Wyniki nowomuzycznego plebiscytu na płytę roku 2015 według czytelników wywołały we mnie rozmaite stany, które można porównać tylko do reakcji chłopów na spadek ceny jęczmienia w powiecie pabianickim w latach 50. ubiegłego wieku. Apatia, apopleksja, apokalipsa.
Przez termin „nowa muzyka” rozumiem muzykę odważną, poszukującą, bezkompromisową, a nie wygodną, bezpieczną i przewidywalną – a właśnie taka zdominowała ostatnie wybory naszych czytelników. Zmiana tym bardziej zdumiewająca, że w ubiegłych latach wygrywali m.in. Aphex, BoC, Burial i Murcof.
Dlatego w moim zestawieniu nie znajdziecie sympatycznego synthpopu, fajowego folku ani mydłkowatego minimalu. Znajdziecie za to krew, pot, łzy. I wszystko to, co w moim rozumieniu jest „nową muzyką”. Nawet jeśli brzmi staro.
Kolejność alfabetyczna.
Alessandro Cortini – Risveglio
Kontynuacja doskonałego albumu Sonno. Syntezatorowy odlot totalny. I znów trudno pozbyć się sprzed oczu widoku zapyziałego studia w Berlinie, gdzie wąsaci pióracze zasuwają na moogach. Cortini wydał w 2015 roku jeszcze jeden album – Forse 3 i nań również warto zwrócić uwagę.
Algiers – Algiers
Połączenie post-punku z muzyką gospel i tekstami o niewolnictwie i segregacji rasowej tylko na papierze wydaje się niedorzeczne. Trio z Atlanty to duchowi spadkobiercy A Certain Ratio, Gang Of Four, Nicka Cave’a, TV On The Radio i Alana Wildera (Recoil). Nóż w brzuch.
Anodyne – The Love Album
Muzyka określana niefortunnym mianem IDM ma w moim sercu bodaj największe i najbardziej specjalne miejsce. The Love Album to IDM (tfu!) niemal klasyczny. A jakby komuś było mało, to w zeszłym roku Colin Cloughley wydał też Restarter – Hazard X i jest to równie mocny strzał.
https://soundcloud.com/acroplane/anodyne-the-love-album-clips-of-all-11-tracks
Anorak – Hexci On The Choppage
Przedstawiciel nowej fali breakcore’u. Muzyczny ekwiwalent porządnego wpierdolu. W listopadzie Brytyjczyk zagrał w Szczecinie w ramach cyklu Coredukacja i było to równie tłuste. „Trzeba być naprawdę pojebanym, żeby słuchać takiego łomotu” – stwierdził mój pies. Amen (break).
Ash Koosha – GUUD
Arca, który w psylocybinowej malignie trafił do jednego studia nagraniowego z Autechre – takie skojarzenia wywołuje debiutancki album zamieszkałego w Londynie Irańczyka. Dziwne to i niełatwe, trudno przyswajalne i szorstkie jak opiłki żelaza.
Clark – Flame Rave EP
To ptak! To samolot! Nie, to Clark! Brytyjczyk już dawno temu wypracował własne, niepowtarzalne brzmienie. Ta epka to kolejny przykład na to, jak bardzo jest konsekwentny i czujny, jeżeli chodzi o współczesne trendy, które zresztą tak bardzo lubi wywracać na drugą stronę.
Coil – Backwards
Kolejne pośmiertne wydawnictwo nieodżałowanego projektu Jhonna Balance’a (w krainie wiecznych łowów od 2004) i Petera Christophersona (od 2010). I znów bardzo wyjątkowe. Zaginiony łącznik pomiędzy Love’s Secret Domain a Musick To Play In The Dark. It’s alive!
https://www.youtube.com/watch?v=B9KrG6B2H38
Cylob – The Quantum Loonyverse
Niegdysiejszy reprezentant już nieistniejącej (niestety!) wytwórni Rephlex. Czyli wiadomo – kwaśne dźwięki Rolanda TB-303, syntetyczne perkusjonalia i radioaktywne syntezatory. Wyborny braindance i zimne electro spod znaku Drexciya. Uroczo staroświeckie i zarazem bardzo świeże.
King Midas Sound & Fennesz – Edition 1
Członkowie King Midas Sound najwyraźniej palą ten sam smolisty staf, co Massive Attack, Tricky, Portishead i wczesna Morcheeba. Blisko ćwierć wieku po narodzinach trip-hopu, brytyjska ekipa i jej austriacki współpracownik kapitalnie odświeżyli formułę. Ponure to i mgliste jak doki Bristolu.
https://www.youtube.com/watch?v=oi2wb_dXwXc
Księżyc – Rabbit Eclipse
O drugiej płycie naszego Księżyca pisałem w grudniowej recenzji. I nie mam właściwie nic więcej do dodania.
