworzy „Volumen” zrealizowany wspólnie przez Niemców z Schlacht-Hofbronx i Portugalczyków z Buraka Som Sistema.
Od dzikiej wersji kuduro przechodzimy do siarczystego breakbeatu – a to za sprawą kompozycji „Bullet” w wykonaniu podopiecznego Ninja Tune – Illum Sphere. Paryską scenę basową reprezentuje w tym zestawie French Fries – i jego „Shift” syntetyzujący efektownie mechaniczną motorykę electro z suchym brzmieniem footworku.
Nowe odkrycie Modeselektora – Alex Banks – pokazuje w swym „Be The One”, jak można ciekawie wpisać w formułę hipnotycznego UK garage’u epickie brzmienia rodem z przebojowego EDM. „Blast” Onry to zgodnie z tytułem solidne uderzenie tanecznej energii – rozpisanej na funkowy puls i hip-hopowe sample. Dla odmiany Henrik Schwarz serwuje „żywą” wersję klasycznego house’u – zestawiając jazzujacą perkusję z chwytliwą wokalizą w „We Are Bankrupt”.
Podobnie wypada zespół Brandt Brauer Frick – objawiając w „Jungle Love” swój szczególny dar do grania tanecznej muzyki na klasycznym instrumentarium. A na finał rozlega się charakterystyczne zawodzenie Omara Suleymana – podbite klubową rytmiką przez panów z Modeselektora w utworze „Edamat”.
I znów możemy pochwalić Bronserta i Szarego za perfekcyjną selekcję – właściwie na płycie nie ma słabych momentów. To jakby nowa wizja bass music – przekraczająca wszelkie możliwe granice, bo asymilująca wpływy zarówno techno, house’u i dubstepu, ale również szorstkiego post-punka i egzotycznego folkloru. „Runął już ostatni mur” – można zanucić znany przebój Tiltu. I to prawda – przynajmniej na obszarze nowej elektroniki.
Monkeytown 2014