Psychodeliczna cumbia w wykonaniu Kolumbijczyków w niebywały sposób zmienia obraz muzyki tradycyjnej tego kraju.
Bogota, czyli stolica Kolumbii, to bez wątpienia jedno z najciekawszych miejsc na świecie, jeśli chodzi o świeże eksperymenty opierające się w znacznym stopniu na wątkach wyjętych z tradycji. Na początku tego roku pisałem o kapitalnej kasecie kolumbijskiego duetu Chúpame El Dedo (Eblis Álvarez, Pedro Ojeda), gdzie artyści połączyli grindcore’a i cumbię. Powstało coś na kształt tropikalnego death metalu.
Zespół Romperayo tworzą znakomici instrumentaliści: Pedro Ojeda – perkusja (Los Pirañas, Frente Cumbiero, Ondatrópica), Eblis Álvarez – sampler, syntezatory (Meridian Brothers, Los Pirañas), Ricardo Gallo – organy, syntezatory i Juan Manuel Toro – bas. W kilku nagraniach formację wspiera Marco Fajardo grający na saksofonie, trąbce i klarnecie. Pierwszy swój album, pt. „Descargas Pintorescas” członkowie Romperayo wydali w 2014 roku w wersji cyfrowej. Tegoroczny winyl „Romperayo” to ich pierwsze wydawnictwo opublikowane na fizycznym nośniku.
Twórczość Romperayo jest szalenie plastyczna oraz lubi pochłaniać różne stylistyki, ale podstawą jest cumiba w najróżniejszych konfiguracjach (dominujący składnik to psychodelia). Już od pierwszych sekund w „Alegria por un zumo de naranja con panela” muzycy porywają słuchacza do tańca, lecz nie jest to parkietowa łupanka sklejona z dwóch beatów, ale muzyka stworzona z krwi i kości, gdzie żywa sekcja pracuje na najwyższych obrotach. Demoniczny i przetworzony głos w „Tuntuna rebajada” (podobny patent pojawił się u Chúpame El Dedo) wprowadza nas w tras, a jazzujący dęciak balansuje całość. Tropikalne wygibasy można wywijać przy „El del moño Rojo”, „Tazas de cafe por la mañana” czy „Anibal, vúelvelo a meter”.
Z kolei w nagraniu „Iicoro palenquero” robi spore wrażenie aranż na dęciaki, syntezatory i pulsujący rytm perkusji. W tym numerze czuć, że Kolumbijczycy mają dużą wspólnego z eksperymentalną sceną São Paulo. Wyciszenie przynosi „El lamento de la Burra”, a tuż po nim następuje elektroniczna wariacja na temat cumbii („Tradición destructiva). W przepięknych fragmentach „Dando vueltas en ovni” i „Diadema para Catalina” artyści łączą sample ze starych winyli (są trzaski), genialną ale jakże prostą partię trąbki i kosmiczną sekcję perkusyjną. Knajpianego klimatu dostarcza nam „Afterparis en colegios”, zaś końcówka longplaya należy do „La linerna del Repele”, gdzie znów pojawia się zmodyfikowany wokal i niebywała energia napędzana jazzem.
Album Romperayo to kolejny dowód na to, że eksperymentalne źródło świeżych i pomysłodajnych dźwięków wcale nie musi znajdować się w Europie, tym bardziej w Berlinie. Stawiam na Bogotę!
28.08.2015 | Discrepant
Strona Facebook Romperayo »
Profil na BandCamp »
Strona Discrepant »
Profil na Facebooku »
Słuchaj na Soundcloud »