Król na pokładzie Glitterbeatu!
Bardzo dobrze pamiętam mój pierwszy kontakt z fascynującą muzyką Ghanijczyka Kinga Ayisoba, grającego na wyjątkowym instrumencie, jakim jest kologo, a było to kiedy ukazała się jego płyta „Wicked Leaders” (2014). W tamtej recenzji przybliżyłem historię, jak i budowę kologo. Ayisoba może również pochwalić się niezwykłym głosem, którego nie sposób nie rozpoznać po pierwszych taktach.
King to wielka postać w swoim kraju, ale nie tylko, ponieważ udało mu się zaistnieć m.in. w Europie. Żeby się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na spis tras koncertowych Ayisoba. Jednak ważniejszym i ciekawszym etapem działalności Ghanijczyka jest kreowanie sceny oraz promowanie swoich rodaków. Dzięki niemu – jak i holenderskiej oficynie Makkum Records – poznaliśmy nagrania Ayuune Sule, Prince Buju i wielu innych artystów, o których pisałem przy okazji zeszłorocznej składanki „This is Kologo Power!”.
Na początku wpisu obwieściłem, iż Król dołączył do jakże zacnej wytwórni Glitterbeat. To też świadczy o nieustannym rozwoju Ayisoba. Oczywiście nie ma zamiaru umniejszać zasług szefa Makkum Records i członka The Ex, Arnolda de Boera, który de facto odkrył twórczość Ghanijczyka i jako pierwszy zaczął ją promować w Europie. Holender został też producentem najnowszego wydawnictwa Kinga – „1000 Can Die” oraz użyczył swojego głosu w utworze „Wekanda”. W zespole Ayisoba znaleźli się nowi muzycy, np. Francis Ayamga (djembe, bemme), Gemeka Abobe Azure (guluku, dundun) i dobrze już znany Ayuune Sulley (sinyaka, wokal), a także mnóstwo zaproszonych gości takich jak Lee „Scratch” Perry, Wanlov da Kubolor & Big Gad, Orlando Julius, M3nsa, Sakuto Yongo, Atinbila i Steven Anaho.
„1000 Can Die” pokazuje, że Ayisoba otworzył się na elektronikę i jeszcze większą współpracę z artystami z różnych środowisk (hip-hop, reggae), nie tracąc przy tym na swoim brzmieniu czy oryginalności. Tym razem dźwięki kologo wymieszały się z bogatymi aranżacjami rozmaitych instrumentów (głównie perkusyjnych), wielogłosami (np. kapitalne linie w „Wine Lange”) i wspomnianą elektroniką pojawiającą się w odpowiednich proporcjach (choćby syntezatorowe pomruki basu w tytułowym „1000 Can Die”). Ayisoba przekazuje też w swoich utworach niezwykle istotne treści, co jest kolejnym atutem jego twórczości wyrastającej z kilkuwiekowej tradycji, która stała się bardziej popularna w Ghanie niż tamtejszy gatunek muzyczny nazywany hiplife (mieszanka lokalnego highlife’u z hip-hopem).
Muzyka Króla nadal pozostaje szczera i surowa, ale uderza z jeszcze większą mocą!
31.03.2017 | Glitterbeat
Oficjalna strona artysty »
Profil na Facebooku »
Profil na BandCamp »
Strona Glitterbeat »
Profil na Facebooku »