Kuedo – Assertion Of A Surrounding Presence
Tak mogłaby brzmieć ścieżka dźwiękowa do nowej wersji Blade Runnera (która zresztą – o zgrozo! – powstaje). Jest równie majestatyczna, futurystyczna i tajemnicza, co soundtrack Vangelisa. Po footworku, z którego Kuedo jest głównie znany, na szczęście nie ma śladu. Wiwat!
Robert Logan – Flesh
Pół-Anglik, pół-Węgier, w sumie kawał geniusza. Napisać, że jego trzeci album to melanż IDMu, ambientu, industrialu, instrumentów elektronicznych i „klasycznych” oraz węgierskiego folkloru, to nic nie napisać. Rewelacja. Mój pies nawet tego nie skomentował.
MNLTH – Time
Dave Monolith ma do dyspozycji ewidentnie coś więcej, niż laptop z Abletonem i kilkoma wtyczkami vst. Jego brzmienie zdradza ciepło analogowych instrumentów. Monolith wyciska z nich stary, dobry i bardzo kwaśny braindance. Cud, miód i LSD.
Ptaki – Przelot
Nareszcie ktoś odświeżył formułę, w której maestrię osiągnęli wcześniej m.in. Noon i Skalpel. Błyskotliwa sampleriada oparta na polskiej muzyce rozrywkowej z lat 70. i 80. Bardzo nostalgiczna sprawa. Przelot? Przekot!
Scrubber Fox – iLL Knocka
Kolejny reprezentant nowej fali breakcore’u, IDMu i drill’n’bassu. Dla wszystkich, którzy tęsknią za Squarepusherem, zanim ten nabrał przekonania, że jest trzecim członkiem Daft Punk i zatrudnił do grania pieprzone roboty.
Sergie Rezza – Sergie Rezza
Płyta, która brzmi jak encyklopedia elektroniki ostatniego półwiecza. Krautrock, industrial, ambient, techno, noise, drone music, acid, breakbeat, electro – wszystko to składa się na frapującą i spójną całość. Sergie reza, i to ostro.
Slashing Cousin – Fallen Gods
Wytwórnia Rephlex Records, jak się rzekło, mogła zwinąć interes, ale jej duch nie umiera. Tytuły kilku utworów – Welcome Home, Electro F_ck i In An Analog Mood – mówią w zasadzie wszystko. Całość wydała legendarna wytwórnia Skam i to też jest dobry trop.
https://www.youtube.com/watch?v=62Eglim0tJw
Syny – Orient
Dużo już powiedziano o tej płycie. Ja sam od blisko roku nie potrafię o niej napisać choćby słowa. Dalej nie bardzo potrafię mówić o Oriencie, może więc tylko stwierdzę autorytarnie, że jest to album, który uratował polski hip-hop przed ostateczną plajtą.
Ten Hyphen Twenty – Ossuary Gardens
Doskonała ścieżka dźwiękowa do XXI-wiecznych wydarzeń na planecie, która coraz bardziej przypomina dystopijne światy znane z powieści Philipa K. Dicka, gdzie społeczeństwa tracą kontrolę nad własnym życiem na rzecz beblołów i algorytmów. Wielka mała płyta.
The Sprawl – E.P.1
Dźwiękowy hołd złożony Neuromancerowi – cyberpunkowej biblii autorstwa Williama Gibsona. Połączone siły Jamesa Parkera (Logos), Jacka Adamsa (Mumdance) i Nino Pedone (Shapednoise) przyniosły zimną, skomputeryzowaną muzykę, jakiej nie powstydziłby się projekt ElpH vs. Coil.
Venetian Snares – Thank You For Your Consideration
Tak jak Jezus przemienił wodę w funk, tak Aaron Funk zamienia wytwory swojej niebywałej wyobraźni w równie niesamowite dźwięki. Ten jednoosobowy zespół tańca i przemocy osiągnął już taką maestrię, że momentami brzmi to wręcz nieludzko. I genialnie.
https://www.youtube.com/watch?v=E02ZO0deaa8
Reasumując – jeśli A.D. 2015 cokolwiek udowodnił, to to, jak bardzo różnorodna i zarazem bliźniaczo do siebie podobna jest współczesna elektronika. A prawda jest taka, że w ubiegłym roku najczęściej słuchałem muzyki klasycznej oraz płyty, która swoją premierę miała w styczniu roku obecnego. Ale o tym za dwanaście miesięcy. Do siego roku!
Łykam wszystko, dzięki za cynk 🙂 2016 też wygląda całkiem spoko. Twojego Oneta też czytam. Pozdro!
Miałem podobne odczucia..
Dzięki za ‚cynki’, o których nie słyszałem
Jedyne ‚nowomuzyczne’ podsumowanie, gratulacje mr MK.
juz sie balem ze na Nowej zagoscila typowa dla innych portali konfekcja i plyty, o ktorych za kilka miesiecy nikt juz nie bedzie pamietal. to podsumowanie przywraca wiare w portal, ktory czytam od samego poczatku. 🙂 dzieki mr MK!
Zgadzam się z przedmówcą i podzielam refleksję z początku podsumowania.
i to jest podsumowanie!!!