Najpierw Moritz Von Oswald Trio, potem Vladislav Delay Quartet, a teraz Sky Walking.
Na tyłach pewnego sklepu płytowego w Hamburgu znajdowało się stare studio nagraniowe. Dawno nikt do niego nie zaglądał, instrumenty pokrywały się więc kolejnymi warstwami kurzu. Pewnego dnia wdarło się jednak doń światło słoneczne – to weszli trzej muzycy, którzy dowiedziawszy się o istnieniu studia, postanowili zobaczyć, co się w nim znajduje. Byli to Peter Kersten, Christian Naujoks i Richard von der Schulenburg.
Fanom nowej elektroniki nie trzeba ich specjalnie przedstawiać. Ale dla tych, którzy jeszcze nie kojarzą: pierwszy jest dobrze znany jako twórca onirycznego techno pod pseudonimem Lawrence, drugi nagrywa fortepianową muzykę neo-klasyczną dla wytwórni Dial, a trzeci to specjalista od monochromatycznego house’u, znany jako RVDS. Co się stało, kiedy trzej niemieccy artyści przetarli zakurzone instrumenty i zaczęli na nich grać?
Na początku zabrzmiał wyciszony jazz – bo utwór „Departures” oparty jest subtelnym rytmie tworzonym przez szeleszczącą perkusję i miarowo pulsujący kontrabas, który oplatają zwiewne tony wibrafonu i gitarowe akordy. „Our Literal Speed” kontynuuje ten wątek – koncentrując się na dźwiękowym dialogu między pohukującymi klawiszami a zaszumionymi efektami. W „Sky Skye” jazzowa improwizacja prowadzi do muzyki współczesnej – tak grano bowiem na muzycznych uczelniach pod koniec lat 60.
„Auroville” rozpoczyna się od groźnej kawalkady bębnów – dopiero z czasem nastrój uspokajają wibrafonowe plumkania i pastelowe syntezatory. W rozbudowanej kompozycji „Pauline” spotykają się trzy żywioły – jazzu (szurająca perkusja), muzyki konkretnej (dronowe przestery) i psychodelii (klawiszowe wariacje). „Crystal Robe” to z kolei ukłon w stronę włoskich soundtracków do filmów giallo – mrożący krew w żyłach kakofonicznymi efektami.
Najbardziej rozbudowana kompozycja na płycie to „Valentine Draft”. Wyłaniając się z perkusyjnego rozedrgania, wnosi do muzyki nowe elementy – plemienne conga i gitarowe motywy. Kiedy na finał rozlegają się rozmowy muzyków, nie zauważamy nawet, że rozpoczyna się kolejny utwór. „Conversation Piece” to pean na cześć improwizacyjnej swobody – kiedy naczelną zasadą staje się intuicja. Na finał rozbrzmiewa jednak bardziej zdyscyplinowane nagranie – zestawiający tribalową rytmikę z prog-rockowymi organami „Paradise”.
Muzyczne spotkanie trzech artystów związanych z hamburską wytwórnią Dial pod szyldem Sky Walking objawia zupełnie odmienne oblicze ich twórczości. Tu nie ma miejsca ani na techno, ani na house, ani nawet na neo-klasykę. Tym razem dominują akustyczne brzmienia, a elektronika ma zdecydowanie oldskulowy charakter. Muzycy powołują się co prawda na inspirację dokonaniami Gruppo di Improvvisazione Nuova Consonanza, ale na ich krążku zarejestrowanym podczas improwizacji we wspomnianym studiu słychać tę samą nutę, która przenika działania Moritz Von Oswald Trio czy Vladislav Delay Quartetu. Cóż – wszak współczesna elektronika ma sporo wspólnego z free jazzem czy muzyką współczesną.
Sky Walking 2014