Techno w orkiestrowej wersji. Czy to ma sens?
To ciekawe, że najbardziej zainteresowanymi próbą syntezy techno z klasyką są „ojcowie” klubowej elektroniki z Detroit. Pierwszy podjął takie działania już na początku minionej dekady Jeff Mills, a ich podsumowaniem była słynna płyta „Blue Potential” dla Tresora z 2005 roku, nagrana przez byłego członka Underground Resistance z Montpellier Philharmonic Orchestrą. Niedługo potem Carl Craig i Moritz Von Oswald zrealizowali na zamówienie Deutsche Grammofon album „ReComposed” ze swoimi interpretacjami kompozycji Ravela i Musorgskiego.
W tym samym 2008 roku Craig otrzymał od paryskiego Cite De La Musique propozycję przearanżowania wybranych przez siebie własnych nagrań na orkiestrę symfoniczną. Zgodził się – i 5 maja odbył się ponad dwugodzinny koncert podczas którego mistrza techno z Detroit wsparli Moritz Von Oswald i Francesco Tristano oraz Les Siecles Orchestra pod batutą Francoisa-Xaviera Rotha. Występ został przyjęty euforycznie: artyści musieli bisować aż pięć razy, a oficjalny zapis show obejrzało w internecie ponad milion widzów.
Po niemal dekadzie od tamtego wydarzenia otrzymujemy studyjną rejestrację tegoż materiału. Wzięli w niej udział prawie wszyscy bohaterowie wieczoru z 2008 roku – oczywiście sam Carl Craig, towarzyszący mu na fortepianie Francesco Tristano, który całość zaaranżował oraz orkiestra Les Siecles pod dyrekcją Rotha. Jedynie Moritz Von Oswald ograniczył swoją rolę do bycia „spiritual advisorem” – jak zostało to ujęte w opisie umieszczonym na wkładce do fizycznego wydania płyty.
Mimo upływu lat, muzyka z „Versus” może się spodobać. Tristano wyłuskał z klasycznych kompozycji Craiga dwa elementy. Po pierwsze wzmocnił za pomocą orkiestry ich soundtrackowy charakter. Okazuje się bowiem, że takie utwory jak „Darkness” czy „Technology” mają w sobie taki dramatyzm, że w nowych interpretacjach aż proszą się o zilustrowanie efektownymi obrazami. Po drugie – Tristano za pomocą swego fortepianu (ale też smyczków czy trąbki) podkreślił w pomysłowy sposób melodyjne motywy z nagrań Craiga – choćby w „Desire” czy „The Melody”), nadając muzyce niemal popowy charakter.
W większości kompozycji dominuje zgodnie z założeniem orkiestra symfoniczna. Ale co ważne: nigdy nie przytłacza ona swym potężnym brzmieniem całości utworu. Nawet w najbardziej emocjonalnych momentach – choćby na początku „Sandstorms” czy w połowie „Dominy” – wszystko trzyma się w rozsądnych ryzach. Oczywiście fanom techno zapewne najbardziej spodobają się te nagrania, gdzie do głosu dochodzi więcej elektroniki – przede wszystkim hipnotyczny bit i pomrukujący bas, ale też ambientowe pasaże („At Les”).
Oczywiście wszystko to pozbawione jest klubowej mocy – ale pamiętajmy, że utwory Craiga zawsze miały bardziej wyrafinowany charakter. Trudno więc oczekiwać, że w tych neo-klasycznych wersjach będą porywały do tańca. Mimo to, Tristano udało się zachować do pewnego stopnia energię oryginałów. Na koncertach na pewno będzie to jeszcze bardziej podkreślone. Craig z kolegami ma prezentować muzykę z „Versus” na pięć syntezatorów. Premiera już 29 maja podczas Movement Festivalu w Detroit – a my zobaczymy to show 28 lipca na Audioriver w Płocku.
InFine 2017
Cały album jest świetny, kwintesencja muzyki.
Upraszczając w albumie jest wszystko co kocham w muzyce! Dzięki za recenzję zasłuchuję się nią nowąmuzyką.pl oczywiście pozdrawiam 🙂
Dziękujemy!