Wpisz i kliknij enter

Blue Hour – Blue Hour 004

Artysta fetyszyzujący brzmienie dziewięćset dziewiątki.

 

Blue Hour – wciąż anonimowy i dalej oddany swojemu ukochanemu syntezatorowi. Niedawno miał głośny, bo od dawna wyczekiwany, debiut w berlińskim klubie Berghain. Niemały zamęt wprowadził do świata techno, jego niesamowity remiks utworu Tobiasa, który wydał dla Ostgut-Ton. Coraz bardziej rozpoznawalny w swojej anonimowości, a wszystko czego się dotknie pokrywa się tą charakterystyczną dla jego brzmienia, chłodną niebieskością… Czwarte wydawnictwo Blue Hour w labelu Blue Hour. Tak kanciastej i oszczędnej EPki jak ta, jeszcze nie wydał. Sprawdźcie jak wam się podoba.

Common Ground, idealny na moment szczytowy w secie, taneczny zamiatacz, w którym w sporą część uwagi zajmuje nienaturalnie zbasowana stopa…! Mało warstw, to i mniejszy zamęt. Numer wisi tak wysoko, dzięki swoim gnającym perkusjonaliom, że nie sposób żadną siłą sprowadzić go na ziemię.

Falling Lines, pocięte, odhumanizowane wokale i regularna rytmika. Tłukące clapy i tłumiona, rzeżąca perkusja. Numer jest suchy jak pustynia, nie ma w nim nic organicznego, nic na czym można by odpłynąć. Ale wciąga, wkręca, wwierca się w głowę i tego nie da się uniknąć.

Sama go znalazłam, jestem z nim od pierwszego jego wydawnictwa (pod tym aliasem przynajmniej) i nie zamierzam przestać nadążać za tym, co produkuje. I co ciekawe, im więcej go słucham, tym mniej jestem ciekawa kim tak naprawdę jest. Muzyka Blue Hour świetnie pośredniczy w przedstawianiu jego osoby.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy