Krakowska Instant Classic zakończyła ubiegły rok mocnym akcentem, wydając płyty Lotto i Merkabah.
Lotto – „VV” (Instant Classic | 23.11.2017)
Zapewne spotkaliście się już z nazwą tego polskiego tria, choćby na łamach Nowej Muzyki – w 2016 roku opisywałem ich głośny album „Elite Feline”, który całe szczęście został zauważony i doceniony przez wielu krytyków. Pozwolę sobie przytoczyć mój słowa odnośnie tego materiału: „Elite Feline” przypomina błądzenie z zamkniętymi oczami i zwiedzanie po omacku nieznanych nam wcześniej miejsc. Nie wiem, na co traficie w trakcie swoich sennych podróży przy dźwiękach Lotto. W moim przypadku było to endemiczne uczucie…”. Tą myśl – i to bez naciągactwa – przeciągam w kierunku ich najnowszego materiału, pt. „VV”.
Członkowie Lotto, czyli Łukasz Rychlicki – gitara/bas (Kristen), Mike Majkowski – kontrabas (Hailu Mergia Trio) i Paweł Szpura – perkusja (Hera, Wovoka), nie mają zamiaru zadzierać nosa wyżej swoich instrumentów, po zeszłorocznym sukcesie „Elite Feline”, ale pędzą do przodu na własnych prawach i brzmieniowych obrotach. Nie byliby sobą, gdyby nie postanowili odskoczyć w jeszcze inny poziom transu, budowania napięcia i rozbudzania drgań (np. połączyli elektryczny bas z kontrabasem). Odbiór „VV” porównałbym do tarzania się w totalnie abstrakcyjnej substancji endogennej, z tym, że nasz organizm wręcz sam się domaga, aby podać mu jak najwięcej „cieczy” z czarnej butelki stojącej niby na wyciągnięcie ręki, leczy to tylko senne złudzenie… Niesamowita muzyka!
Merkabah – „Million Miles” (Instant Classic | 10.11.2017)
„Brutal prog”? W taki sposób definiuje muzykę Merkabah perkusista Kuba Sokólski. Sporo jest prawdy w tym określeniu, kiedy zderzamy się chociażby z utworem „Solar Surfer” otwierającym „Million Miles”. Ja słyszę w tym fragmencie ducha starego King Crimson, a dokładnie z okresu płyty „Red”. Saksofonowe sola Rafała Wawszkiewicza mają sporo z ówczesnego brzmienia Mela Colinsa i Iana McDonalda. Z kolei w świetnej kompozycji „Zheng Zhilong” – i nie tylko tej – słychać dużo szwedzkiego grania; przypomniałem sobie o wczesnych płytach Anekdoten („Nucleus”, „From Within”) czy o twórczości równie abstrakcyjnej pod względem rytmu grupy Änglagård (kto pamięta ich „Hybris” lub „Epilog”?). Free jazz, awangarda, progresywny metal i post rock (np. w „Ourang Medan” pewne gitarowe układy Gabriela Orłowskiego mogą nieco kojarzyć się z GY!BE) wychodzą z muzyków Merkabah jednym tchem w szaleńczym tempie przy surrealistycznych podziałach rytmicznych. Warto poczuć ich falę dźwięku na własnej skórze!
Końcówka „The Lion’s Throat” jest dosłownym cytatem z „FraKctured” King Crimson. Do tego stopnia, że przydałoby się to zaznaczyć gdzieś we wkładce.
Więc nie jestem sam w karmazynowych skojarzeniach :).
King Crimson? brrr….to lepiej omijać ich z daleka